Friedrich Schiller

Nowa Solidarność

nr 15, kwiecień 1998

O nowy renesans w XXI wieku


Bretton Woods II

Nigdy wcześniej napisanie artykułu dla kwartalnika, jakim jest "Nowa Solidarność", nie było tak trudne jak obecnie. Wszystko wskazuje dziś -- czyli pod koniec marca 1998 r. -- na to, że w pierwszych dniach kwietnia możemy być świadkami kolejnej rundy załamywania się globalnego systemu finansowego. To kolejne trzęsienie ziemi na rynkach światowych może okazać się o wiele bardziej przykre niż wydarzenia z okresu między październikiem 1997 r. a styczniem br. Oczekuje się, że epicentrum kryzysu będzie zbankrutowany system bankowy Japonii, co oznacza poważne perturbacje również dla Europy i Stanów Zjednoczonych.

Nie ulega wątpliwości, że już wkrótce rosnąca w bankach europejskich i amerykańskich piramida najbardziej ryzykownych kontraktów finansowych, tzw. pochodnych, osiągająca wartość 130-150 bilionów (sic!) dolarów, zacznie się walić. Jeśli rządy światowe nie zareagują na ten kryzys w sposób kompetentny, krach ten zapoczątkuje proces dezintegracji całych narodów, a w jego rezultacie miliony ludzi ucierpią z powodu szybkiego załamania się produkcji i dystrybucji dóbr.

Konferencja w Hotelu Willard

Być może, kiedy niniejszy numer "Nowej Solidarności" trafi do rąk naszych czytelników, proces wyparowywania obecnego systemu monetarno-finansowego będzie już rzeczywistością; możliwe jest też jednak, że praktyka prowadząca do hiperinflacji (tzn. drukowanie pieniędzy w celu uratowania systemu i zbankrutowanych banków), rozpoczęta już przez Japonię, Indonezję, Stany Zjednoczone i inne kraje, przesunie ostateczny krach na lato czy jesień tego roku.

Istnieje też trzecia, najbardziej pożądana, możliwość. Przygotowując niniejszy artykuł do druku pod koniec marca br., mamy jeszcze nadzieję, że planowana w Waszyngtonie na 16 kwietnia br. konferencja 22 państw w Hotelu Willard, doprowadzi z inicjatywy Stanów Zjednoczonych do podjęcia decyzji dotyczących reorganizacji światowego systemu monetarnego i wprowadzenia nowego systemu -- zgodnie z przedstawioną w wielu krajach propozycją Instytutu Schillera -- który nawiązywałby do systemu monetarnego z Bretton Woods.

Apel do Prezydenta Clintona

Bez względu na to, jak potoczą się wypadki, ważne jest zrozumienie podstawowych założeń nowego systemu Bretton Woods.

Już jesienią 1996 r. amerykański ekonomista, Lyndon LaRouche, wystosował apel o powrót do systemu stałych kursów wymiany walut oraz ograniczonej wymienialności walut na rynkach światowych, co oznaczałoby powrót do systemu z okresu 1946-59, ustanowionego w 1944 r. przez przedstawicieli 44 państw, którzy spotkali się w niewielkiej amerykańskiej miejscowości Bretton Woods, w stanie New Hampshire. W lutym 1997 r. prezydent Instytutu Schillera, Helga Zepp-LaRouche oraz deputowana ukrainskiego Parlamentu, Natalia Witrenko, wystosowały apel do Prezydenta Williama Clintona o zwołanie konferencji międzynarodowej w celu wprowadzenia takiego systemu. Apel ten dotarł do państw całego świata, został podpisany przez 500 parlamentarzystów z 40 państw ( w tym 11 z Polski), około 500 przedstawicieli nauki, związków zawodowych, przemysłu, kościołów różnych wyznań itp.

Ta międzynarodowa mobilizacja zaczęła przynosić konkretne owoce, szczególnie po dramatycznym krysysie finansowym w krajach Azji Południowo-wschodniej latem 1997 r. Kryzys ten nie był wynikiem wewnętrznych problemów państw tego rejonu, Indonezji czy Korei Południowej, lecz rezultatem spekulacyjnego ataku na ich waluty, zorganizowanego przez zewnętrzne siły, tj. tak zwane fundusze powielające kontrolowane m.in. przez George'a Sorosa (patrz NS nr 14).

Pod koniec 1997 r. coraz więcej głosów zaczęło domagać się nowego systemu regulującego stosunki między poszczególnymi walutami. Wielu znanych ekonomistów i polityków zaczęło odwoływać się do Bretton Woods -- wystarczy wspomnieć wice ministra finansów Japonii, Eisure Sakakibarę, który 1 marca br. w wywiadzie dla japońskiej gazety "Mainiczi Szimbun" powiedział: "Myślę, że wielu przywódców politycznych na świecie gotowych jest do rozmów na temat porozumienia finansowego przypominającego Bretton Woods". Dodał też, że kryzys finansowy, który uderzył głównie Azję, może dotrzeć również do innych państw na całym świecie, szczególnie, że "propozycje Międzynarodowego Funduszu Walutowego jedynie pogarszają sytuację".

Podobną opinię wyraziła prof. Judy Shelton, ekonomistka współpracująca z Białym Domem, w artykule pt. "Spacer w Bretton Woods" ("Financial Times", 13.03.98). Napisała ona, że "Pomimo oskarżeń o korupcję, problemy państw azjatyckich są w sposób fundamentalny rezultatem upadku ich walut. Nawet najbardziej solidny kredyt może okazać się złą inwestycją, jeśli jednostka waluty, denominującej wartość zasadniczych aktywów, spadła o 70%, podczas gdy spłaty dokonywane są według pierwotnej umowy. (...) Dlatego też prawdopodobieństwo, że przywódcy światowi wezmą pod uwagę nowe porozumienie w duchu Bretton Woods, wydaje się być o wiele większe niż na początku kryzysu".

Pod rosnącą presją nawet taki osobnik jak George Soros zaczyna "krytykować" kapitalizm, żąda regulacji rynków i proponuje nowy system Bretton Woods, jednakże rozumie pod tym hasłem coś zupełnie innego niż LaRouche. W wywiadzie dla włoskiego czasopisma "Liberal" (12.03.98) Soros zaproponował jako alternatywę obecnego systemu coś w rodzaju "starego Imperium Brytyjskiego, równowagi sił albo instytucji międzynarodowej", gdyż, jak stwierdził, "rządy narodowe nie zdołały zachować stabilizacji i pokoju, w odróżnieniu od Imperium Brytyjskiego w XIX w.". Tezę tą Soros wysunął już wcześniej w "Rzeczpospolitej" (24-26.12.97), gdzie przedstawił swoją koncepcję globalnego otwartego społeczeństwa, gdzie coraz większą rolę powinny odgrywać globalne sieci sojuszów, funkcjonujących jak ONZ.

Zmiana paradygmatu kulturalnego

W proponowanym przez Instytut Schillera nowym systemie ważną rolę odgrywa również zmiana paradygmatu kulturalnego obecnej cywilizacji, która pozwoliłaby zrozumieć przywódcom politycznym i społeczeństwu charakter relacji między człowiekiem a gospodarką.

Konieczność wprowadzenia takiej zmiany ilustruje fakt, że wiele osób w Polsce zadaje pytanie: "W jaki sposób kryzys azjatycki wpływa na Polskę?" Postawienie takiego pytania wykazuje istnienie błędów metodologicznych dotyczących rozumienia procesów gospodarczych i stosunków międzynarodowych. Należy więc zwrócić uwagę na następujące punkty:

  1. Wydarzenia w Azji nie są jedynie kryzysem azjatyckim, ale symptomem załamywania się całego globalnego systemu. Zniszczenie potencjału gospodarczego Azji było konieczne z punktu widzenia oligarchii finansowej, której celem jest usunięcie z całej planety nawet samej idei społeczeństwa uprzemysłowionego.
  2. Obecna sytuacja jest wynikiem zmiany paradygmatu kulturalnego, która nastąpiła 30 lat temu w krajach Zachodu. Proces ten opisuje w szczegółach Lyndon LaRouche w opublikowanym w niniejszym numerze artykule pt. "Papież w obronie państw narodowych".
  3. Dla wyjaśnienia rozgrywających się na naszych oczach wydarzeń, ważne jest również podkreślenie znaczenia nierozwiązanego dotychczas konfliktu między ruchami republikańskimi walczącymi o suwerenne państwa narodowe a oligarchią. Wspomniany artykuł LaRouche'a wyjaśnia również charakter tego konfliktu.

Znaczenie niemieckiej gospodarki

Wróćmy do kwestii związku między sytuacją w Azji a Polską. Jak już wspomnieliśmy, problemy systemów monetarnych takich państw jak Indonezja oddają jedynie kryzys całego globalnego systemu finansowego, którego ofiarą padają też państwa uprzemysłowione, chociażby Niemcy. Szybki rozwój gospodarczy Europy zależy w ogromnym stopniu od stabilnej gospodarki Niemiec, gdyż kraj ten posiada najbardziej zaawansowany przemysł maszynowy na naszym kontynencie, a budowa nowoczesnych maszyn spełnia kluczową rolę w konstrukcji zmodernizowanej infrastruktury na terenie całej Euroazji. Należy też przypomnieć, że Niemcy są najważniejszym partnerem handlowym Polski. Jeśli gospodarka Niemiec załamie się, pociągnie za sobą na dno nie tylko polską gospodarkę, ale sprowokuje też niebezpieczną sytuację społeczną w obydwu krajach.

Dzisiejszy opłakany stan niemieckiej gospodarki wynika z zaadaptowania neo-liberalizmu i ideologii post-przemysłowego społeczeństwa. Już w latach 70-tych kraje importujące wyroby z Niemiec -- państwa Ameryki Łacińskiej, Afryki i Bliskiego Wschodu, zostały poddane destrukcyjnej polityce Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kolejna szansa na szybki rozwój -- upadek rządów komunistycznych w Europie wschodniej -- została zaprzepaszczona z chwilą, kiedy byłe kraje RWPG poddano terapii szokowej MFW. Od 1991 r. Europa zachodnia przechodzi przez podobną terapię za sprawą finansowego zaciskania pasa, narzuconego przez Traktat z Maastricht.

Kraje Azji Południowo-wschodniej były ostatnią nadzieją na zbyt dla przemysłu niemieckiego. Paraliż gospodarek tych państw już teraz ma negatywny wpływ na produkcję przemysłową Niemiec, a wszelkie prognozy ostrzegają przed gwałtownym spadkiem zamówień do końca tego roku. Oto w jaki sposób kryzys w Azji wpływa na Polskę.

Republikanizm i rozwój gospodarczy

Odwrócenie obecnego procesu szybkiego upadku gospodarczego wymaga niewątpliwie odwrócenia wspomnianej wyżej zmiany paradygmatu kulturalnego i pokonania oligarchii. Nowe pokolenia przedsiębiorców, które zbudują podstawę gospodarczą republik (państw narodowych), nie wyłonią się dzięki konkurencji na dzikim wolnym rynku, ale dzięki odpowiedniemu systemowi oświaty. Wagę oświaty w walce o państwa narodowe przeciwko oligarchii rozumiano i w przeszłości. Wilhelm von Humboldt napisał w 1819 r.: "Trudno uznać za słuszną politykę wywyższania arystokracji, która wykopała swój własny grób przez swoje próżniactwo, frywolne zaciąganie długów i wyprzedaż własności, i odstąpienie od prostych i zdrowych zwyczajów swych przodków". Humboldt uważał, że należy popierać nową "klasę średnią", ponieważ "wykazuje się ona największą efektywnością, przedsiębiorczością i inteligencją, i to ona głównie zajmuje się handlem i rozwojem przemysłu na świecie".

Ta anty-oligarchiczna tendencja początków procesu uprzemysławiania Europy w XIX w. miała silne oparcie w postaci pierwszej prawdziwej suwerennej republiki (państwie narodowym) w historii rodzaju ludzkiego, tzn. w Stanach Zjednoczonych. Całe pokolenia europejskich ekonomistów i przemysłowców naśladowały amerykański przykład rozwoju infrastruktury, technologii i nauki. Wystarczy wspomnieć Rathenaua, Siemensa czy Borsinga, czy też Cegielskiego, który walczył też o powszechną, dostępną dla wszystkich oświatę.

Ta tradycja, sięgająca korzeniami do włoskiego renesansu XV w., została zniszczona przez oligarchię, a jej miejsce zajęły koncepcje Malthusa, Darwina, Locke'a i innych przedstawicieli brytyjskiej oligarchii.

Rola państwa w gospodarce

Aby zagwarantować godne warunki życia dla 6 mld ludzi, powrót do tej utraconej tradycji rozwoju gospodarczego staje się absolutną koniecznością. Oznacza to konkretnie m.in. ośmiokrotne zwiększenie produkcji i konsumpcji energii w skali globalnej w celu rozwiązania problemów związanych z podstawowymi potrzebami ludności, np. dostępem do pitnej wody, opieki zdrowotnej, żywności itp.

Dlaczego przypominamy o tak podstawowych sprawach? Ponieważ nie możemy wpaść w pułapkę nowego społeczeństwa feudalnego, do którego prowadzi polityka MFW czy Sorosa. Dlatego należy podkreślić, że alternatywą neo-liberalizmu czy globalizacji wcale nie jest lokalna, niedochodowa, "samowystarczająca" gospodarka, choć takie rozwiązanie może wyglądać zachęcająco na pierwszy rzut oka. Również hasło "solidaryzmu" nie powinno ograniczać się do sąsiadów i lokalnych znajomych, ale sięgać nawet poza granice państwa, do wszystkich 6 mld ludzi!

Jeśli chcemy pokonać współczesnych maltuzjanistów, musimy znaleźć sposób na wyżywienie i wykształcenie wszystkich żyjących dziś ludzi. Cel ten możemy osiągnąć dzięki nowoczesnym technologiom, spełniającym kluczową rolę szczególnie w przemyśle maszynowym. Musimy też pamiętać, że odpowiednie funkcjonowanie społeczeństwa uprzemysłowionego zależy od centralnej organizacji infrastruktury opartej na wysokim natężeniu przepływu energii w przeliczeniu na kilometr kwadratowy. Taką organizację zagwarantować może jedynie suwerenne państwo; żadna lokalna gospodarka, czy kombinacja lokalnych gospodarek nie jest w stanie wypełnić tak złożonego zadania.

LaRouche o nowym Bretton Woods

Dn. 18 marca br. odbyło się w Waszyngtonie seminarium Instytutu Schillera na temat nowego systemu Bretton Woods. Uczestniczyli w nim przedstawiciele 19 ambasad (w tym Polski), mass media z krajów azjatyckich, przedstawiciele amerykańskich instytucji finansowych, związków zawodowych i przemysłu. Lyndon LaRouche w skrócie przedstawił główne elementy nowego systemu monetarnego:

"Obecny śmiertelnie chory system finansowy musi zostać zreorganizowany dzięki skoordynowanej akcji kluczowej grupy inicjatywnej skupiającej najważniejsze rządy. Proces ten należy przeprowadzić według procedur upadłościowych, pod przewodnictwem suwerennych rządów, a nie organizacji międzynarodowych. (...) Najważniejsze elementy nowego systemu obejmują:

  1. okresowo korygowane stałe kursy wymiany walut;
  2. ograniczoną wymienialność walut;
  3. kontrolę wymiany walut i kontrolę przepływu kapitału;
  4. wprowadzenie ceł protekcyjnych i regulacji wymiany handlowej;
  5. zdelegalizowanie ustanawiania rynków zajmujących się spekulacją finansową przeciwko wybranym walutom.

Według parametrów określonych przez ekonomię fizyczną, w odróżnieniu od kategorii monetarystycznych, w ostatnim okresie gospodarka świata funkcjonuje na poziomie negatywnej wolnej energii, znajdującym się poniżej poziomu przetrwania. Obecna produkcja dóbr fizycznych jest zbyt niska, by powstrzymać ludność i gospodarki świata przed upadkiem w spiralę przyspieszonego ogólnego załamywania się produktywnej gospodarki.

Jeśli ten spadek produkcji w przeliczeniu na głowę mieszkańca Ziemi nie zostanie wkrótce powstrzymany, żaden system monetarny czy finansowy, nawet prawidłowo skonstruowany, nie będzie w stanie funkcjonować. Podanie samego lekarstwa pacjentowi umierającemu z głodu, nie przywróci mu życia. Dlatego konieczne jest szybkie wdrożenie programu odbudowy produktywnej gospodarki w celu zwiększenia poziomu wolnej energii. Oznacza to realizację w skali globalnej programu przypominającego najważniejsze aspekty programu ożywienia gospodarki Franklina Roosevelta w Stanach Zjednoczonych oraz w skali globalnej.

W marcu 1933 r. w swoim przemówieniu inauguracyjnym, Roosevelt powiedział otwarcie, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i reszta świata, przeżywają głęboki kryzys. Dodał też, że jest gotów podjąć drastyczne kroki w celu rozwiązania najbardziej palących problemów i jeśli Kongres odmówi współpracy, to on, prezydent Stanów Zjednoczonych, działać będzie w pojedynkę, by uratować kraj i pomóc innym narodom".

Frank Hahn


Papież w obronie państw narodowych

Lyndon LaRouche

Kazanie wygłoszone przez Papieża Jana Pawła II 25 stycznia br. na Placu Jose Martia w Hawanie dowodzi bezspornie, że wizyta Papieża na Kubie była nie tylko wyrazem troski o los tego kraju, ale w większym nawet stopniu dotyczyła obecnego kryzysu całej ludzkości.

Głównym tematem kazania były dwie połączone ze sobą zasady. Pierwsza z nich to polityka papieska wobec stosunku Kościoła do nowożytnego państwa narodowego. Druga, funkcjonalnie połączona z pierwszą, to obrona zasadzonego głęboko pryncypium wiążącego się z pojęciem wolności, ekumenicznym pryncypium prawdy, na którym opiera się żywotność nowoczesnego państwa narodowego. (...)

Ojciec Święty uwypuklił w swoim kazaniu dwie zasady, których znaczenie podkreśliłem wielokrotnie w swoich własnych wystąpieniach, dlatego uważam, że spoczywa na mnie wyjątkowa odpowiedzialność za wyjaśnienie naszym czytelnikom, na czym polega głębokie znaczenie strategiczne homilii Papieża, zarówno dla Stanów Zjednoczonych jak i innych narodów, szczególnie w obecnych warunkach kryzysu.

Papieskie kazanie składa się z ośmiu części. Temat nowożytnego państwa narodowego poruszony jest w części czwartej, składającej się z dwóch paragrafów. Zwróciłem uwagę szczególnie na dwa zdania, zawarte w tej części. Przytaczam je poniżej, wraz z klasyczną "szekspirowską" interpunkcją w celu uwypuklenia znaczenia:

"Następujące po sobie w ciągu ostatnich dwóch stuleci systemy ideologiczne i gospodarcze często stosowały konflikt jako metodę, gdyż ich programy zawierały ziarna opozycji i rozbicia. Fakt ten poważnie zaważył na ich zrozumieniu istoty człowieka oraz jego stosunku do innych. (Niektóre z tych systemów dopuściły się również usunięcia religii w prywatną sferę, pozbawiając ją w ten sposób wagi i wpływu na sprawy społeczne). Dlatego też należy przypomnieć, że nowoczesne państwo nie powinno czynić ateizmu czy też religii jednym z jego politycznych rozporządzeń. Państwo, zachowując dystans do wszelkich skrajności fanatyzmu czy też sekularyzmu, powinno sprzyjać harmonijnemu klimatowi społecznemu oraz odpowiedniemu prawodawstwu, umożliwiającemu każdej osobie oraz każdemu wyznaniu swobodę praktykowania religii, wyrażania tej religii w ramach życia społecznego, a także dostęp do odpowiednich środków pozwalających jej duchowym, moralnym oraz społecznym walorom na kształtowanie życia narodu.

Z drugiej strony, w niektórych rejonach świata jesteśmy świadkami odradzania się pewnego rodzaju kapitalistycznego neo-liberalizmu, który podporządkowuje człowieka ślepym siłom rynku oraz uzależnia od nich rozwój narodów. Ośrodki władzy tego neo-liberalizmu często nakładają trudne do udźwignięcia ciężary na barki wielu narodów. Skutkiem tego, nierzadko niemożliwe do wypełnienia programy gospodarcze narzucane są tym narodom jako warunek dalszej pomocy. W skali światowej widzimy więc niewielką liczbę państw bogacących się kosztem wielu innych, popadających w coraz głębsze ubóstwo. W rezultacie, bogaci coraz bardziej się bogacą, natomiast biedni stają się coraz biedniejsi."

Druga zasada, na którą chciałem zwrócić uwagę, znajduje się w części homilii oznaczonej numerem sześć:

"Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym więźniom głosił wolność, abym uciśnionych odsyłał wolnych". Łukasz 4:18. Dobrej nowinie, jaką przyniósł nam Jezus, musi towarzyszyć deklaracja wolności opartej na trwałym fundamencie prawdy : "Jeśli wytrwacie w mojej nauce, będziecie prawdziwie moimi uczniami. Wtedy poznacie prawdę, a prawda da wam wolność". Jan 8:31-32. Prawda, o której mówi Jezus, nie jest jedynie intelektualnym poznaniem rzeczywistości, ale również prawdą o człowieku i jego transcendentalnym charakterze, jego prawach i obowiązkach, jego wielkości i granicach jego możliwości. Jest to ta sama prawda, którą Jezus wyraził swoim życiem, potwierdził przed Piłatem i, poprzez milczenie, przed Herodem; jest to ta sama prawda, która doprowadziła Go do Krzyża zbawienia i do Zmartwychwstania w chwale.

Wolność, która nie jest oparta na prawdzie, uwarunkowuje człowieka w taki sposób, że czasami staje się on obiektem a nie podmiotem swego społecznego, kulturalnego, gospodarczego i politycznego otoczenia; taki stan odbiera mu prawie całkowicie inicjatywę prowadzącą do jego osobistego rozwoju. Bywa też, że taki rodzaj wolności przybiera bardzo indywidualistyczny charakter, nie uwzględniający wolności innych, tym samym zamykając człowieka w jego własnym egoizmie. Uzyskanie wolności poprzez zaakceptowanie odpowiedzialności jest obowiązkiem, którego nikt nie uniknie. Dla chrześcijan, wolność dzieci Bożych jest nie tylko darem i zadaniem, ale również autentycznym wkładem w podróż ku wolności całego rodzaju ludzkiego. To wyzwolenie nie może ograniczać się do aspektów społecznych i politycznych  -- swoją pełnię osiągnąć może jedynie, gdy zagwarantuje również wolność sumienia, stanowiącą podstawę wszystkich praw człowieka.

Dla wielu funkcjonujących dziś systemów politycznych i gospodarczych, największym wyzwaniem jest wciąż połączenie wolności i sprawiedliwości społecznej, wolności i solidarności, tak by nikt nie czuł się zepchnięty na niziny społeczne. Społeczna doktryna Kościoła stawia przed nami zadanie wyjaśnienia i pogodzenia stosunku między niepodważalnymi prawami jednostki a potrzebami społeczeństwa, tak by ludzie mogli realizować swoje głębokie aspiracje, zgodnie ze swoją naturą dzieci Bożych oraz obywateli danego społeczeństwa. Tak więc laikat Kościoła katolickiego powinien przyczynić się do wypełnienia nauki społecznej Kościoła we wszystkich dziedzinach życia dostępnych ludziom dobrej woli".

Te dwa fragmenty należy rozważyć nie tylko w kontekście całej homilii, lecz również w kontekście siedmiu innych kazań wygłoszonych przez Papieża w czasie jego krótkiego pobytu na Kubie. Należy też na nie spojrzeć z punktu widzenia obecnej globalnej sytuacji strategicznej, określającej praktyczne implikacje omawianej homilii.

1. Kwestia autorytetu

Proces prowadzący do ostatecznych wniosków w niniejszym studium strategicznym zostanie podzielony na pięć etapów.

Po pierwsze, niniejszy autor posiada wyjątkową wiedzę upoważniającą go do omówienia strategicznych implikacji kazania wygłoszonego w Hawanie. Po drugie, w dyskusji na temat roli państwa ważny jest związek między zasadą państwa narodowego a platońską zasadą agape , na której opiera się Jan Paweł II, tak samo jak Apostołowie Jan i Paweł przed nim. Po trzecie, wspomnieć należy wyjątkowy kontekst historyczny interwencji Ojca Świętego. Po czwarte, nie wolno zapomnieć o nieprzyjemnej historii reakcji Kościoła Katolickiego w stosunku do rodzącej się w Europie w połowie wieku XV instytucji nowoczesnego państwa narodowego; hawańska homilia musi być przeanalizowana również z tego punktu widzenia. Na koniec podkreślić należy znaczenie faktu, że Ojciec Święty poruszył wspomniane kwestie w czasie wizyty na Kubie, pośród globalnego kryzysu, zagrażającego egzystencji państw narodowych na całym świecie.

Autorytet niniejszego autora w poruszanych tutaj kwestiach opiera się na dokonanym przez niego odkryciu dotyczącym natury fundamentalnej zasady procesu poznania, od której zależy istnienie gospodarki, a także istnienie społeczeństwa (tabela nr 1 na końcu tekstu). Chociaż zasada ta w pośredni sposób zawarta jest w utworach Gottfrieda Leibniza (1671-1716), twórcy nauki ekonomii, to jeśli chodzi o jej bezpośrednie opisanie w pracy ekonomicznej, po raz pierwszy uczynił to niniejszy autor pod koniec lat 40-tych w publikacji obalającej dwa powiązane ze sobą oszustwa, tj. "teorię informatyki" Norberta Wienera i "analizę systemową" Johna von Neumanna.

Przełomowe odkrycia dokonane przez autora w czasie pracy nad tym projektem w latach 1948-52, stworzyły podstawę dla ogólnej odbudowy nauki ekonomii fizycznej Leibniza oraz zdeterminowały jego podejście do prognozowania ekonomicznego. Doprowadziło to do powstania m.in. dwóch długoterminowych prognoz.

Pierwsza z nich, opracowana w latach 1959-1960, dotyczyła zapoczątkowanej w okresie administracji Trumana i Eisenhowera zmiany aksjomatów kształtujących programy gospodarcze i stwierdzała, że kontynuacja tej zmiany doprowadzi w gospodarce światowej do serii kryzysów finansowo-monetarnych w drugiej połowie lat 60-tych, a w rezultacie do zrezygnowania z funkcjonującego jeszcze wtedy systemu finansowego Bretton Woods i wprowadzenia radykalnego programu zaciskania pasa, przypominającego politykę z lat 30-tych brytyjskiego premiera rządu, Ramsaya MacDonalda i niektórych niemieckich polityków, tj. Hjalmara Schachta, Heinricha Bruninga i Adolfa Hitlera. Prognoza ta -- stanowiąca przeciwieństwo analiz prezentowanych wtedy przez rządy, czołowych ekonomistów i uznane uniwersytety -- została w pełni potwierdzona przez wydarzenia z lat 1967-72.

Druga prognoza długoterminowa, przedstawiona na początku lat 70-tych, stwierdzała, że wprowadzane w tym okresie idee "post-przemysłowej" ekonomii oznaczały przejście z poprzedniego typu gospodarki, podatnej na kryzysy cykliczne, do gospodarki zmierzającej do kryzysu systemowego czy też inaczej "kryzysu całkowitego załamania". Proces upadku trwa już 25 lat i od 1987 r. wszedł w fazę przyspieszenia, mającą obecnie formę hiperbolicznego przyspieszenia, począwszy od października 1997 r.

Oznacza to, że obecny kryzys systemowy globalnego systemu finansowo-monetarnego ma dwa zasadnicze składniki funkcjonalne. W pierwszym stopniu, obecny kryzys ucieleśnia te same niekorzystne aksjomaty monetarystyczne, które charakteryzowały powojenny okres rządów Trumana i Eisenhowera i doprowadziły do upadku starego systemu Bretton Woods w latach 1971-72. Jednakże same w sobie te patologiczne aksjomaty doprowadziłyby jedynie do poważnych kryzysów cyklicznych, a nie ostatecznego kryzysu systemowego, którego przyczyną są czynniki dodatkowe, zarówno "młodzieżowa kontrkultura", jak i połączona z nią utopia "post-przemysłowego" społeczeństwa. Ta kombinacja wyprodukowała obecny system światowy zmierzający do swego schyłku przy końcu obecnego stulecia.

Obecna sytuacja światowej gospodarki w pełni odpowiada wcześniejszej prognozie autora, co wykazuje bezspornie wyższość stosowanej przez niego metody analizy gospodarczej nad innymi metodami.

Dlatego też zasady nauki ekonomii, stanowiące o absolutnej wyższości stosowanej przez autora metody nad metodami stosowanymi przez osoby, które można uznać za jego profesjonalnych konkurentów, stanowią klucz dla dostarczenia naukowego dowodu praktycznej wagi związku czynionego przez homilię z Hawany między poglądem Ojca Świętego na instytucję państwa narodowego a platońską zasadą wolności poprzez prawdę i sprawiedliwość, czyli agape, która to idea ma fundamentalne znaczenie w chrześcijaństwie, co widać szczególnie w tradycji św.Augustyna.

Innymi słowy, trendy kulturalne, przed którym ostrzega Ojciec Święty w swojej homilii, stanowią źródło cech aksjomatycznych obecnej polityki, które spowodowały obecny globalny kryzys systemowy. Dlatego też ważne jest, w celu prowadzenia studiów strategicznych, zidentyfikowanie związku między wspomnianymi przez Ojca Świętego zjawiskami patologicznymi w kulturze a ich namacalnymi rezultatami jako globalną katastrofę gospodarczą. Stąd wynika waga podkreślenia tego związku. Stąd wyjątkowa waga sposobu rozumienia homilii Papieża przez niniejszego autora.

Zwróćmy uwagę na Księgę Rodzaju 1:26-30. Czy człowiek stworzony jest na podobieństwo Boga? Czy w takim razie otwarta jest przed człowiekiem droga do coraz większego zwierzchnictwa nad wszechświatem ? Można nauczyć się wierzyć w te wersy, ponieważ jakiś autorytet nauczył nas w nie wierzyć. Jednakże czy wiara oparta jest jedynie na przymusie wyuczenia się wersetów, jako doktryny, czy też możemy posiąść wiedzę, by potwierdzić te słowa jako prawdziwe? Te dwa aspekty wiary są sobie całkowicie przeciwne.

Czy rozpatrywane tu wersety wyrażają założenie dające się udowodnić w sposób naukowy, który wszyscy uczciwi ludzie muszą zaakceptować zgodnie z rozumem, bez względu na ich pierwotne przekonania religijne? Czy istnieją dowody popierające taki wniosek naukowy? Innymi słowy, jeśli jakieś religie monoteistyczne nalegają, iż zawarte w tych wersetach twierdzenie jest prawdziwe, a inne religie, czy ateizm, odrzucają je jako fałszywe, czy zasada prawdy nie zobowiązuje amerykańskiego prawodawstwa do podtrzymania, poprzez przedstawienie odpowiednich dowodów, chrześcijańskiego poglądu na tę sprawę -- wbrew innym religiom czy też ateizmowi ?

Decyzja sądu, który rozpatrywałby tę sprawę, powinna opierać się na dwóch aspektach. Po pierwsze, dowód naukowy jest niepodważalny w granicach wyznaczonych przez rozum; jedynie analfabeta czy fanatyk ignoruje potwierdzone w sposób adekwatny dowody. Po drugie, jeśli chodzi o jurysdykcję, omawiana kwestia dotyczy fundamentalnych zasad prawa, szczególnie prawa konstytucyjnego.

Przypomnijmy, że wspomniana homilia odwołuje się do interesującej nas kwestii w następujący sposób: "Prawda, o której mówi Jezus, to nie jest tylko intelektualne poznanie rzeczywistości, ale również jest to prawda o człowieku i jego transcendentalnej naturze, jego prawach i obowiązkach, jego wielkości i jego ograniczeniach." Można też dodać: prawa i obowiązki sądów w przypadkach, gdzie natura stosunku między jednostką a państwem jest obszarem rozważań prawa.

Rozważmy tę kwestię w odniesieniu do kognitywnego standardu prawdy.

We wszystkich sprawach, kwestia prawdy stawiana jest na dwóch odmiennych poziomach. Różnica między nimi odgrywa kluczową rolę w omawianym przypadku. Tak jak w innych przypadkach, klasyczna geometria ilustruje funkcjonalny charakter tej różnicy.

W klasycznej geometrii typowe pytanie dotyczy tego, czy dana teza może być udowodniona, czy też nie. Przedstawiona w skrócie procedura stosowana w przypadku formalnej, dedukcyjnej geometrii, wygląda następująco: należy zadać pytanie, czy dana teza jest zgodna z powiązanymi z nią faktami i czy nie jest sprzeczna z jakimkolwiek zespołem definicji, aksjomatów i postulatów charakterystycznych dla tej geometrii. Taki zespół definicji, aksjomatów i postulatów określa hipotezę według klasycznych wzorców, sięgających do Platona, a następnie Bernharda Riemanna. [1]

W tym przypadku, zarówno rozpatrywane fakty jak i fundamentalne hipotezy geometrii jako całości, muszą być wzięte pod uwagę. Fakty i hipotezy muszą zgadzać się co do wyboru możliwej do zaadaptowania tezy. Taka teza spełnia warunki jako twierdzenie.

Praca kardynała Mikołaja z Kuzy "De docta ignorantia" (1441 r.) wprowadziła przełomową koncepcję wyższej zasady geometrii, z której rozwinęła się nowoczesna fizyka eksperymentalna za sprawą następców Kuzy, takich jak Luca Pacioli, Leonardo da Vinci i Johannes Kepler. Z kolei ich osiągnięcia stały się podstawą dla prac Gottfrieda Leibniza, Lazara Carnota, Gasparda Monge, Carla Gaussa i Bernharda Riemanna, którzy stworzyli nową, nie-dedukcyjną geometrię, zgodną z zasadami eksperymentalnej fizyki. W ramach tej właśnie formy geometrii, znanej również jako geometria modułowa czy hipergeometria, czy też po prostu geometria fizyczna, umieścić należy ściśle formalny dowód chrześcijańskiego rozumienia wersetów 1:26-30 z Księgi Rodzaju.

Pomimo głębokich różnic między zaledwie dedukcyjną geometrią a geometrią fizyczną, znaleźć w nich można jedną wspólną cechę, mającą kluczowe znaczenie dla wykazania dowodu prawdziwości twierdzenia zawartego w Księdze Rodzaju; cechą tą jest uznanie różnicy między zwykłymi faktami a aksjomatycznymi zasadami. W kwestii tak ważnej jak sprawa natury człowieka, nie wystarczy wykazać, że dostarczone fakty popierają rozważaną tezę; należy również wykazać, że teza ta nie jest sprzeczna z żadnym aspektem aksjomatycznych zasad. W omawianym przypadku rozważane zasady aksjomatyczne osiągają najgłębszy, osiągalny przez ludzkie poznanie poziom.

Jak wykazał to Riemann, dokonane przez niego i Gaussa przejście do geometrii fizycznej możliwe było dzięki zwróceniu uwagi na fundamentalne błędy zawarte w założeniach stojących u podstaw geometrii dedukcyjnej. [2] Proces rozwiązywania tego problemu doprowadził do rozwinięcia ogólnej metody dla kolejnych uzasadnionych przełomów w geometrii fizycznej. Każda kolejna geometria fizyczna powiązana jest z charakterystyczną wyłącznie dla niej hipotezą. Jednakże fakt, że kolejne hipotezy formują zespół wykluczających się nawzajem geometrii fizycznych zmusza nas do określenia wyższego porządku hipotezy: zbioru zasad o charakterze aksjomatów, które kierują sposobem uporządkowania kolejnych hipotez -- kolejnych geometrii fizycznych. [3] Takie podejście w geometrii fizycznej jest nieodzownym elementem dla ekonomii fizycznej oraz dla sformułowania tezy dotyczącej wspomnianych wersetów z Księgi Rodzaju.

Niniejszy autor oparł się na nim w pracy nad ogólnym przeglądem zasad ekonomii fizycznej, zgodnie z zasadą poznania. Druga ze wspomnianych powyżej prognoz została sformułowana również dzięki takiemu podejściu do metody naukowej. Niniejsze rozważania strategiczne opierają się również na tym podejściu.

Argumenty uporządkowane są w następujący sposób.

Rodzaj ludzki jest jedynym żywym gatunkiem, którego potencjalna względna gęstość zaludnienia nie jest kształtowana przez zewnętrzne granice określane przez typ biologiczny. Najbardziej przekonywującym na to dowodem jest fakt, że w warunkach "ekologicznych" dominujących w ostatnich dwóch milionach lat potencjalna względna gęstość zaludnienia, określona jedynie biologicznie, nie powinna przekroczyć bariery ustanowionej przez liczbę ludności Ziemi osiągającą nie więcej niż kilka milionów ludzi. Jednakże liczba ludności osiągnęła ponad sto milionów w okresie hellenistycznym, kilkaset milionów w wieku XV i ponad 5 mld pod koniec XX wieku. Rodzaj ludzki jest w stanie zwiększyć potencjalną względną gęstość zaludnienia w sposób świadomy, głównie dzięki następującym w jego zachowaniu zmianom, określanym w studiach archeologicznych i historycznych "postępem naukowym i technologicznym".

Pojęcie "nauki i technologii" wiązane jest słusznie z procesem odkrywania zasad natury. Szczególny charakter jednostki ludzkiej sprawia, że człowiek nie tylko zdolny jest do odkrywania nowych zasad, ale potrafi również przekazać to odkrycie innym ludziom, zdolnym do jego odtworzenia w swoich własnych umysłach. W rezultacie, rośnie panowanie człowieka nad naturą. Zaden inny gatunek nie jest w stanie tego uczynić. Małpy, na przykład, mogą się uczyć, ale nie mają indywidualnych funkcji kognitywnych, które definiują potwierdzalną, efektywną zasadę natury.

Co więcej, same zasady funkcjonowania natury nie poddają się obserwacji zmysłów; ich istnienie potwierdzane jest poprzez wykazanie ich egzystencji jako czegoś aktywnego w naturze. Zasady te powstają według Platona jako idee, odróżniające się od zwykłych obserwacji zmysłowych empiryka. Idee, jako coś odróżniającego się od pojęcia zwykłych wrażeń zmysłowych, jako podstawy badań, są potwierdzonymi (tzn. aktywnymi) zasadami fizycznymi, czy też aktywnymi zasadami samego poznania, zasadami, które mogą być potwierdzone za pomocą dowodów dostępnych zmysłowym obserwacjom, ale nie mogą być rozumiane jako wrażenie zmysłowe per se. Na przykład, obiektem kompozycji klasycznych form sztuki, również klasycznego podejścia do badań historycznych, są aktywne zasady poznania.

W celu głębszego wyjaśnienia tej kwestii przeanalizujmy to, co zostało już powiedziane powyżej z punktu widzenia dedukcyjnej szkolnej geometrii. Określmy rozszerzenie przestrzeni i czasu w kategoriach obserwacji za pomocą zmysłów. Rzeczywiste istnienie tych "wymiarów" może być potwierdzone, ale one same nie mogą być po prostu obiektem zmysłowego wrażenia. Istnieją jako idee, których prawdziwość uzależniona jest od dowodu ich funkcjonowania.

W geometrii fizycznej, przestrzeń i czas, tak jak są one zdefiniowane naiwnie przez szkolną geometrię, przestają istnieć. Reguły fizyki rzeczywiście wykazują, że proste doskonale ciągłe rozszerzenie, o którym mówił Kartezjusz, Leonhard Euler, Lagrange, Laplace, Cauchy i inni, nie istnieje w rzeczywistym wszechświecie, a jedynie w złudzeniach naiwnego formalisty. W wyższej geometrii, idee dotyczące rozszerzenia w przestrzeni i czasie są ideami z zakresu fizyki, których treść określona jest przez metody stosowane w celu potwierdzenia wszelkich innych zasad fizycznych.

Tak więc, najmniejszy przedział we wzroście potencjalnej względnej gęstości zaludnienia można uznać za odzwierciedlenie wzrostu liczby w pełni znanych zasad o charakterze aksjomatów, począwszy od liczby n po liczbę n+1. Każda taka zmiana określa nową geometrię fizyczną, przy czym każda z nich ma w przestrzeni i czasie określoną, charakterystyczną fizyczną krzywą podstawowego działania, która nie pokrywa się w pełni z poprzedzającą ją geometrią. To właśnie uporządkowany tak, zauważalny proces zmiany, jest centrum naszej uwagi w dyskusji nad wspomnianymi powyżej wersetami. To pozornie bardzo małe odchylenie paradygmatu kulturalnego wśród studentów z lat 1964-72 doprowadziło do trwającej obecnie dezintegracji systemu monetarno-finansowego świata. Ta cecha charakterystyczna ostatnich trzydziestu lat historii globalnej gospodarki powinna przypomnieć astrofizykom o odkrytych przez Keplera implikacjach względnie małej różnicy między osiami eliptycznej orbity Ziemi. Dlatego też, szczególnie ze względu na dokładność długoterminowych prognoz gospodarczych niniejszego autora, nauka ekonomii powinna odtąd opierać się na metodzie Keplera, Leibniza, Gaussa, Riemanna, wprowadzonej do ekonomii fizycznej przez niniejszego autora.

Pominąwszy szczegółowy opis argumentacji przedstawionej we wcześniejszych pracach, posłużymy się tu jedynie jej streszczeniem.

Kiedy ludzkość adaptuje praktykę opartą na potwierdzonej nowej zasadzie fizycznej, zwiększa zwierzchnictwo człowieka nad wszechświatem w sposób anty-entropiczny. Innymi słowy, wszechświat skłonny jest do podporządkowania się woli człowieka, w przypadku kiedy ta wola jest wyrażona jako adekwatne wdrożenie nowej zasady w obszar ludzkiej działalności. W języku Platońskiego "Timajosa", Kompozytor wszechświata uporządkował sprawy w taki sposób, że wszechświat poddaje się człowiekowi, kiedy ten odwołuje się do autorytetu osadzonego w twórczym umyśle -- jako rozwijającej się indywidualnej naturze człowieka. Ta praktyka nazywa się rozumem. Tak więc, wszyscy chrześcijanie zobowiązani są do tego, by uznać siłę poznania, tę boską iskrę rozumu , za charakterystyczną cechę natury jednostki.

Tak więc, każdy z nas został stworzony na podobieństwo Boga w celu przejęcia coraz większego zwierzchnictwa nad wszechświatem. Ta cecha jednostki wyrażona jest w drugim etapie czteroetapowego procesu poznania, przedstawionego w tabeli nr 1. Jej odbiciem są zarówno odkrycia naukowe jak i szlachetne formy sztuki klasycznej. Stanowi ona ludzką naturę i jest wyrazem boskiej iskry rozumu.

2. Agape

Dla zrozumienia siły głównego argumentu tematu homilii ważne jest podkreślenie czynnika emocjonalnego, czyli agape.

Doświadczenia rodzaju ludzkiego pozwalają wyróżnić dwa rodzaje skrajnie różnych emocji, określonych terminami zaczerpniętymi z klasycznej greki -- są to eros i agape. Na przykład, uczucie miłości według Platona jest tą samą emocją, o której mówi Apostoł Paweł w liście do Koryntian 1:13. Emocja określana jako agape pojawia się najczęściej w przypadku aktu odkrywania zasady, która prowadzi do rozwiązania ontologicznej formy paradoksu, nie dającego się rozwiązać bez tego odkrycia. Pobudzenie właśnie tej emocji, agape, towarzyszyć powinno powstawaniu kognitywnych rozwiązań paradoksów. Jest ona również charakterystyczna dla klasycznych form sztuki, jej rozbudzenie uznawane jest jako wyraz uznania dla piękna artystycznego. Jest też ona utażsamiana z osiągnięciem w życiu osobistym prawdziwego szczęścia, które Gottfried Leibniz oraz autorzy Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych z 1776 r. przeciwstawiali złu, reprezentowanemu przez hedonistyczną doktrynę Hobbesa, wyznawaną przez właścicieli niewolników i lichwiarzy, i sformułowaną przez Johna Locke'a jako zasadę własności; podczas gdy inne formy sztuki rządzą się prawami erotyki ukrytej pod takim czy innym pozorem. Agape jest emocją wyrażającą szczęście, nawet szczęście umierającego człowieka, który wie, że jego życie było potrzebne, w przeciwieństwie do eros jako uczucia chwilowej przyjemności czy bólu. Eros musi znajdować się pod kontrolą agape. Dlatego też Apostoł Paweł ostrzega, że tylko wtedy, gdy ulegamy emocji agape, gdy reprezentujemy tę boską iskrę rozumu znajdującą się w każdym z nas, jesteśmy rzeczywiście chrześcijanami, w przeciwnym przypadku obracamy się w nicość.

Taka jest natura jednostki, która słusznie jest zasadą kontrolującą prawa społeczeństwa, państwa narodowego oraz jego instytucji.

Powszechny brak kompetencji w wykładanej dziś ekonomii politycznej czy rachunkowości powoduje, że kognitywna rola umysłu jest w najlepszym przypadku pomijana. Popularne dziś różne warianty ekonomii oparte są na mechanistycznym błędnym rozumieniu społeczeństwa i na pojęciu oddziaływania motywowanego hedonizmem, przeciwko któremu skierowana była homilia Ojca Świętego. Ta moralna rysa na wykładanej dziś ekonomii wynika z braku uznania kosztów społecznych, które należy ponieść w celu zagwarantowania odpowiedniego rozwoju i zaangażowania kognitywnego potencjału wszystkich ludzi, bez czego społeczeństwo skazane jest na entropiczny rozkład prowadzący do utraty niezależności lub całkowitego rozpadu.

3. Obecny kontekst historyczny

Powróćmy do drugiej,wspomnianej już, prognozy gospodarczej niniejszego autora.

Jeszcze trzydzieści lat temu nowoczesne państwa narodowe, szczególnie te, które opierały się na amerykańskim systemie ekonomii politycznej Hamiltona, Lincolna i Carey'a, uznawały fakt, że sprzyjanie inwestycjom w postęp naukowy i technologiczny oraz popieranie rozwoju kultury klasycznej było aksjomatycznie niezbędne dla zachowania żywotności społeczeństwa państwa narodowego oraz odpowiednich warunków dla całej ludzkości.

Począwszy od lat 1964-72, studenci uniwersytetów amerykańskich i europejskich zostali poddani indoktrynacji za sprawą zjawiska zwanego "kontrkulturą rocka, seksu i narkotyków" oraz podobnych irracjonalnych dogmatów, jak np. "post-przemysłowe społeczeństwo". Te nowe irracjonalne wartości funkcjonowały jako aksjomaty narzuconych nowych struktur przekonań. Aksjomaty te spowodowały w sposób selektywny zwrot w kształtowaniu polityki, wpływając w ten sposób na wszystkie aspekty życia społecznego i prywatnego. Z czasem pokolenie studentów z lat 1964-72 "wkroczyło na wszystkie szczeble instytucji", na coraz wyższe pozycje decyzyjne, co doprowadziło do tego, że akumulacja niewielkich różnic w sposobie kształtowania polityki, wynikających ze zmiany paradygmatu kulturalnego lat 64-72, zaczęła przejawiać się jako początkowo marginalny, a następnie przyspieszony stopień degeneracji społeczeństw -- niemalże na całym świecie. To przyspieszenie widać w danych statystycznych dotyczących gospodarki, jako hiperboliczny spadek procentu obrotu walutowego powiązanego z importem-eksportem dóbr. (w 1956 r. 74% obrotu walutowego wynikało z handlu dobrami; w 1997 r. jedynie 0,5%, co oznacza, że ponad 99% obrotu wynika z handlu walutami, papierami wartościowymi, bonami skarbowymi itp -- przyp. tłumacza).

Chociaż załamywanie się światowej gospodarki począwszy od lat 1970-72 w dużym stopniu wynika z decyzji podejmowanych w odniesieniu do polityki gospodarczej, faktem jest, że przyczynę spadku stanowi zjawisko, które początkowo wyglądać może jak zwodniczo mały, entropiczny zwrot, jednakże to ten zwrot skłania pokolenia przejmujące władzę do uznawania pewnych zmian za ideologicznie zadowalające, a więc, skoro bardziej zadowalające, również bardziej cenione przez "konsumentów" rezultatów tych zmian. Adekwatne w tym przypadku jest porównanie do nałogowego zażywania narkotyków, które zaczyna się od niewielkich ilości, a następnie przejmuje całą osobowość. To właśnie powodujący ten zwrot wpływ "młodzieżowej kontrkultury" z okresu 1964-72, na wszystkie obszary decyzyjne, stanowi źródło narastającego ogólnego spadku gospodarki, mającego obecnie charakter hiperbolicznego, systemowego kryzysu globalnego systemu monetarnego, finansowego i gospodarczego.

Obecny stan porównać można do okresu tzw. mrocznych wieków w Europie XIV wieku. Chociaż ważnym wydarzeniem prowadzącym do mrocznych wieków był upadek systemu bankowego Lombardich, znajdującego się w niewiele lepszej sytuacji od dzisiejszego systemu finansowego, przyczyny kryzysu, zarówno wtedy jak i obecnie, mają swoje korzenie nie tylko w szkodliwych praktykach gospodarczych. Proces upadku rozpoczął się wraz z ogólnym kulturalnym rozkładem cywilizacji europejskiej, w okresie od połowy XIII w. do połowy XIV w. kiedy to rządzące instytucje Europy zostały przejęte przez najbardziej skorumpowany element feudalnego społeczeństwa. Podobna korupcja moralna i intelektualna czołowych instytucji jest rzeczywistym źródłem obecnego globalnego kryzysu, który grozi upadkiem cywilizacji, jeszcze przed końcem obecnego stulecia.

Jak już podkreślałem wiele razy, szczególnie w czasie ostatnich kilku miesięcy, błędem byłoby porównywać obecny kryzys do kryzysu cyklicznego, za jaki uznaje się okres wielkiej depresji z lat 30-tych. W przeszłości, instytucja państwa narodowego zdominowana była przez konflikt między interesami gospodarki narodowej a pasożytem w postaci wpływowych sił oligarchii finansowej. Tak długo jak te dwie sprzeczne ze sobą siły pozostawały w stanie równowagi, katastrofy powodowane przez pasożytniczy charakter oligarchii finansowej dawały się naprawić, dlatego też miały charakter cykliczny. Wprowadzone w latach 1964-72 zmiany w paradygmacie kulturowym doprowadziły do niemal całkowitej destrukcji sił reprezentujących gospodarki narodowe, uwalniając w ten sposób tendencje oligarchiczne przejawiające się w formie złośliwego raka żerującego na globalnym systemie gospodarczym. Na tym polega różnica. Jedynie radykalne usunięcie nowotworu pozwoli cywilizacji wejść w XXI w.

Z obawy przed taką perspektywą opracowałem i wprowadziłem do obiegu moje długoterminowe prognozy ostrzegające przed tym zagrożeniem. Do niego też nawiązywały homilie Papieża Jana Pawła II w czasie jego wizyty na Kubie. Konieczność natychmiastowej odbudowy autorytetu suwerennego państwa narodowego oraz powrót zasady prawdy do polityki państw i współpracy międzynarodowej jest jedyną nadzieją na wyeliminowanie katastrofy, która stać się może naszym udziałem już w ciągu kilku zbliżających się miesięcy, czy nawet tygodni. Tego właśnie się obawiam; o tej właśnie sprawie mówił Ojciec Święty w omawianej tu homilii.

4. Kwestia państwa narodowego

Benjamin Franklin i zebrani wokół niego ludzie po napisaniu Federalnej Konstytucji Stanów Zjednoczonych w latach 1787-89 postawili przed społeczeństwem amerykańskim ważne pytanie: daliśmy wam republikę; czy potraficie ją zachować ? W przypadku Stanów Zjednoczonych, począwszy od tamtego okresu aż po dzień dzisiejszy nieprzerwana egzystencja naszej suwerennej republiki zagrożona jest przez dwa czynniki. Pierwszy z nich to połączone siły głównego przeciwnika z zewnątrz, czyli brytyjskiej monarchii, oraz ich amerykańskich sprzymierzeńców, głównie bostońskiej elity, bankierów z Manhattanu i południowców reprezentujących tradycję właścicieli niewolników. Drugi czynnik to rezultat choroby umysłowej zwanej "populizmem", który skorumpował umysły większej części naszego społeczeństwa.

W rozważaniach na temat tego żałosnego elementu populizmu, który zdominował tylu naszych obywateli, również dzisiejszych "proroków biblijnych", warto przytoczyć słowa z homilii Jana Pawła II: "Wolność, która nie jest oparta na prawdzie, uwarunkowuje człowieka w taki sposób, że czasami staje się on obiektem a nie podmiotem swego społecznego, kulturalnego, gospodarczego i politycznego otoczenia; taki stan odbiera mu prawie całkowicie inicjatywę prowadzącą do jego osobistego rozwoju. Bywa też, że taki rodzaj wolności przybiera bardzo indywidualistyczny charakter, nie uwzględniający wolności innych, tym samym zamykając człowieka w jego własnym egoizmie". Sukces populistycznych "telewizyjnych ewangelistów" oparty na wykorzystywaniu modlitwy w celu zaspokojenia pragnień związanych z osobistym zdrowiem, dobrobytem czy seksualnymi oczekiwaniami, nie rzadko połączony jest z populistyczną tendencją, by posługiwać się słowami "biblijna przepowiednia" czy "wizja charyzmatyczna" w taki sam sposób, w jaki hazardzista posługuje się mądrościami naganiacza na wyścigach konnych lub maklera giełdowego.

Wyrazem zła typowego dla populistycznego egoizmu jest wiara w dogmaty Hobbesa, Locke'a, Mandeville'a, Adama Smitha, Jeremy Benthama, Stowarzyszenia Mont Pelerin czy Heritage Foundation [4], dogmaty głoszące, iż człowiek jest z natury zły, a droga prowadząca do osiągnięcia wspólnego dobra polega na nieskrępowanym "przypadkowym wyzwalaniu" hedonistycznych impulsów w warunkach anarchii zwanej niesłusznie "wolnością". Wiara w wolny handel jest więc formą pogańskiego przesądu, który czyni z wierzącego bardziej podatną ofiarę profesjonalnego hazardzisty, wszelakiego rodzaju domów publicznych, do których zaliczają się stronice dziennika "The Wall Street Journal". Powszechne dziś populistyczne wierzenia tego rodzaju są anty-tezą chrześcijaństwa; te przesądne, pogańskie praktyki i wierzenia sięgają korzeniami do tradycji babilońskiej deprawacji, kultu bogiń prostytucji, takich jak Isztar, Izyda i in.

Ta moralna degeneracja, jedynie wyrażona za sprawą populizmu, jest odwiecznym problemem, który w pośredni sposób stanowi główny cel ataku homilii z Hawany, szczególnie części odwołującej się do zasad państwa narodowego i prawdy. Dlatego też, z tego co zostało już wcześniej powiedziane w poprzednich publikacjach, powtórzymy tu tylko to, co jest niezbędne.

Przypomnijmy w tym miejscu, że od czasu panowania krwawego tyrana Wilhelma Orańskiego po prezydenturę konfederaty Teodora Roosevelta, instytucja, która stała się monarchią brytyjską w 1714 r., była głównym wrogiem Amerykanów i Stanów Zjednoczonych, z wyjątkiem bardziej pogodnego okesu rządów królowej Anny. Pod wpływem dwu skorumpowanych prezydentów, Teodora Roosevelta i fanatyka Ku Klux Klanu, Woodrowa Wilsona, bardziej naiwne kręgi społeczne w USA poddały się iluzji, że Wielka Brytania była "najstarszym, najbliższym i najdroższym sojusznikiem" Stanów Zjednoczonych. Pomimo tego, spontaniczne, przepojone patriotyzmem uczucia anty-brytyjskie nie były obce większości żołnierzom służącym w czasie drugiej wojny światowej w armii Franklina Roosevelta, czego przykładem jest niniejszy autor.

Następnie, po śmierci F. Roosevelta, prowokacje Winstona Churchilla i jego marionetki, prezydenta Harry Trumana, doprowadziły do ustanowienia strategicznej wrogości między rządami Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego. W konsekwencji, Wielka Brytania przybrała postawę "zaufanego sojusznika", którego rzekomo głębsza wiedza musi być uznana za "mózg", kierujący myśleniem "amerykańskiego siłacza" pośród labiryntu spraw międzynarodowych. Związek Radziecki dziś już nie istnieje. Dlatego trzeba szukać nowego wroga, by otumanieni obywatele amerykańscy pozostali w przekonaniu, że musimy trzymać się starej dobrej Brytanii, jako rzekomo "najbliższego i najdroższego sojusznika".

Dla tych z nas, którzy nie są poddającymi się wszelkim sugestiom analfabetami, obraz przedstawiony powyżej pobudza uczucie głębokiej ironii historycznej, wychylającej się spoza fasady narzuconych popularnych wierzeń. Czy fakt ten nie powinien sprowokować naszej ciekawości? Kto w takim razie jest naszym prawdziwym przeciwnikiem? Czy wrogiem jest istota z krwi i kości? A może jest to głównie pewna zasada, która działa pomiędzy ludźmi z krwi i kości w sposób przypominający chorobę zakaźną prowadzącą do osłabienia organizmu, a nawet śmierci. Czy naszym głównym wrogiem nie jest zasada, która od czasu do czasu zamienia pewne grupy ludzi w niebezpieczne zagrożenie dla suwerennej egzystencji narodu?

Czy naszym wrogiem byli kiedykolwiek ludzie zamieszkujący Wyspy Brytyjskie? Czy założyciele kolonii amerykańskich nie pochodzili głównie z Wysp Brytyjskich, Niderlandów czy Niemiec? Czy Gottfried Leibniz, którego idee wpłynęły na osoby wokół Benjamina Franklina, nie podjął prób uratowania Wysp Brytyjskich przed złem reprezentowanym przez Wilhelma Orańskiego oraz jego następcę, Jerzego Ludwika Hanowerskiego? Czy Franklin nie pracował intensywnie w celu uratowania mieszkańców Wysp Brytyjskich dzięki zainicjowaniu rewolucji przemysłowej? Czy nie wysłał swego protegowanego, Isaaka Watta, do Francji w celu skonstruowania silnika parowego?

Istota problemu polega na tym, że nadzór nad Wyspami Brytyjskimi oraz ich mieszkańcami przejęła kierowana przez wenecką arystokrację finansową i obejmująca całą Europę siatka oligarchii finansowej, twór Wenecji -- znany w osiemnastowiecznej Europie jako "Partia Wenecka", stojąca za takimi osobnikami jak Cecil, Bacon i Hobbes w siedemnastym wieku; to jej agentem był Wilhelm Orański i to ona przejęła kontrolę nad Londynem, który stał się po śmierci królowej Anny nową Wenecją -- potęgą morską i finansową pod rządami monarchii brytyjskiej. Innymi słowy, Wielka Brytania była naszym głównym przeciwnikiem i jest nim po dzień dzisiejszy, ponieważ rządzi nią zasada zła, zasada Wenecji i jej tworu -- obejmującej całą Europę Partii Weneckiej wieku XVIII.

W naszych konfliktach z Brytanią czy z rzadka z innymi przeciwnikami, zachowaliśmy chrześcijańską zasadę,według której celem nie jest zniszczenie wrogich narodów lub też zadanie im cierpień, jeśli możliwe jest ich uniknięcie bez zagrożenia dla zwycięstwa. Taktyka generała Douglasa MacArthura w czasie wojny na Pacyfiku, czy też rola generała Williama Tecumseh Shermana w zwycięstwie odniesionym przez generała Granta, a także powojenna polityka prezydenta Abrahama Lincolna, demonstrują sedno tej zasady, tj. zadaniem usprawiedliwionej wojny jest jak najszybsze doprowadzenie do zwycięstwa przy jak najmniejszych stratach i ofiarach śmiertelnych, również ze strony przeciwnika. Szaleństwo Traktatu Wersalskiego z 1919 r. powinno uzmysłowić nam, że prawdziwie zapobiegliwa strategia odrzuca ideę "ukarania" pokonanego przeciwnika dla "zemsty". Naszym celem powinno być zagwarantowanie lepszego świata dla całej ludzkości, a nie prowadzenie krwawych wendet czy sadystycznych gier.

Zadaniem jest rozbrojenie i zniszczenie, nie narodu, lecz zasady zła. Osoby znające prawdziwą historię ludzkości powinny szybko rozpoznać tożsamość zasady zła, na której powinny się skupić nasze wysiłki. Spójrzmy na głębsze znaczenie homilii z Hawany z tego punktu widzenia. Naszym punktem odniesienia jest pojawienie się w wieku XV nowoczesnego państwa narodowego -- odbudowanej przez króla Ludwika XI Francji.

Chociaż dążenie do uzyskania prawdziwej wolności towarzyszyło ludziom już w starożytnych czasach, czego przykładem mogą być reformy Solona w Atenach, według dostępnej nam wiedzy opartej na istniejących dowodach historycznych i wykopaliskach, państwa narodowe zaczęły przybierać realne kształty dopiero w okresie po Soborze we Florencji, który odbył się w 1439 r. Właśnie ten Sobór zjednoczył i zmobilizował w Europie siły, które uczyniły z Delfina Francji założyciela formacji stanowiącej namiastkę nowożytnego państwa narodowego.

Główną zasadą tego państwa jest fakt, że nauka Chrystusa po raz pierwszy doprowadziła do realizacji słów zawartych w Księdze Rodzaju. Po raz pierwszy, wszyscy ludzie, bez względu na narodowość czy różnice etniczne, zostali uznani za "synów i córki" Boga, stworzonych na jego podobieństwo i obarczonych zadaniem uczynienia sobie Ziemi poddaną.W celu rozprzestrzenienia nauk Chrystusa, jego Apostołowie, na przykład Jan i Paweł, wykorzystali najlepszą część dziedzictwa najbardziej rozwiniętych kultur rejonu Morza Śródziemnego, kultury grekojęzycznej oraz kultur odzwierciedlających wpływ Platona oraz jego Akademii. Ten platoński aspekt kultury greckiej stał się w pracy apostolskiej pewnym medium w procesie ustanowienia powszechności idei, według której wszyscy ludzie stworzeni są na podobieństwo Boga.

Należy zwrócić uwagę na kluczową cechę klasycznej kultury greckiej, która narodziła się w kontekście ciągłej wojny przeciwko złu reprezentowanemu przez tradycję Babilonu oraz w kontekście wsparcia kulturalnego ze strony Egiptu, najgroźniejszego wroga Babilonu. Cechą tą jest idea rozwinięta w klasycznych formach sztuki i nauki z centrum w Atenach z okresu przed Arystotelesem. Najbardziej wartościowym elementem klasycznej kultury greckiej, zawartym w pracy i wpływie Platona, jest pierwsza udana próba wyrażenia w zrozumiały sposób tej samej zasady poznania, od której zależy rocjonalny dowód uniwersalności charakteru człowieka jako istoty stworzonej na podobieństwo Boga. Z analogicznych powodów, ta wiedza na temat zasady poznania jest nieodzowna dla określenia zespołu praw konstytucyjnych, na których ustanowione może być sprawiedliwe społeczeństwo.

Uznanie faktu, że właśnie te idee, zgodnie z platońską definicją idei, które odpowiadają pojęciom prawdziwych nowo odkrytych zasad fizycznych, umożliwiają człowiekowi dostrzeżenie różnicy między rodzajem ludzkim a innymi żywymi organizmami, daje nam nieodzowny klucz do skonstruowania systemu politycznego zgodnego z zasadami chrześcijaństwa. Ta sokratyczna zasada określająca powstawanie i odtwarzanie idei , charakterystyczna jest dla historii rodzaju ludzkiego, nie jako historii gatunku zwierząt, ale historii idei. Idee te reprezentują skondensowaną esencję historii aż po dzień dzisiejszy i mogą być odtworzone w umysłach uczniów, czy kogokolwiek innego, w rezultacie czego każda jednostka wykształcona zgodnie z "czterema etapami" procesu kognitywnego, ucieleśnia historię i jest zdolna do wykorzystania osiągnięć z przeszłości, z poprzedzających nas tysięcy lat, z korzyścią zarówno dla obecnego jak i przyszłych pokoleń.

Tak więc, naturalne społeczno-polityczne warunki życia poszczególnej jednostki wynikają z wymagań stawianych przez naturę człowieka: naturę zdefiniowaną przez opisany tutaj pogląd na proces poznania. Prawo zaś staje się czymś skoncentrowanym wokół zasady kognitywnej edukacji oraz rozwoju środków, za pomocą których wykształcona jednostka działać może w celu wypełnienia swojej misji w czasie tej krótkiej wędrówki poprzez osobistą śmiertelność. Postać dobrego Samarytanina oddaje tę postawę.

Przeciwko czemu ludzkość musiała walczyć, by ustanowić nowoczesną formę suwerennego państwa narodowego, spełniającego warunki dla rozwoju zgodnego z wymaganiami określonej powyżej natury ludzkiej? Wyjaśnijmy pokrótce: w okresie do połowy wieku XV -- kiedy zaczęła wyłaniać się forma suwerennego państwa narodowego reprezentowana najlepiej przez idee Leibniza wyrażone przez głównych autorów Konstytucji Stanów Zjednoczonych, działających wokół Franklina- ponad 90% ludzi we wszystkich obszarach kulturowych żyło w warunkach niewolnictwa, pańszczyzny, lub jeszcze gorzej, w zdeprawowanych formach społeczeństwa. Przeważająca większość zmuszona była egzystować jak bydło dla wygody kasty rządzącej. Typowym określeniem zdeprawowanych form społeczeństwa jest "model perski (babiloński)" lub ogólnie "model oligarchiczny".

Przyczyną trwającego ciągle śmiertelnego konfliktu między naszą republikańską formą państwa a monarchią brytyjską jest fakt, że brytyjski system rządzenia jest główną instytucją mobilizującą siły dzisiejszego "modelu oligarchicznego" przeciwko dalszemu istnieniu w pełni suwerennego państwa narodowego, republiki, w jaką miała się przerodzić założona przez kręgi Franklina nasza republika. Poza tą jedną przyczyną nie ma innego źródła konfliktu między nami.

Wczesne przypadki "modelu oligarchicznego" pogrzebane są pomiędzy ruinami starożytnych wykopalisk archeologicznych. Jednakże znane są nam pewne kluczowe fakty dotyczące rozwoju modelu babilońskiego oraz jego kontynuacji w formie Imperium Rzymskiego, Bizancjum, europejskiego feudalizmu oraz "Partii Weneckiej" z okresu nowożytnej historii europejskiej. Istnieją dwie interesujące nas tu zasady zła kluczowe dla przedłużenia rządów oligarchicznych: praktyka lichwy oraz wykorzystanie metod pogańskiego panteonu jako sposobu manipulacji i kontroli nad umysłami ludzi zmarginalizowanych, jak np. dzisiejszych populistów, w celu narzucenia im stanu psychicznego, uznanego przez oligarchię za najbardziej odpowiedni dla ich ludzkiego bydła.

Te dwie zasady zła, np. lichwa, w której obronie występuje Stowarzyszenie Mont Pelerin, oraz zasada pogańska, praktykowana przez tzw. "tele-ewangelistów" jak Pat Robertson i Jerry Falwell, zaangażowane są w ciągłą walkę z nominalnym zorganizowanym chrześcijaństwem. Są one również, z tego samego powodu, w centrum walki ideologicznej, pomiędzy amerykańskimi patriotami a monarchią brytyjską i pożałowania godnymi osobnikami znanymi nam jako anglofile.

Obecna forma tej strategicznej kwestii historycznej skupia się wokół obrony zasady nowożytnej w pełni suwerennej formy państwa narodowego, opartego na omówionej powyżej chrześcijańskiej zasadzie równości wszystkich ludzi. Walka toczy się przeciwko tym, którzy promują rozwiązanie formy państwa narodowego w celu ustanowienia rządu światowego i powiązanych z nim form zglobalizowanej gospodarki oraz zadekretowanego porządku światowego.

Bez suwerennych państw narodowych zdolnych do obrony swoich obywateli przed powodującymi klęskę demograficzną "warunkami Międzynarodowego Funduszu Walutowego", lub przed postanowieniami zdominowanego przez Londyn Sekretariatu ONZ, status poszczególnej jednostki szybko spada do poziomu ludzkiego bydła, posiadającego według prawa pozytywnego niewiele więcej przywilejów niż więzień Oświęcimia.

Chociaż nowożytne państwo narodowe powstało dzięki Soborowi we Florencji (1439), z powodu pozostałości Imperium Rzymskiego i europejskiego feudalizmu, przez długi okres, począwszy od upadku Ligii Kambryjskiej (1512) po wybór Papieża Leona XIII (1878), papiestwo, a szczególnie Kuria Rzymska, odnosiło się albo wrogo, albo względnie obojętnie do kwestii suwerennego państwa narodowego. Zmiana nastąpiła za sprawą Leona XIII, dzięki któremu Kościół w większym stopniu zaczął odgrywać stosowną dla Niego rolę w nowoczesnym społeczeństwie,rozpoczynając tym proces kontynuowany w okresie wojny przez Papieża Benedykta XV i jego następców oraz przeniesiony na wyższy poziom przez Jana Pawła II, czego przykładem jest jego homilia w Hawanie.

Ten sam problem widać wśród kościołów protestanckich. Przykładem tego jest angielski kościół narodowy; reprezentuje on oligarchiczną formę rządu i porządku społecznego, do których dopasowuje też swoją teologię. Tak samo jak lichwa jest cechą charakterystyczną społeczeństwa oligarchicznego, metody pogańskiego panteonu stanowią podejście, którego oligarchia wymaga od instytucji religijnych i ich doktryn.

Przykładem jest "kościół oddolny" (low church), populistyczny, czy w bardziej ekstremalnej wersji irracjonalny rodzaj praktyki religijnej, której celem jest przekonanie wiernych do tego, co oligarchia dbająca o swe interesy uważa za pożądane formy samo regulacji wierzeń religijnych i zachowania najbardziej pogrążonych w ignorancji i przesądnych grup "ludzkiego bydła". Typowym dla takiego kościoła oddolnego jest skoncentrowanie na promowaniu egoizmu, jak w przypadku "niektórych systemów dopuszczających się usunięcia religii w prywatną sferę" (dostaniesz swoje prawa na drugim świecie, jak umrzesz), co doprowadza do "pozbawienia jednostki jakiegokolwiek wpływu społecznego czy znaczenia". Pojawienie się "pewnego rodzaju kapitalistycznego neo-liberalizmu", np. powszechnego dziś neo-manicheizmu "chrześcijan wyznających wolny rynek", "który podporządkowuje człowieka ślepym siłom rynku oraz uzależnia rozwój narodu od tych sił".

Człowiek nie rodzi się po to, by przejść przez próbę, jak w jakimś pogańskim masońskim rytuale. Każdy śmiertelnik jest jak anioł wysłany z misją, której cel sam musi odkryć i sam musi rozwinąć, za pomocą rozumu, zdolność do podjęcia tej misji, by zakończyć podróż na tym świecie z radością, jako pełen miłości, agape, "anioł" -- jak człowiek wysłany przez Boga, być może aby stać się "dobrym Samarytaninem", który przybył na miejsce i uczynił to co należało, gdy zaistniała potrzeba.

Front kubański

Wyciągając wnioski z przykrych doświadczeń Polski zarówno z okresu jej członkostwa w Pakcie Warszawskim, jaki i ostatnich kilku lat neo-liberalizmu, który opanował Polskę post-komunistyczną, Jan Paweł II zdecydował się na wizytę na Kubie, która stała się punktem odniesienia dla ataku na zło reprezentowane zarówno przez państwa członkowskie NATO, jak i byłe państwa komunistyczne, nie będące członkami NATO, np. Kubę.

Teolog znający historię religii z łatwością zauważy podobieństwo między satanistycznym kultem Gai Delfickiej promowanym przez nastawionego wrogo do Stanów Zjednoczonych współzałożyciela Światowego Funduszu Natury (WWF), księcia Filipa, a obrazem matki-bogini i jej wężowatego małżonka nazywanego Sziwą, Ozyrysem, Pytonem-Dionizosem czy jeszcze inaczej. Kult ten stanowi sięgające korzeniami do "drawinizmu" i "kultu matki" z rejonu Oceanu Indyjskiego początki zarówno powiązanej z Sumerem babilońskiej rodziny modeli oligarchicznych, jak i pogańskich panteonów Babilonu, Apollo, Rzymu i cesarzy Bizancjum. Kulty te były spopularyzowane w postaci gnostycyzmu, np. bogomilów, na terenie północnych Włoch, południowej Francji i Burgundi, a następnie wsród całego feudalnego społeczeństwa Europy.

Cechą charakterystyczną pogańskich panteonów jest zjawisko opisane przez Williama Jamesa w książce pt. "The Varieties of Religious Experience" (Różnorodność doświadczeń religijnych). Jego przykładem są taktyki "tele-ewangelistów" polegające na wykorzystaniu "potrzeb religijnych" do utworzenia pogańskiego w swym charakterze kultu opieczentowanego nalepkami "przepowiedni biblijnych" i "chrześcijaństwa" w celu przekonania ofiar takiego kultu do przejęcia wierzeń i zachowań korzystnych z punktu widzenia chciwości tele-ewangelisty (czy jego patrona), lub też tych, którzy przeszkolili tele-ewangelistę i utrzymują nad nim kontrolę. Region Wysp Kanaryjskich oczywiście opływa w kulty pogańskie o wiele bardziej odpychające niż to, co reprezentuje Pat Robertson i Jerry Falwell.

W homilii z Hawany, Jan Paweł II zaprezentował doktrynę dotyczącą stosunku kościołów chrześcijańskich do instytucji państwa narodowego, rozumianego w omówionych powyżej kategoriach. Przeanalizujmy ostatnie zdania pierwszego paragrafu w czwartej części homilii:

"Dlatego też należy przypomnieć, że nowoczesne państwo nie powinno czynić ateizmu czy też religii jednym z jego politycznych rozporządzeń. Państwo, zachowując dystans do wszelkich skrajności fanatyzmu czy też sekularyzmu, powinno sprzyjać harmonijnemu klimatowi społecznemu oraz odpowiedniemu prawodawstwu, umożliwiającemu każdej osobie oraz każdemu wyznaniu swobodę praktykowania religii, wyrażania tej religii w ramach życia społecznego, a także dostęp do odpowiednich środków pozwalających jej duchowym, moralnym oraz społecznym walorom na kształtowanie życia narodu ".

Przytoczony powyżej cytat zwiera jasny wyraz stanowiska Kościoła. Porównajmy go z wypowiedzią zawartą w ostatnim paragrafie części szóstej:

"Dla wielu funkcjonujących dziś systemów politycznych i gospodarczych, największym wyzwaniem jest wciąż połączenie wolności i sprawiedliwości społecznej, wolności i solidarności, tak by nikt nie czuł się zepchnięty na niziny społeczne. Społeczna doktryna Kościoła stawia przed nami zadanie wyjaśnienia i pogodzenia stosunku między niepodważalnymi prawami jednostki a potrzebami społeczeństwa, tak by ludzie mogli realizować swoje głębokie aspiracje, zgodnie ze swoją naturą dzieci Bożych oraz obywateli danego społeczeństwa. Tak więc laicy należący do Kościoła katolickiego powinni przyczynić się do wypełnienia nauki społecznej Kościoła we wszystkich dziedzinach życia dostępnych ludziom dobrej woli ".

Nacisk na utożsamienie wolności z prawdą, w przeciwieństwie do skorumpowanej doktryny, która, tak jak Wolter, utożsamia "wolność" z równością polityczną między prawdziwią a fałszywą opinią, niesie za sobą kilka ważnych podsumowanych poniżej konsekwencji.Prawda, w odróżnieniu od zwykłego "niekłamania", należy do sfery idei. Tak więc prawda jest kwestią sokratycznej hipotezy i wymaga od jednostki przejęcia kognitywnej odpowiedzialności za jej często nieświadome aksjomatyczne przekonania. Nie jest usprawiedliwieniem twierdzenie, że "jest się szczerym" w swoich wierzeniach, kiedy ta udawana, choć wydawałoby się pełna pasji szczerość, jest uwarunkowana brakiem zainteresowania aksjomatycznymi założeniami, od których zależy słuszność istnienia takiej czy innej opinii.

Na przykład, kiedy jakiś analfabeta z Uniwersytetu Harvarda twierdzi, że genetyczne uwarunkowanie Murzynów amerykańskich czyni ich skłonnymi bardziej do myślenia emocjonalno-skojarzeniowego niż do kognitywnego, jego wybór rzekomo obiektywnych dowodów ogranicza się do osób, które zostały pozbawione opieki koniecznej dla rozwoju wewnętrznych sił kognitywnych, istniejących bezspornie we wszystkich przedstawicielach rodzaju ludzkiego. Innymi słowy, przedstawione dane statystyczne, ze względu na ich selektywny charakter, udawadniają jedynie, że powyższa teza postawiona została przez rasistę odwołującego się do znanego oszustwa petitio principii . Unikanie dyskusji na temat aksjomatów stojących u podstaw takiej tezy jest jedną z bardziej ewidentnych form kłamania praktykowanego w kołach akademickich i profesjonalnych.Weźmy przykład ataku Leonharda Eulera na Leibnizowskie pojęcie monady. Euler, fanatyczny obrońca Newtona w konflikcie między Newtonem a Leibnizem, starał się zdyskredytować Leibniza za pomocą dowodu rzekomo wykazującego, że matematyczna nieciągłość nie istnieje w ciągłym rozszerzeniu. W celu skonstruowania tego dowodu, Euler wykorzystał geometrię, w której teza, jaką starał się udowodnić, zawarta była aksjomatycznie. A więc dopuścił się petitio principii . Jego argument powtórzony został przez wielu innych zwolenników Eulerowskiego przywiązania do kultu Newtona, m.in. Lagrange'a, Laplace'a i osławionego plagiatora, Augustina Cauchy. Jego wersja oszustwa Eulera stała się centralną fikcją podręcznikowego opisu rachunku różniczkowego, a następnie podstawą dla spopularyzowania fałszywego dogmatu "liniowość w nieskończenie małych rozmiarach", który zanieczyszcza wiele prac w dziedzinie matematycznej fizyki wieku XIX i XX, stwarzając w ten sposób podstawy dla popularnych dziś pseudonaukowych oszustw znanych pod hasłem "ochrony środowiska".

Interesujące nas w tym kontekście aspekty omawianej homilii podkreślają fakt, iż obowiązkiem państwa jest ustanowienie takich form oświaty, tzw. klasycznych form humanistycznych, w których pedagogicznym standardem jest odtwarzanie procesu odkrywania zasad, a nie uczenie się z podręcznika tego, jak te zasady wyglądają. Tak więc, edukacja powinna przekazywać wiedzę za sprawą pobudzenia percepcji, a nie za pomocą płytkiego uczenia się na pamięć. Ustanowienie takiego systemu edukacji jest moralną odpowiedzialnością nowoczesnego państwa narodowego, co rozumiał już w XV w. król Francji, Ludwik XI, jak wynika z jego programu oświaty. Taka edukacja musi być powszechna, dostępna dla wszystkich uczniów. Praktyka społeczeństwa musi być podporządkowana zastosowaniu kognitywnej zasady wiedzy, a nie zaledwie uczeniu się.

Nie wystarczy też oświata ograniczająca się do nauk ścisłych. Największe osiągnięcia klasycznych form sztuki: muzyki, sztuk plastycznych, poezji, dramatu -- powinny stanowić część programu nauczania we wszystkich szkołach, aby moralny potencjał uczniów wzmocnił ich siły kognitywne, zaangażowane w proces odkrywania w sferze fizycznej zasady. Sztuka klasyczna ma przede wszystkim wzmocnić agape, które spełnia podstawową rolę w badaniach naukowych.

Bez instytucji nowoczesnego, w pełni suwerennego państwa narodowego, odpowiedzialność społeczeństwa w tym względzie wobec wszystkich jego członków zostanie zredukowana. Jeśli państwo nie istnieje, kto jest w stanie efektywnie wypełnić takie zobowiązanie? Chrześcijaństwo nie powinno więc oczekiwać od państwa promowania określonych doktryn religijnych; wręcz przeciwnie, doświadczenia wynikające z okresów, kiedy istniały zbyt bliskie stosunki między kościołem a państwem, jak w przypadku cesarza Konstantyna i jego legalizacji chrześcijaństwa w ramach imperialnego panteonu, wykazują, że chrześcijaństwo powinno obawiać się rzekomych korzyści wynikających ze statusu religii państwowej. Należy raczej podkreślić pewne zasady dotyczące natury jednostki ludzkiej oraz odpowiedzialności społeczeństwa za jednostkę, które to zasady państwo powinno zaakceptować jako konsekwencję bycia republiką konstytucyjną, opartą na zasadzie równości, zakorzenionej w zdolnościach poznawczych charakterystycznych dla wszystkich członków rodzaju ludzkiego.

Największym dzisiaj problemem jest brak prawdy i sprawiedliwości w rządzie i innych wpływowych instytucjach. W najmniej nagannych przypadkach stykamy się z nieco bardziej ludzką wersją pragmatyzmu, kiedy biurokrata rządowy przynajmniej ma wyrzuty sumienia z powodu swych przestępstw moralnych, będących rezultatem konkretnych czynów lub zaniedbania kwestii prawdy i sprawiedliwości.

Zastanówmy się na koniec, co stanie się, jeśli rady Jana Pawła II zawarte w homilii z Hawany zostaną odrzucone przez istniejące rządy? Historia sugeruje następującą odpowiedź. W najlepszym ze wszystkich możliwych światów, te kultury, które okazały się być przez zbyt długi okres czasu przeszkodą dla polepszenia warunków życia rodzaju ludzkiego, pozostawiały po sobie jedynie zagrzebane w piasku skorupy, nawet jeśli kiedyś były wielkimi mocarstwami, jak np. Babilon. Na próżno jednak byłoby oczekiwać, że Bóg zniszczy złe rządy za pomocą piorunów. Dlatego należy raczej przyjrzeć się doskonałym prawom rządzącym wszechświatem i powodującym, że te kultury, które nie zdołały na czas odrodzić w sobie koniecznej dla przetrwania moralnej postawy, upadły w rezultacie pogwałcenia zasad, opisanych powyżej. Na koniec jednak, prawda i sprawiedliwość zwyciężą z przeważającą siłą nad tymi, którzy opierają się ich żądaniom.

Być może powinniśmy powiedzieć, że homilia z Hawany wyraża czas, kiedy ostatni wielcy prorocy ery głoszą konieczne ostrzeżenia. Jeśli ich nie posłuchamy, stanie przed nami perspektywa przerażających nowych mrocznych wieków.


Tabela nr 1
Cztery etapy procesu poznania

1. Postawienie ontologicznego paradoksu (metafory).

Weźmy, na przykład, fizykę matematyczną. Załóżmy, że wykazane jest istnienie rozpatrywanego nowego zjawiska fizycznego, które nie powinno istnieć, jeśli uznana powszechnie fizyka matematyczna nie zawierałaby poważnego błędu. Ponieważ zarówno stara uznana fizyka matematyczna, jak i rozpatrywane nowe zjawisko podważające starą fizykę, są w równym stopniu osadzone w zdolnościach umysłowych, dzięki którym oceniamy dowody empiryczne, sprzeczność między starą fizyką a rozpatrywanym nowym zjawiskiem stanowi paradoks ontologiczny.

W dziedzinie sztuki klasycznej, tego rodzaju paradoks określany jest jako klasyczna metafora.

Ten pierwszy etap przedstawić można obserwatorom procesu.

2. Odkrycie potwierdzalnego rozwiązania paradoksu.

Dzięki intensywnej koncentracji, umysł osoby stojącej w obliczu ontologicznego paradoksu, generuje nową ideę zasady funkcjonowania natury, a także wstępną propozycję środków, które mogą doprowadzić do potwierdzenia tej nowej idei.

Ten drugi etap odbywa się za szczelnym parawanem ukrywającym procesy poznawcze jednostki przed zmysłami obserwatora. Jest on niemożliwy do przedstawienia w sposób bezpośredni.

3. Argumenty potwierdzające zasadę.

Zakończywszy etap drugi, jednostka, która odkryła nową zasadę, identyfikuje ją w kategoriach zarówno ontologicznego paradoksu, jak i proponowanych doświadczeń mających potwierdzić pojęcie nowej zasady lub wskazać konieczne poprawki.

Etap ten można przedstawić obserwatorom.

4. Zaplanowanie eksperymentu potwierdzającego zasadę.

Etap trzeci prowadzi do planowania eksperymentów, lub porównywalnych do nich form obserwacji, których celem jest: a) wykazanie, że nowa zasada jest zasadą funkcjonującą w naturze; b) zaobserwowanie dodatkowych cech stosunku między nową zasadą a innymi zasadami oraz dokonanie pomiarów tych stosunków z jak największą dokładnością.

Etap czwarty można przedstawić obserwatorom


[1] Bernhard Riemann, "Ueber die Hypothesen, welche der Geometrie zu Grunde liegen".

[2] np. według popularnego fałszywego założenia z podręczników do matematyki fizyczna czasoprzestrzeń może być opisana za pomocą matematyki; twierdzenie to oparte jest na iluzji, że procesy można zilustrować przez liniowość w nieskończenie małych.

[3] U Platona pojęcie wyższej hipotezy (zmiany) pojawia się w przedstawieniu ontologicznego paradoksu zawartego w dialogu "Parmenides".

[4] Stowarzyszenie Mont Pelerin zostało założone w 1947 r. z inicjatywy promującego liberalną gospodarkę ekonomisty, Friedricha von Hayeka, oraz przedstawicieli starych rodzin oligarchicznych Europy (Hapsburg, Thurn und Taxis, von Mises), promuje monetaryzm i wolny rynek (patrz NS nr 12, listopad 1997); Heritage Foundation jest jedną z fundacji amerykańskich, finansowanych m.in. przez Richarda Mellona Scaife'a, współpracującego z brytyjskim wywiadem i oligarchią finansową, promuje tzw. konserwatywną rewolucję i wolny rynek -- przp. tłumacza.

* początek strony

* wróć do spisu treści