Friedrich Schiller

Nowa Solidarność

Wydanie Specjalne, czerwiec 1997

Nigdy więcej! 

Powstrzymaj ludobójstwo w Afryce! 

 Rejon Wielkich Jezior w Afryce Środkowej i Wschodniej jest od 1993 r. sceną masowego ludobójstwa, nieustępującego krwawym masakrom drugiej wojny światowej. Ocenia się, iż w ciągu ostatnich 4 lat głównie na terytorium Ruandy, Burundi i Zairu (obecnie Kongo), w brutalnych walkach straciło życie 2,5 - 3 mln ludzi. Liczba osób, które zginęły w obozach uchodźców z powodu chorób i głodu, również szacowana jest na

kilka milionów. Słowa wypowiedziane przez Jeana Gahururu z ruandyjskiego “Forum Wolności i Demokracji” oddają w pełni tragizm sytuacji. Stwierdził on, iż ”stoimy dziś w obliczu tragedii, która - biorąc pod uwagę liczbę ludności i zasięg naszego rejonu - przekracza dotychczasowe doświadczenia ludzkości”. 

 Niestety, dopiero niedawno reszta świata przyjrzała się zbrodniom dokonywanym na kontynencie afrykańskim. Ta zwłoka z pewnością wynika z faktu, że z powodu propagandy zapoczątkowanej w latach 70-tych przez Klub Rzymski oraz ruchy ekologiczne znaczna część społeczeństw państw rozwiniętych przekonana jest o słuszności doktryny głoszącej przeludnienie Ziemi - szczególnie zaś Afryki. O popularności tej z gruntu fałszywej teorii świadczy chociażby fakt, że w 1984 r. siły 

militarne Szwajcarii opublikowały dokument poświęcony efektom epidemii AIDS w Afryce, w którym autorzy doszli do wniosku, że wymarcie czarnej społeczności Afryki stworzy “białym ludziom” możliwość powrotu do Afryki i przejęcia jej zasobów naturalnych. Podobny ton przebrzmiewał również na konferencji w Kairze w 1994 r., której celem miało być omówienie wprowadzenia środków redukcji ludności Ziemi do 2 miliardów!
 


Rola rządu Wielkiej Brytanii

 Komu zależy na propagowaniu tak okrutnej polityki? Niedawne rewelacje na temat strategii rządu brytyjskiego w czasie drugiej wojny światowej potwierdzają oskarżenia wysunięte przeciwko brytyjskiej oligarchii przez amerykańskiego ekonomistę i męża stanu, Lyndona LaRouche´a. Według ujawnionych kilka miesięcy temu dokumentów, rząd brytyjski na czele z Winstonem Churchillem wiedział od 1941 r. o masowym ludobójstwie w obozach koncentracyjnych Europy Środkowej i Wschodniej oraz nazistowskiej polityce eksterminacji Zydów. 

Brytyjczycy posiadali środki do zniszczenia infrastruktury służącej do ludobójstwa, na przykład kolei prowadzących do obozów koncentracyjnych. Ze względu na geopolityczne interesy Wielkiej Brytanii, postanowiono jednak zignorować dramatyczne apele o pomoc, gdyż jak Churchill sam  powiedział: “Niemcy i Rosjanie mogą się pozabijać nawzajem - im więcej tym lepiej!”. Od dawna znane są też dokumenty świadczące o wsparciu dla Hitlera w jego marszu do władzy ze strony brytyjskiej elity i połączonej z nią amerykańskiej finansjery.

 Podobnie wygląda sytuacja dzisiaj. Prezydent Ugandy, Yoweri  Moseveni  cieszy się wsparciem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) oraz oligarchii brytyjskiej, pomimo tego,  że otwarcie uznaje Hitlera za swój wzorzec w procesie jednoczenia Afryki pod rządami jednego plemienia. Na spotkaniu Stowarzyszenia Prawników

Afryki Wschodniej 4 kwietnia br. Museveni podzielił się ze zdumionymi słuchaczami swoją wizją przyszłości: “Moim powołaniem jest utworzenie z Erytrei, Etiopii, Sudanu, Ugandy, Kenii, Tanzanii, Ruandy, Burundi i Zairu państwa federalnego pod przywództwem jednego narodu. Tak jak Hitler zjednoczył Niemcy, my powinniśmy zjednoczyć Afrykę. Hitler był bystrym człowiekiem, ale myślę, że posunął się za daleko chcąc podbić cały świat”.  
 


Struktura machiny wojennej w Afryce

 Nie ulega wątpliwości, że rozlew krwi w Afryce dotyczy nie tylko jej mieszkańców, lecz jest dla nas wszyst-kich sprawdzianem, który wykaże, czy nauczyliśmy się czegoś z tragicznych doświadczeń naszego wieku i potraktowaliśmy poważnie słowa, powtarzane często po drugiej wojnie światowej: “Nigdy więcej!”. Aby wygrać batalię o uratowanie Afryki, należy skoncentrować się nie tylko na  wykonawcach polityki 

ludobójstwa, lecz również na jej autorach. “Jeśli chcemy rozwiązać problem afrykański” - powiedział LaRouche 18 kwietnia na konferencji w Waszyngtonie poświęconej Afryce - “musimy ostatecznie pokonać oligarchizm oraz ustanowić ład polityczny, który broniłby idei nietykalności życia ludzkiego”. Tę kampanię zacząć należy od sporządzenia listy skupionych w krajach Wspólnoty Brytyjskiej 

międzynarodowych karteli górniczych, wykorzystujących MFW i Bank Światowy dla wzmocnienia władzy niektórych przywódców afrykańskich - czy raczej marionetek - jak na przykład Museveni, Kagame czy Kabila, w celu uzyskania dostępu do cennych złóż mineralnych. Kartele te stanowią często awangardę sił reprezentujących kolonializm brytyjski, który jak śmiertelna epidemia na nowo rozprzestrzenia się w wielu rejonach świata.

 Raporty przedstawiające sytuację w rejonie afrykańskich Wielkich Jezior  jako “wojnę domową” w zasadniczy sposób mijają się z prawdą. Aby wytłumaczyć obecną sytuację należy cofnąć się do 1989 r., kiedy władzę w Ugandzie przejął Museveni, odpowiedzialny za rekrutację  setek tysięcy żołnierzy i różnej maści najemników wykorzystanych do ataku na ludność Ruandy, Burundi i Zairu, czyli państw, gdzie znajduje się największa na świecie koncentracja zasobów naturalnych. Museveni 

został prezydentem Ugandy dzięki poparciu Tiny Rowlanda, szefa korporacji Lonrho (związanej z Radą Osobistą Królowej Brytyjskiej) oraz baronowej Lyndy Chalker, ówczesnego ministra zagranicznych programów rozwojowych. W tym też okresie, Uganda udostępniła tereny parków narodowych, założonych przez kierowaną przez księcia Filipa (męża Królowej Brytyjskiej) organizację ochrony środowiska (World Wide Fund for Nature, kiedyś World Wide Fund, WWF) dla szkolenia 

grup militarnych i paramilitarnych. Na przykład, Patriotyczny Front Ruandy (RPF), który od 1990 r. dokonał kilku inwazji na sąsiadującą Ruandę, został sformowany i przeszkolony na terenie parków teoretycznie służących ochronie dzikich zwierząt. Dążenie Museveniego do ustanowienia “imperium Tutsich” w rejonie Afryki centralnej, spowodowało narastanie napięć między Hutu a Tutsi w Ruandzie i Burundi.

  Jesienią 1993 r. odbyła się w Ruandzie runda rozmów zmierzających do porozumienia pokojowego. Kilka miesięcy później, w kwietniu 1994 r. prezydent Ruandy z plemienia Hutu, Habyarimana, zginął w zestrzelonym samolocie. Zamach ten otworzył wrota piekieł, które od tego momentu całkowicie pochłonęły Afrykę środkową. Z “zemsty” za śmierć prezydenta, członkowie plemienia Hutu wymordowali tysiące Tutsich, po czym zorganizowane przy pomocy Museveniego siły RPF  (Tutsi) zmasakrowały plemiono Hutu. Ci, którzy przeżyli, schronili się w sąsiednim

Zairze. Nie zakończyło to jednak ich cierpień. Na początku 1996 r. nowy minister obrony Ruandy, Paul Kagame, rozpoczął, przy pomocy sił militarnych Ugandy, inwazję wschodniego Zairu, w czasie której zamordowano w brutalny sposób tysiące uchodźców Hutu, a także mieszkańców Zairu z tego plemienia. Głównym celem autorów tego krwawego scenariusza było zniszczenie Zairu -  a także sąsiednich państw - jako państwa narodowego, czyli posiadającego funkcjonujące instytucje polityczne, militarne i gospodarcze. 
 
 


Kto kontroluje bogactwa naturalne Afryki

 Po całkowitym upadku wszystkich narodowych instytucji, najemnicy typu Laurenta Kabili mają przekazać terytorium przejętych przez ich siły państw w ręce międzynarodowych karteli, desperacko szukających nietkniętych jeszcze zasobów, w panice przed niechybnym załamaniem się globalnego systemu finansowego. Oligarchia finansowa, kontrolująca kartele, kieruje się złudzeniem, że zdoła przeżyć ten krach przejmując kontrolę nad strategicznymi zasobami naturalnymi świata.

  Zniszczony wojną Zair (obecnie Kongo) opływa w naturalne bogactwa, stanowiące główne źródło dochodu tego kraju: na jego terytorium znajduje się 50% światowych zasobów kobaltu, niemal połowa zasobów diamentów, a także złoto, cynk, miedź, mangan i inne minerały. Kiedy Belgowie zmuszeni byli opuścić Kongo, przedsiębiorstwa górnicze tego kraju zostały znacjonalizowane. Do samego końca swych rządów, Mobutu opierał się naciskowi ze strony MFW i Banku Światowego, żądających prywatyzacji kopalni, szczególnie przedsiębiorstwa GACAMINES (La Generale des Carrieres et des Mines de Zaire). Na początku lat 90-tych presja wielkich karteli górniczych na Mobutu przybrała szczególnie brutalny charakter. 

  W listopadzie 1996 r. francuski dziennik “Le Monde” opublikował raport na temat negocjacji między “przywódcą rebeliantów”, Laurentem Kabilą, a trzecią co do wielkości korporacją górniczą na świecie, Barrick Gold, z siedzibą w Toronto. Przedstawiciele Barrick Gold obiecali Kabili znaczną pomoc logistyczną w zamian za kontrolę nad kopalniami złota i diamentów w północno-zachodnim rejonie Zairu, Haut-Zair. 

Prezydentem Barrick Gold jest przyjaciel George´a Sorosa, Peter Munk, a w zarządzie doradców zasiada George Bush i były premier Kanady, Brian Mulroney. Barrick Gold znajduje się na liście 27 międzynarodowych korporacji górniczych, kontrolujących 80 - 90% wydobycia zasobów naturalnych Afryki. Najbardziej wpływowymi wśród tych korporacji są południowo-afrykańska Anglo-American Corp., która obok DeBeers Diamonds i  Minorco Minerals należy do imperium rodziny 

Oppenheimerów; oraz londyńska Rio Tinto Zinc, druga co do wielkości korporacja górnicza na świecie, należąca częściowo do Korony Brytyjskiej. Tylko dwie spośród wspomnianych 27 korporacji działających w Afryce to firmy amerykańskie - reszta ma swe siedziby w Wielkiej Brytanii lub krajach należących do Wspólnoty Brytyjskiej, np. Republice Południowej Afryki, Kanadzie czy Australii. Jedna z tych 

korporacji, kanadyjska American Mineral Fields, zorganizowała wspólnie z Kabilą 9 maja br. - czyli na dwa tygodnie przed przejęciem przez niego władzy - konferencję w zairskim mieście Lubumbashi  w celu omówienia przyszłej polityki Kabili względem zasobów naturalnych kraju. W konferencji uczestniczyli przedstawiciele głównie brytyjskich i kanadyjskich korporacji:

 Value Investing, Londyn; Bunting Warburg, Toronto; Goldman Sachs, przedstawiciel ze Szwajcarii; Deutsche Morgan Grenfell, przedstawiciel z Afryki Południowej; C.M. Oliver, Toronto; Canadian Imperial Bank of Canada Wood Gundy, przedstawiciel z Londynu; Northern Mining, Kanada; Nile International, USA; Breco International, Londyn; National Securities, Londyn; Marathon Securities, Kanada; Yorkton Securities, przedstawiciel z Londynu.

  W czasie konferencji Kabila potwierdził obietnicę prywatyzacji kopalń zairskich, co spotkało się z aprobatą zebranych w Lubumbashi “biznesmenów”. Jeden z nich, przedstawiciel kanadyjskiego banku inwestycyjnego, stwierdził otwarcie w rozmowie z korespondentem EIR, że: “Kabila mówił o rzeczach, o których biznesmeni lubią słuchać”. Wypełnił tym samym niepisaną umowę, którą gwarantowały napływające dla niego zza granicy pieniądze: np. kanadyjska firma Tenke (kiedyś 

Eurocan International Ventures), zainteresowana zairskimi złożami kobaltu, przekazała Kabili 50 mln dolarów na początku maja br., tzn. w okresie, kiedy znane już były raporty o masowych mordach dokonywanych w Zairze przez oddziały Kabili. W tym samym czasie Emma Bonnino, komisarz Unii Europejskiej ds. pomocy humanitarnej stwierdziła po powrocie z Zairu: “Zair przypomina wielką rzeźnię. Winne 

temu osoby muszą odpowiedzieć za swoje czyny. Nie mamy dostępu do wszystkich rejonów, nie możemy nawet ocenić, ile osób zginęło, ile jest bliskie śmierci. Rozlew krwi osiągnął niewyobrażalne rozmiary. Kabila złamał porozumienie z listopada zeszłego roku, a teraz organizuje sabotaż przeciwko międzynarodowym misjom humanitarnym w jednym tylko celu: nie chce mieć świadków masakr i naruszeń praw człowieka”.

  “W styczniu br. w obozach uchodźców w Zairze przebywało jeszcze 500 tys. osób. W lutym pozostało jedynie 200 tys., obecnie zaś ich liczbę szacuje się na 30-40 tys. Oznacza to, że 460 tys. uchodźców z Ruandy zaginęło i obawiam się, że wszyscy oni stracili życie”.
 

 


Zbrodnicza polityka MFW

 Kim są wykonawcy krwawej czystki  w Afryce? Jaką filozofią kierują się w swoich okrutnych poczynaniach? Autor artykułu opublikowanego 26 maja br. w angielskim tygodniku “The Economist” nie szczędzi im komplementów, określając ich  “nowym pokoleniem afrykańskich przywódców”, w poczet którego zalicza takich “liderów” jak  Museveni z Ugandy, Kagame z Ruandy, Afwerki z Erytrei, Zanewi z Etiopii oraz nowo upieczony prezydent Zairu, Laurent Kabila. Ich biografie są do siebie uderzająco podobne: wszyscy studiowali w Dar Es Salaam na 

Uniwersytecie Tanzanii, który w latach 70-tych był inkubatorem grup lewicowych, często zaangażowanych w terroryzm; wszyscy byli przywódcami marksistowskich oddziałów powstańczych, składających się z  ludzi gotowych zabijać z zimną krwią. Wspomniany artykuł z tygonika “The Economist” zwraca uwagę na jeszcze jedno podobieństwo: autor z satysfakcją stwierdza, że “byli marksiści nie pozostają w tyle  i dzisiaj mówią oni tym samym językiem, co Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy”. Z pewnością zgodziłby się z tym agent MFW, Jeffrey 

Sachs, który w artykule z 29 maja br. opublikowanym w “The New York Times” z pobłażaniem wyraził się o uzurpatorze Kabili: “Zachód powinien odłożyć lekcje moralności na później. Wydaje się, że w procesie wzmocniania władzy, Kabila opierać się będzie bardziej na poparciu militarnym z Ugandy, Ruandy i Angoli, niż na przymierzach wewnątrz kraju. (..) Przede wszystkim, Stany Zjednoczone powinny zaprzestać wysuwać żądania przeprowadzenia wczesnych wyborów. Na to jeszcze przyjdzie czas”. 

  Co to właściwie znaczy: mówić językiem MFW? W przypadku Zairu, MFW zastosował swą starą metodę, tzn. szatnaż polityczny z pomocą środków finansowych. Kiedy pod koniec lat 80-tych Zair nie był w stanie kontynuować spłaty 8 mld dolarów długu zagranicznego (będącego w dużym stopniu pozostałością po kolonialnych rządach Belgii), MFW postanowił zamknąć linie kredytowe i zażądał prywatyzacji zairskich kopalni. Prywatyzacja pod egidą MFW oznaczała ograniczenie usług dla 

górników, zwolnienie połowy pracowników prywatyzowanych zakładów oraz odsprzedaż ponad połowy państwowej agencji górniczej Gecamines na rzecz zagranicznych firm. W rezultacie zamknięcia linii kredytowych, w latach 1987-1993 wydobycie kobaltu spadło o 82%, natomiast miedzi - o 90%. Spadek ten doprowadził do gwałtownego pogorszenia się warunków życia ludności Zairu, co ułatwiło rekrutację zdesperowanych i ograbionych ludzi do oddziałów powstańczych.

  Analiza danych dotyczących zadłużenia Zairu i innych państw tego rejonu natychmiast uzmysławia przekrętną taktykę MFW. W 1980 r. zadłużenie państw Afryki (z wyjątkiem krajów Afryki Północnej) wynosiło 80 mld dolarów. Dzisiaj osiągnęło ono 250 mld dolarów, chociaż już w roku 1984 kraje te spłaciły 200 mld dolarów! Ich zdolność do spłaty lichwiarskich odsetek od długu oraz samego zadłużenia zaczęła spadać 

pod koniec lat 80-tych, głównie ze względu na wprowadzenie niesprzyjających reform gospodarczych i sankcji, np. dewaluacji waluty, obniżenia cen surowców naturalnych i żywności. Na przykład, obserwowany od 1985 r. spadek cen kawy oznacza dla Ruandy  spadek dochodu o 40%! To oczywiście doprowadziło do spadku poziomu życia

ludności. Obecnie aż 80% społeczeństwa Ruandy żyje poniżej wszelkiego minimum socjalnego. Gdy w 1993 r. rząd tego kraju zaproponował realizację “Narodowego Programu Walki z Ubóstwem”, przedstawiciele MFW interweniowali przeciwko jego wdrożeniu, ponieważ sprzeczny był on z ich polityką zmniejszania deficytu budżetowego państwa. Wtedy właśnie wybuchł krwawy konflikt między Ruandą a Burundi.
 


Kampania Instytutu Schillera

 Po przeczytaniu powyższego, każdy odpowiedzialny człowiek zada sobie pytanie: co należy zrobić, aby powstrzymać masowe mordy w Afryce? Instytut Schillera odpowiedział na to pytanie konkretnymi działaniami, rozpoczynając 9 miesięcy temu mobilizację o uratowanie Afryki pod hasłem “Nigdy więcej!”. W ramach mobilizacji opublikowano artykuły, książki i raporty o korzeniach obecnych konfliktów w Afryce; przygotowano również specjalne reklamy telewizyjne dotyczące Afryki, a także ogłoszenia w prasie i apele do rządów światowych; zorganizowano konferencje i seminaria poświęcone Afryce i programowi gospodarczemu 

dla tego kontynentu, oraz zainicjowano powstanie Afrykańskiego Ruchu o Prawa Obywatelskie pod przywództwem byłego prezydenta Ugandy, Godfreya Binaisy. W czasie tej mobilizacji Lyndon LaRouche skierował kilka pilnych apeli do Prezydenta Clintona o rozpoczęcie zdecydowanej interwencji w afrykańskie piekło, które porównał niedawno do sytuacji w 1941 r., kiedy szok spowodowany wiadomością o ataku na Pearl Harbor przekonał amerykańskie społeczeństwo o konieczności przyłączenia się do wojny przeciwko Nazistom.

  Ta mobilizacja przerwała w końcu zmowę milczenia w Zachodnich mass mediach na temat rozlewu krwi w Afryce. Wiele gazet pośpieszyło z publikacją raportów z tego rejonu, dostarczając w ten sposób dodatkowe informacje na temat masakry. Amerykański dziennik “Boston Globe” napisał 01.06.1997 r.: “Dnia 13 maja, setki bezbronnych mężczyzn, kobiet i dzieci zostało rozsiekanych bagnetami  i maczugami lub też zastrzelonych przez siły Kabili - raporty te pochodzą od europejskich misjonarzy, 

lokalnych pracowników Czerwonego Krzyża i mieszkańców okolicznych wsi, którzy byli świadkami rzezi lub też zmuszeni byli pomagać przy zakopywaniu ofiar. (...) Większość ciał wrzucono do rzeki, część została pochowana we wspólnych grobach. (...) Wygląda na to, że masakry są z góry zaplanowane. Lokalni pracownicy Czerwonego Krzyża, misjonarze i osoby nie mające powodu, by szkalować oddziały Kabili, powtarzają podobne do siebie raporty o uchodźcach zmuszanych do klęczenia nad brzegiem rzeki w oczekiwaniu na strzał lub uderzenie maczugi. (...) 

Wyglądało to jak zaplanowane działanie, a nie spontaniczny spazm - mówił belgijski misjonarz - żołnierze zachowywali się tak, jakby po prostu wykonywali swoje zadanie, rozkaz. Nie wyglądało na to, że wyrwali się spod kontroli”. Tego samego dnia “The New York Times” opublikował podobny raport: “Uchodźcy często wpadali w pułapki między rzekami, 

musieli błagać o miejsce na promie lub kupować je za przyniesione ze sobą rzeczy. Opowiadają też o napadach żołnierzy na ich prowizoryczne obozy, strzelaninach i pośpiesznych ucieczkach do dżungli. (...) W niektórych rejonach, na południe od Kisangani, oddziały składające się z ruandyjskich Tutsi  przeprowadzały systematyczne masakry uchodźców, również kobiet i dzieci, a następnie spalały ciała”.

  Podobny scenariusz przygotowywany jest dla Kenii i Nigerii. Pod hasłem wprowadzania demokracji premier rządu brytyjskiego, Tony Blair, oświadczył, że jego kraj wprowadzi bojkot na ropę naftową z Nigerii, by w ten sposób wywrzeć presję na “nieposłuszny” rząd tego kraju. Jest to typowe posunięcie brytyjskiej elity wobec państw walczących o swoją niezależność.
 


Afryce potrzebny jest rozwój gospodarczy

  Dzisiaj najpoważniejszym wrogiem, przeciwko któremu należy skierować ataki, są siły nowego imperium brytyjskiego, reprezentowane przez MFW, Bank Światowy czy kartele górnicze. Załamanie się globalnego systemu finansowego stanowi ogromne zagrożenie, ale również bezprecedensową szansę stworzenia nowego systemu monetarnego i gospodarczego. Będzie to również odpowiedni  moment do działania dla rzeczywistych przywódców afrykańskich, skupionych obecnie w 

Afrykańskim Ruchu o Prawa Obywatelskie. Zgadzają się oni z programem gospodarczym przygotowanym przez LaRouche´a i jego współpracowników już 20 lat temu i nawiązują do wizji przedstawionej w 1972 r. przez etiopskiego patriotę, Cheikh Anta Diopa, w książce pt. “Gospodarcze i kulturalne podstawy państwa federalnego”. Pisał on 25 lat temu: “Rejon rzeki Zair, dzięki posiadanym rezerwom energii wodnej o wartości 650 mld kWh, stać się może głównym rejonem przemysłowym 

Afryki, podstawowym centrum naszego przemysłu ciężkiego. Na ostatnim etapie rozwoju, elektrownie wodne zaspokoją zapotrzebowania na energię dla różnorakich gałęzi przemysłu, wykorzystujących surowce naturalne istniejących w sąsiednich rejonach. (...) Obfitość hydroenergii  oraz bogate złoża metali nieżelaznych sprawiają, że obszar ten w szczególny sposób nadaje się do produkcji wysokiej jakości stali dla użytku strategicznego i krajowego o różnym przeznaczeniu: chodzi o stal 

chromową, kobaltową, magnezową i in. Jedynie rejony posiadające dostęp do taniej energii mogą specjalizować się w produkcji takich elektrostali. Zair może również znacznie rozbudować  przemysł chemiczny. Chociaż rejon rzeki Zair zawiera niemal wszystkie bogactwa kontynentu, jest jednocześnie najmniej zaludnioną częścią Afryki. Zamieszkuje go 19 mln ludzi - w północnym rejonie Sahary mieszka 14 mln - natomiast 

gęstość zaludnienia nie przekracza dwóch do trzech osób na kilometr kwadratowy. Sytuacja ta sprawia, że stopień bogactwa tego rejonu niemal równa się stopniowi wyludnienia. Ten poważny problem powinien być rozwiązany z pomocą polityki sprzyjającej upowszechnianiu środków higieny oraz wzrostowi narodzin. Ogromne znaczenie Zairu dla całej Afryki nie podlega najmniejszej wątpliwości”.
 
(informacje na temat sytuacji w Afryce zostały przygotowane dla “NS” przez Franka Hahna, pochodzą z raportu “EIR” pt. “Nigdy więcej! Londyn organizuje ludobójstwo w Afryce”. Uzyskać go można w biurach Instytutu Schillera) 
 
 



 

* początek strony

* wróć do spisu treści