Friedrich Schiller

Nowa Solidarność

nr 20, listopad 2000


Z „Tytanika” do łodzi ratunkowych 

Nie ma obecnie na świecie ani rządu, ani centrum finansowego, który nie oczekiwałby w napięciu zbliżającego krachu globalnego sytemu finansowego. Zamiast jednak powiedzieć społeczeństwu prawdę o zbliżającej się katastrofie gospodarczej i możliwych rozwiązaniach kryzysu, ludzie podejmujący decyzje o przyszłości poszczególnych narodów zajmują się żałosnymi rozgrywkami osobistymi i drugoplanowymi sprawami.

 Niestety niewielu jest dziś światłych polityków. Większość z nich dba
jedynie o swój dobry wizerunek i rezultaty badań opinii publicznej, by w ten sposób zagwarantować więcej głosów w wyborach. Ci, którzy świadomi są nadchodzącego kryzysu, zastanawiają się, jak go przeżyć, choćby nawet kosztem reszty społeczeństwa. Zamiast przygotowywać plan ratunkowy, walczą o awans i kolejny stołek na wyższym szczeblu, choć siedzą na tonącym „Tytaniku”. Czy nie lepiej byłoby zastanowić się, jak zagwarantować dla wszystkich miejsca w łodziach ratunkowych?

 Byliśmy jednak w tym roku świadkami kilku inicjatyw mających na celu przygotowanie operacji ratunkowej, przede wszystkim międzynarodowej konferencji poświęconej nowemu systemowi monetarnemu Bretton Woods. System ten obejmować miałby stałe kursy wymiany walutowej, w razie potrzeby kontrolę przepływu kapitału, znaczne ograniczenie spekulacyjnych rynków finansowych oraz otworzenie linii kredytowych dla produkcyjnych przedsięwzięć w przemyśle, rolnictwie i budownictwie, szczególnie infrastruktury. Inicjatywa w tym kierunku została podjęta przez członków włoskiego Parlamentu, frakcję LaRouche’a w Partii Demokratycznej w Stanach Zjednoczonych oraz kilka krajów azjatyckich, które proponują założenie Azjatyckiego Funduszu Monetarnego).

 Błędem jest jednak przekonanie, że ustanowienie nowego systemu monetarnego i poddanie obecnego systemu procesowi reorganizacji upadłościowej wystarczy, by na dobre rozwiązać kryzys. 
 Konieczne jest też pokonanie małostkowości przeciętnych obywateli, jeśli chcemy uchronić naszą cywilizację przed nowymi mrocznymi wiekami. Załamanie się obecnego systemu nie jest rezultatem błędu w zarządzaniu gospodarką, lecz wynika z zachłanności, egoizmu i usunięciu idei rozwoju człowieka jako głównego celu gospodarki. 

 Tak więc, by ustanowić nowy system monetarny, musimy porzucić obecne błędne metody oceny gospodarki, oparte na założeniu, że człowiek nie różni się specjalnie od maszyny czy robota, można więc na nim „zaoszczędzić” obniżając wydatki na oświatę, opiekę zdrowotną, czy życie kulturalne, aby podnieść w ten sposób zyski globalnych spekulantów. Jeśli chcemy przeżyć zbliżający się krach i ustanowić po nim lepszy świat, oparty na sprawiedliwym ładzie gospodarczym, musimy naprawić fałszywe aksjomaty myślenia, które doprowadziły do destruktywnej polityki globalizacji i neo-liberalnej deregulacji. Kwestii tej poświęcona jest opublikowana w niniejszym numerze praca Lyndona LaRouche’a pt. „O koszyku dóbr trwałych: bezwalutowa wymiana handlowa”.
 
 


O koszyku dóbr trwałych: bezwalutowa wymiana handlowa

Zwyjątkiem osób całkowicie pozbawionych wiedzy ekonomicznej, wpływowe koła na całym świecie z coraz mniejszym wahaniem przyznają, że obecny przegniły światowy system monetarny i finansowy skazany jest na załamanie się, które nastąpi już wkrótce w formie reakcji łańcuchowej. Coraz częściej znaczące kręgi polityczne poza granicami Stanów Zjednoczonych zadają pytanie, jak zastąpić obecny globalny system i co wprowadzić na jego miejsce?

 W konsekwencji podejmowane są coraz śmielsze kroki w poszukiwaniu nowego systemu, we Wschodniej i Południowej Azji, począwszy od momentu podjęcia zdecydowanych środków przez premiera rządu Malezji, Mahathira bin Mohamada, w celu wprowadzenia kontroli przepływu kapitału i wymiany waluty, która okazała się jak najbardziej słuszna. Uparte, desperackie i prowokacyjne działania ze strony amerykańskiego sekretarza skarbu, Larry Summersa i wieloletniego szefa Banku Rezerw Federalnych, Alana Greenspana, sprowokowały podobną dyskusję również poza Azją.

Fakty te pokazują w coraz większym stopniu, że pojawiają się regionalne systemy współpracy gospodarczej. Wysiłki w skali regionalnej, jeśli zostaną skonsolidowane, mogą posłużyć jako składniki nowego światowego ładu monetarnego i finansowego, w momencie kiedy obecny system oparty na Międzynarodowym Funduszu Walutowym (MFW) zostanie wielkodusznie poddany reorganizacji upadłościowej lub, po prostu, ulegnie wkrótce dezintegracji bez niczyjej pomocy.

 Wśród tych, którzy śledzą perspektywę bloków regionalnych jako alternatywę zbankrutowanego MFW, niektórzy czołowi ekonomiści proponują, by wykorzystać precedens dolara opartego na rezerwach złota z lat 1945-65, który umożliwił stworzenie systemu stałych kursów wymiany waluty, w celu ustanowienia nowego systemu względnie stałych kursów wymiany waluty, opartych na regionalnych „koszykach walut”, nie zaś jak poprzednio na dolarze wspartym rezerwami złota. Obecnie najbardziej

znanymi propozycjami zmierzającymi w tym kierunku są inicjatywy grupy „ASEAN plus Trzy” (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej oraz trzy dodatkowe państwa: Japonia, Korea Południowa i Chiny) oraz kręgów politycznych kontynentalnej Europy zachodniej. Podobne dyskusje toczą się wśród krajów członkowskich Organizacji Konferencji Islamskiej.

 W niektórych czołowych kręgach europejskich zwrócono uwagę na istniejące w ramach MFW specjalne prawa zaciągania kredytów (Special Drawing Rights, SDR) oraz Europejski System Monetarny (EMS), w formie zaproponowanej w latach 70. przez prezydenta Francji, Giscarda d’Estaing i kanclerza Niemiec, Helmuta Schimdta. Warto porównać SDR i EMS z moją propozycją z lat 70. utworzenia Międzynarodowego Banku Rozwoju (IBD), która spotkała się z gwałtowną antagonistyczną reakcją ze strony ówczesnego sekretarza stanu USA, Henry A. Kissingera i powiązanych z nim kół politycznych.

 Dzisiaj w liczących się kręgach europejskich i nie tylko, panuje ogólnie konsensus co do tego, że działania Stanów Zjednoczonych za rządów prezydenta Franklina Roosevelta podjęte w celu zorganizowania system monetarny po drugiej wojnie światowej, zdały egzamin i okazały się korzystne zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i Europy zachodniej. System ten umożliwił prosperitę aż do fatalnego roku 1963, kiedy kanclerz

Niemiec, Konrad Adenauer zmuszony był do rezygnacji, prezydent Stanów Zjednoczonych, John Kennedy, zginął w zamachu, a Prezydent Francji, Charles de Gaulle, znajdował się pod nieustanną presją zamachów na jego życie i innych ataków, które trwały nieustannie w okresie burzliwej zmiany paradygmatu kulturowego i gospodarczego lat 1967-1969. 1

 Jednakże osoby zdające sobie sprawę jak pilny jest powrót do zasad stojących u podstaw międzynarodowych porozumień monetarnych do roku 1971, np. stałych kursów wymiany walut, podkreślają też, że amerykański dolar roku 2000, w porównaniu z cieszącym się prestiżem dolarem i gospodarką, jeszcze za czasów prezydentury Kennedy’ego, jest raczej słabą walutą. Dodatkowo, istnieją obawy, że za rządów nowej administracji Busha, czy mniej prawdopodobnej alternatywy Gore’a, wartość dolara spadnie 

szybko na trudny do przewidzenia niski poziom. Poza tym, jak przyznaje się zarówno w Europie i Azji, najbardziej zagorzały opór wobec odbudowy systemu stałych kursów wymiany pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. 
Z tego między innymi powodu rozważa się konieczność wykorzystania w nowym systemie monetarnym i handlowym koszyka walut, jako substytutu opartego na złotych rezerwach dolara, odgrywającego kluczową rolę w okresie 1945-65.

 Zgadzam się, że model oparty na SDR może stanowić jedną z głównych cech wymaganych obecnie środków ożywienia gospodarczego; jednakże, nie zgadzam się z sugestią, że koszyk walut może stanowić konstruktywny element wymaganych pilnie reform. Zamiast dyskutowanego koszyka walut, proponuję opisane poniżej dwufazowe podejście do ustanowienia koniecznego nowego, globalnego systemu monetarnego i handlowego ze stałymi kursami wymiany walut.

 Proponuję, by skonstruować dyskusję nad niniejszymi sprawami w następujących kategoriach. Ustalmy, że na dzień dzisiejszy, plan proponowanych reform zorganizowany jest wokół założenia, że bezpieczne wyjście awaryjne w obliczu katastrofy finansowej i monetarnej pojawi się  najprawdopodobniej w formie jedynie dwóch następujących po sobie, bądź nieco się pokrywających faz.

 Chodzi o podkreślenie faktu, że od czasu zaadaptowania przez rząd Stanów Zjednoczonych tragicznej błędnej polityki w październiku 1998 r. na waszyngtońskiej konferencji na temat polityki monetarnej, rząd ten nie tylko porzucił wcześniejszą możliwość rozsądnej reformy monetarnej i rozpoczął, w uparty sposób, globalną finansową spiralę hiperinflacyjną, która zaczyna od niedawna przypominać hiperinflację cenową w Republice Weimarskiej w okresie od marca do listopada 1923 r. 2

Realizowanie tej niebezpiecznej polityki monetarnej przez Stany Zjednoczone od momentu waszyngtońskiej konferencji w październiku 1998 r., której efekty pogarszają jeszcze działania i katastrofalne rezultaty niedawnej wojny NATO przeciwko Jugosławii, zrujnowało większość istniejącego jeszcze do października 1998 r. potencjału dyplomatycznego Stanów Zjednoczonych, mogącego odegrać konstruktywną rolę w globalnych reformach monetarnych.

 W świetle ogromnej straty przez Amerykanów wiarygodności i zdolności do kształtowania polityki od  października 1998 r., możliwe do przeprowadzenia reformy, jeśli w ogóle zostaną podjęte, pojawią się niemal z pewnością w dwóch następujących po sobie fazach, regionalnej i globalnej. 

 Pierwszy etap obejmuje m.in. dyskusję między przedstawicielami stowarzyszenia ASEAN plus Trzy na temat wysuniętej już w 1997 r. przez japońskiego dyplomatę E.Sakakibarę propozycji utworzenia Azjatyckiego Funduszu Monetarnego. Byłby on nie tylko środkiem obrony przeciwko finansowym atakom ze strony funduszy asekuracyjnych i innych spekulantów. Jego celem byłaby też realizacja środków związanych z formami dóbr trwałych promujących wymianę handlową i długoterminowe inwestycje kapitałowe w krajach azjatyckich. Na pierwszym etapie musimy przewidzieć powstanie regionalnych, czasami pokrywających się ze sobą, grup o podobnych parametrach, współpracujących między sobą, w różnych rejonach świata.

 Drugi etap polegałby na ustanowieniu na nowo globalnej organizacji monetarnej, obejmującej powrót do systemu stałych kursów wymiany waluty, oraz na zastąpieniu obecnego zbankrutowanego systemu MFW. Innymi słowy, drugi etap stanowiłby nowy system monetarny, ustanowiony z inicjatywy regionalnych grup obejmujących poszczególne narody. 
 Należy więc przeegzaminować kwestię „koszyka walut” w świetle faktu, że to dwuetapowe podejście do reform jest obecnie jedyną widoczną perspektywą, jeśli świat w ogóle ma jeszcze pozytywną perspektywę w ciągu zbliżających się dziesięcioleci.

 Stojący przed nami problem wygląda następująco.  Tak długo jak system oparty na MFW i podobnych mu instytucjach istnieje w obecnej formie, wszelkie starania, by wykorzystać „koszyk walut” jako substytut roli, jaką odgrywał w latach 1945-65 amerykański dolar, nie stanowią rozwiązania, a jedynie pułapkę. Jednakże świat nie może czekać na moment realizacji powszechnej reformy monetarnej, aby podjąć pewne praktyczne kroki

obrony przeciwko najgorszym konsekwencjom zbliżającej się nieuchronnie globalnej finansowej i monetarnej katastrofy. Dlatego też, na obecnym etapie, konieczne jest podjęcie wstępnych środków, które działałyby całkowicie poza nadzorem obecnego skazanego na zagładę „zglobalizowanego” systemu monetarnego.

 W okresie między dwoma opisanymi powyżej etapami reform, środki podejmowane przez bloki regionalne muszą skrupulatnie unikać destrukcyjnych konsekwencji, które z pewnością pojawią się, jeśli działania reformatorskie pozostaną uwikłane w skazany na zagładę system MFW. Przezorny człowiek nie siedzi w kabinie na pogrążającym się w wodzie „Tytaniku”. Przejście do nowego systemu musi być oparte na wartościach gospodarczych istniejących niezależnie od obecnego systemu MFW i mogących z całą pewnością przeżyć jego upadek.
 
 

Co jest w koszyku?

Zastanawiając się nad wyborem koszyka walut, należy zadać następujące pytanie: „Ile waluty te są rzeczywiście warte?”. Zgodna z prawdą odpowiedź powinna brzmieć: „Jakikolwiek zbiór walut będzie rozsądną inwestycją w takim samym stopniu, co inwestycje w markę niemiecką na początku lipca 1923”. Jest to konsekwencja tego, że obecny światowy system monetarny i finansowy charakteryzuje się przyspieszonym tempem finansowej i monetarnej hiperinflacji wyrażonej w nominalnych aktywach 

finansowych; jest to system, który osiągnął krytyczną granicę. Stoimy obecnie w obliczu ogólnej dezintegracji systemu globalnego, co dotyczy też czołowych walut, z wyjątkiem być może waluty Chin i kilku innych.
 Skuteczna polityka gospodarcza musi gwarantować protekcję dla kredytu emitowanego przez rząd narodowy i nie dopuścić do tego, by kredyt ten znalazł się w błocie, gdzie z pewnością zostanie pochowany obecny system. Innymi słowy, nie warto marnować dobrego kredytu na ratowanie straconych pieniędzy.

 Podejmując decyzje w dziedzinie gospodarki należy wziąć pod uwagę bankructwo obecnych instytucji finansowych i monetarnych, które jest na tyle głębokie i beznadziejne, iż uratowanie gospodarki światowej możliwe będzie jedynie przy jednoczesnym wymieceniu kilkuset bilionów (sic) dolarów, lub ekwiwalentu w innych walutach, z przewartościowanych kont aktywów finansowych. Innymi słowy, obecne zobowiązania finansowe

należy skorygować zgodnie z obecnym poziomem ocenianej wartości dóbr stałych połączonej produkcji krajowej świata. Bez takiej drastycznej redukcji nominalnych zobowiązań finansowych wyjście z obecnej najgłębszej depresji światowej będzie niemożliwe. Konieczne będzie anulowanie, zredukowanie bądź reorganizacja co najmniej 400 bln (sic) dolarów (lub ekwiwalentu) do niewielkiej części ich obecnej nominalnej wartości.

 Zobowiązania finansowe wynikające z takich operacji jak derywatywy (operacje pochodne), szczególnie derywatywy „poza giełdowe” (over the counter, OTC), powinny być całkowicie usunięte z księgowości. Zyski osiągnięte z obrotu tzw. „bonami śmieciami” i podobnymi finansowymi wymysłami powinny być traktowane w taki sam sposób. Należy też anulować większość powstałego na świecie zadłużenia wynikającego nie z zakupu dóbr na kredyt, ale ze sztucznych konstrukcji w księgowości i mechanizmów administracyjnych stosowanych w systemie płynnych 

kursów wymiany walutowej. Powinno również nastąpić obniżenie wartości niektórych przewartościowanych nieruchomości. W procesie budowy nowego systemu redukcji i reorganizacji powinny ulec też legalne długi zaciągnięte przez suwerenne rządy. Ogólnie rzecz biorąc, ogólna masa zobowiązań finansowych powinna być obniżona do takiego poziomu obsługi zadłużenia, który byłby zgodny z powrotem do polityki wzrostu gospodarczego istniejącego w Europie zachodniej i Ameryce w latach 1945-1965.

 Główną troską sterującą finansową i monetarną reorganizacją powinno być zachowanie istniejącego poziomu zatrudnienia, konsumpcji i produkcji, a następnie jego zwiększenie, szczególnie produkcji i konsumpcji dóbr, zachowanie tempa wzrostu netto, w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy, licząc w dobrach trwałych i infrastrukturze, zgodnie z celami gospodarczymi rządów Stanów Zjednoczonych, Francji i Niemiec w

okresie prezydentury Johna Kenndey’ego, Charlesa de Gaulle’a i Konrada Adenauera. Innymi słowy, konieczna reorganizacja obecnego zbankrutowanego systemu finansowego i monetarnego musi doprowadzić do reformy strukturalnej w kategoriach zatrudnienia, inwestycji, kredytu, aby zainicjować powrót do zadań i standardów istniejących za czasów rządów pod kierownictwem wspomnianych osobistości.

 Takie wydawałoby się drastyczne i nagłe środki nie są jedynie jedną z wielu opcji. Stanowią one warunek konieczny dla dalszego przeżycia współczesnej formy cywilizowanego życia.

 Dla tych, którzy nie przemyśleli wszystkich, wiążących się z powyższym faktów, przesadą może wydawać się stwierdzenie, że bez takich wydawałoby się drastycznych środków reorganizacji finansowej i monetarnej, bez powrotu do inwestycji w produkcję dóbr stałych, cała Ziemia pogrąży się w nowe mroczne wieki, przypominające dzisiejszą Afrykę, co oznacza spadek liczby ludności w ciągu zbliżających się kilkudziesięciu lat do niewiele ponad miliarda. Alarmistyczny, ale zgodny z prawdą raport na temat nowego poziomu zagrożenia chorobami zakaźnymi dla wszystkich narodów świata inteligentne rządy oraz odpowiednie agencje powinny odebrać jako „przełom”, odzwierciedlający obecny chorobliwy stan gospodarki światowej jako całości.

 Dla kompetentnych specjalistów, którzy przestudiowali fizyczne przyczyny zmian w potencjalnej relatywnej gęstości zaludnienia (oraz średniej długości życia) w Europie i obydwu Amerykach od XV w. po dzień dzisiejszy, ostrzeżenie to na pewno nie jest przesadą. Jeśli weźmiemy pod uwagę zakumulowany rozwój infrastruktury i produktywnej technologii począwszy od mrocznych wieków w połowie XIV w., okaże się, że istniejące od lat 60.

tendencje w polityce gospodarczej w ramach systemu MFW, odwróciły długoterminowe rosnące trendy demograficzne, które obecnie zmierzają do poziomu istniejącego w Europie w poprzednich stuleciach. Jeśli obserwowany od czasu wprowadzenia polityki MFW w połowie lat 60. gwałtowny spadek inwestycji w technologie mające wpływ na stan demograficzny ludności nie zostanie szybko odwrócony, staniemy w obliczu globalnej katastrofy demograficznej.

 Taką katastrofę można powstrzymać, nawet na obecnym zaawansowanym etapie, jeśli czołowe kraje świata zgodzą się na zastosowanie środków, które ustanowią gospodarcze stosunki między państwami zgodnie z modelem współpracy między Stanami Zjednoczonymi a Europą w latach 1945-65. Wystarczy, że powrócimy do polityki i praktyki porównywalnej do okresu powojennego, kiedy

zarówno USA jak i kontynentalna Europa radziły sobie dosyć dobrze, pomimo problemów. Dzisiaj musimy dodać ostrzeżenie, że taka współpraca powinna być oparta na prawdziwym partnerstwie, obejmującym wszystkie narody, które jak dotąd były ofiarami pozostałości kolonializmu, włącznie z neokolonialną praktyką w ramach zbankrutowanego systemu opartego na MFW.

 Uczestnictwo Japonii - czołowego producenta i eksportera wysokich technologii - w porozumieniu ASEAN plus Trzy, stanowić może namiastkę całościowej podstawy gospodarczej dla szybkiego tempa wzrostu wydajności siły roboczej określanego w parametrach fizycznych, w przeliczeniu na głowę mieszkańca, w przypadku wszystkich uczestników porozumienia, jeśli zostanie ono poszerzone na całą Eurazję. Mam nadzieję, że pomimo żałosnych kwalifikacji preferowanych obecnie kandydatów na prezydenta USA, w 2001 r. z obecnego burzliwego i odrażającego procesu politycznego może jednak powstać rozsądny rząd, który będzie otwarty na partnerską współpracę w skali globalnej, w sposób jaki obecnie prezentuje porozumienie ASEAN plus Trzy.

 W celu osiągnięcia tego pożądanego punktu w odpowiednim momencie, poczynić należy pewne konieczne wstępne kroki. Aby określić dokładnie wymagane obecnie środki, musimy wziąć pod uwagę lekcje wynikające z doświadczeń okresu poprzedzającego zwrot w kierunku destrukcyjnego, zbankrutowanego dziś systemu MFW opartego na płynnych kursach wymiany walut. Musimy porzucić szkodliwe zmiany wprowadzone w ciągu ostatnich 30 lat i wrócić do sprawdzonych doświadczeń z lat 1945-1966.

 Znajdujemy się więc w sytuacji, która wymagać będzie nawet w przypadku czołowych walut anulowania wielu zobowiązań finansowych z księgowości lub przeprowadzenia reorganizacji upadłościowej w ramach nowego systemu monetarnego. W okresie przejściowym wiele walut narodowych zostanie poddanych reorganizacji lub wymianie na nowe waluty i nowe mechanizmy kredytowe. Przeprowadzenie takich zmian możliwe będzie jedynie dzięki odbudowie autorytetu suwerennego państwa narodowego w obszarze tworzenia kredytu.

 Należy zrozumieć, że taka reorganizacja nie jest czymś radykalnym czy niedopuszczalnym, jak twierdzą zapamiętali monetaryści. Tak jak wspomniałem powyżej: albo uczynimy to w sposób racjonalny, świadomie, lub też piętrząca się obecnie fala globalnego chaosu finansowego, gospodarczego, politycznego i społecznego uczyni to za nas, bez względu na to, czy będziemy tego chcieli, czy nie. 

 Byliśmy już w podobnej sytuacji w ciągu ostatnich stu lat; obecny światowy kryzys monetarny i finansowy jest jednak głębszy i obejmuje szersze obszary niż poprzednie kryzysy XX w. Tak jak w poprzednich przypadkach, zmuszeni będziemy anulować zbankrutowane waluty z rachunków i zastąpić je nowymi walutami, ustanowionymi przez suwerenny autorytet rządu państwa narodowego.

 Reformy tego rodzaju spotykają się jak na razie z histerycznym wręcz oporem. Widać go wśród wpływowych kół politycznych związanych z interesami oligarchii finansowej, reprezentującymi dzisiaj ten sam punkt widzenia na te sprawy, co w przeszłości pewni anglo-amerykanie, i nie tylko, którzy zareagowali na wielką depresję lat 30. mobilizacją mającą na celu dojście Adolfa Hitlera do władzy. Odniesienie do tej kwestii staje się

uzasadnione szczególnie po porównaniu reform proponowanych przez Stowarzyszenie Fryderyka Lista w 1931 r. i  polityki osób reprezentujących interesy oligarchii finansowej, np. Brytyjczyka, Montagu Normana, jego pupila, Hjalmara Schachta, niemieckiego ministra finansów, braci Brown z Nowego Jorku, Harrimana i von Papena.

 Obecnie polityka przeciwników opisanych powyżej reform i monetarystów, którzy są dzisiejszym odpowiednikiem Normana i Schachta z lat 20. i 30. pochodzi z kół powiązanych ze Stowarzyszeniem Mont Pelerin i jest reprezentowana m.in. przez byłą premier rządu Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher, amerykańską Heritage Foundation i fanatyków wolnego handlu w Kongresie USA. Jeśli siły te uzyskają całkowitą dominację, czego 

przykładem jest Larry Summers, Al Greenspan i naśladowcy „Dicka” Morrisa, będziemy szybko świadkami reżimów i warunków egzystencji gorszych od doświadczeń Europy za czasów Adolfa Hitlera. Właśnie z powyższego wynika natychmiastowe niebezpieczeństwo, w obliczu którego stoi cała cywilizacja, a jego uosobieniem są kandydaci na fotel prezydencki Stanów Zjednoczonych, gubernator George W.Bush i wice prezydent, Al Gore.

 W takich warunkach autorzy obecnej polityki powinni studiować z większą uwagą zasady stojące u podstaw prawie dwudziestoletniego okresu 1945-1965, kiedy funkcjonował względnie udany system Bretton Woods, oparty na  stałych kursach waluty, a szczególnie zasady jego działania w stosunkach między Stanami Zjednoczonymi, Europą zachodnią i Japonią. Przy czym należy podkreślić, że sposób wprowadzenia tego systemu po przedwczesnej śmierci prezydenta Roosevelta, nie osiągnął

wysokiego standardu moralnego i gospodarczego, jaki możliwy byłby do osiągnięcia, gdyby intencje Roosevelta nie zostały znacznie spłycone przez jego następcę, prezydenta Trumana i jego administrację. Te plany Roosevelta, które zostały zrealizowane, okazały się wielce korzystne zarówno dla USA, jak i Europy zachodniej, przynajmniej do połowy lat 60. Należy więc zadać pytanie:

Na czym polegały najważniejsze cechy systemu stałych kursów wymiany, które można w pełni zaadaptować obecnie, w znacznie zmienionych warunkach sytuacji światowej? Na pierwszy rzut oka, rozwiązanie stojącego przed nami wyzwania jest raczej proste i łatwe do zrealizowania, powinno też uzyskać poparcie racjonalnych kręgów politycznych. Jednakże, jak wyjaśnię w niniejszym dokumencie, sukces wdrożenia opisanych tu środków wymaga przywództwa ekspertów rozumiejących pewne głębsze szczegóły omawianej kwestii. 
 
 

Koszyk dóbr

Sukces systemu Bretton Woods z lat 1945-65 wynikał z faktu, że standardem wartości był w rzeczywistości koszyk dóbr trwałych. Silny dolar amerykański, funkcjonujący jako waluta rezerwowa, oparty był na zapewnieniu, że bieżące zobowiązania dolarowe zostaną pokryte dzięki nadwyżce z eksportu i dzięki złotu w sztabach w oparciu o standardową stałą cenę jednostki rezerwowego złota. System złotych rezerw funkcjonował prawidłowo, ponieważ jego obronę stanowiły protekcjonizm

i inne środki regulacyjne, zarówno w skali międzynarodowej, jak i w poszczególnych krajach. Kluczowym elementem kształtującym wydajność gospodarki amerykańskiej w dwudziestoletnim powojennym okresie była jej fizyczna siła w przeliczeniu na głowę mieszkańca, siła mierzona w kategoriach tempa wzrostu fizycznej produkcji w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy powierzchni, siła wyrażana jako okresy wysokiego tempa tworzenia trwałego kapitału. Ta fizyczna siła,

w połączeniu z zapotrzebowaniem zniszczonej wojną Europy na eksportowane ze Stanów produkty rolne i maszyny, stworzyła warunki, w których kredyt amerykański mógł stymulować tempo wzrostu fizycznej produkcji,  w przeliczeniu na głowę mieszkańca, w Europie zachodniej; wzrost ten z kolei pozwolił Europie uzyskać środki na spłatę zobowiązań wobec Stanów Zjednoczonych.

 Polityka ożywienia gospodarki za rządów Franklina Roosevelta w latach 30. oraz system Bretton Woods z lat 1945-65 pokrywały się z programem gospodarczym zaproponowanym przez dr Lautenbacha na spotkaniu Stowarzyszenia im.Fryderyka Lista w 1931 r. Otwierały one linie kredytowe w celu rozbudowania zdolności produkcyjnych kredytobiorców, w taki sposób wzbogacając rosnącą gospodarkę amerykańską w latach 1945-65 dzięki zagwarantowaniu zdolności państw europejskich do spłaty kredytów. Należy podkreślić, że propozycja

dr Lautenbacha była nie tylko identyczna z programem zrealizowanym w praktyce za prezydenta Roosevelta w Stanach Zjednoczonych oraz z jego ideami, które ukształtowały stosunki między USA a Europą Zachodnią w latach 1945-65, ale też sięgała korzeniami do tej samej tradycji, mianowicie do amerykańskiego systemu ekonomii politycznej, opisanego przez amerykańskiego sekretarza skarbu, Aleksandra Hamiltona. System ten, otwarcie atakujący teorie Adama Smitha, reprezentował w XIX w. Fryderyk List i Henry C. Carey, a później Stowarzyszenie F.Lista w czasach dr Lautenbacha.

 Elementy tego systemu wyraża dzisiaj Japonia i inne kraje należące do grupy ASEAN plus Trzy w Azji. W jego ramach kredyty pochodzące z sektorów gospodarki światowej produkujących na potrzeby poszczególnych krajów środki konieczne dla rozwoju siły roboczej, powinny zostać spłacone zgodnie z odpowiednimi porozumieniami dotyczącymi długo i średnioterminowego finansowania kapitałowego, z dochodów uzyskiwanych w przeliczeniu na głowę siły roboczej z wykorzystania importowanych technologii.

 Tak właśnie prezydent Franklin Roosevelt wyobrażał sobie pomoc amerykańską w okresie powojennym dla narodów, które należało wyzwolić spod jarzma kolonializmu utrzymywanego przez Portugalię, Holandię, monarchię brytyjską i Francję. Roosevelt przedstawił szczegóły rozwoju infrastruktury Afryki jako przykład tej polityki. Powinna ona, w takiej formie jak została przedstawiona przez Roosevelta, stać się podstawą nowych form współpracy między sektorami gospodarki światowej, które miały zdolność produkcji zaawansowanych technologii, a krajami rozwijającymi się. Ten sam cel dzisiaj określa misję nowego światowego systemu opartego na stałym kursie wymiany walut.

 Należy w tym momencie rozważań podkreślić wymóg dotyczący stałych kursów wymiany waluty. Jeśli stopa procentowa średnio i długoterminowych międzynarodowych linii kredytowych przekracza poziom prostej stopy procentowej 1-2% w skali roku, wysokie średnie tempo formowania trwałego kapitału jest w zasadzie niemożliwe, a szczególnie nie do uzyskania w krajach rozwijających się. Jeśli pod presją centrów oligarchii finansowej, np. Londynu, wartość walut pozostanie płynna, stopa kosztów kredytów  zaciąganych na otwartym rynku ulegnie

wzrostowi, co widać, nawet aksjomatycznie, w wymaganej spłacie skumulowanych odsetek, a nie jedynie prostych stopach procentowych. W rezultacie, samo istnienie systemu opartego na standardzie złota, jaki Londyn utrzymywał w skali światowej do 1913 r., lub też systemu płynnych kursów walutowych, wprowadzonego na mocy ustawy prezydenta Richarda Nixona z sierpnia 1971 r., powoduje raczej szybką katastrofę w tzw. państwach rozwijających się, a w końcu wszystkich innych. 3

 W obecnej sytuacji, w której wartość przypisywana wszystkim walutom europejskim i amerykańskim, jest raczej wątpliwa, jakie inne medium posiada jakość stałej wartości, na której można oprzeć w sposób racjonalny średnio i długoterminową formację kapitału opartą na produkcji dóbr stałych? Odpowiedź można zaleźć w słowach Szekspirowskiego Hamleta: „Być albo nie być, oto jest pytanie”. Kiedy więc możliwe jest wykazanie, że trwałe formy wartości w gospodarce nie mogą być wyprowadzone z ilości pieniędzy? Gdzie znajduje się wymierzalna jednostka działalności gospodarczej?

 Spójrzmy jeszcze raz na kwestię „koszyka dóbr”. Używam tego terminu tak, jak należy go rozumieć w kontekście względnego sukcesu systemu stałych kursów walutowych z lat 1945-1965. Moja definicja „koszyka dóbr” pokrywa się z definicją amerykańskiego sekretarza skarbu, Aleksandra Hamiltona, zawartą w jego raporcie dla Kongresu z 1791 r. na temat przemysłu. Raport ten określa podstawy systemu znanego w świecie jako amerykański system ekonomii politycznej. Sukces systemu 

transatlantyckiego z lat 1945-65 oparty był na koordynowanym wzroście w sferze realnej gospodarki połączonych narodowych gospodarek Stanów Zjednoczonych i Europy zachodniej w takim samym stopniu, w jakim Hamilton, opierając swoją pracę dzięki pośrednictwu Vattela na ideach Gottfrieda Leibniza, ustanowił fundamenty polityki gospodarczej Stanów Zjednoczonych na obopólnym wzroście skupionego w miastach

przemysłu i rejonów rolniczych.4 Innymi słowy, prawidłowy program gospodarczy opiera pomiar wyników realizacji tego programu na tempie wzrostu, mierzonym w fizycznych jednostkach w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy powierzchni kraju, nie zaś na nominalnych (tzn. finansowych) cenach przypisywanych danej liście wyprodukowanych dóbr.

 W sytuacji, kiedy stosunek dóbr trwałych do wartości poszczególnych walut jest płynny, pozostaje do wyboru możliwość konstrukcji syntetycznej jednostki rozliczeniowej, opartej na uzgodnionym koszyku dóbr trwałych. Przy zastosowaniu takiej jednostki rozliczeniowej, w momencie kiedy kurs walutowy zmienia się, zmienioną wartość nadaje się walutom, a nie towarom w oparciu o koszyk dóbr wykorzystanych do zdefiniowania jednostki. Taka syntetyczna jednostka może służyć jako system rozliczeniowy dla instytucji udzielającej międzynarodowe kredyty; w pewnym sensie jako podstawa dla stworzenia czegoś na wzór SDR.

 W taki sposób w przypadku średnio i długoterminowych pożyczek kapitałowych na inwestycje w dobra trwałe, rozważane waluty standardowo wycenia się zgodnie z koszykiem dóbr. Pożyczki udziela się w tych jednostkach, nie zaś w cenach wyrażonych w walucie; jednakże eksporterowi przypisuje się określoną sumę syntetycznych jednostek w momencie, kiedy produkt dociera do odbiorcy, a warunki spłaty pożyczki określone są przez cenę danej waluty w tych jednostkach, kiedy nadchodzi czas spłaty rat.

 Tak więc, w rezultacie, wykorzystywany jest barterowy system średnio i długoterminowego kredytowania produktów należących do kategorii dóbr trwałych w celu utworzenia w przybliżeniu systemu opartego na „rezerwach złota i koszyku eksportowanych dóbr”, który funkcjonował w omawianych stosunkach transatlantyckich w okresie systemu stałych kursów walutowych w latach 1945-65.

 Na tym polega sedno sprawy.  Przyjrzyjmy się bliżej tymczasowemu wykorzystaniu takiej syntetycznej jednostki wymiany handlowej. Przeegzaminujmy sposób, w jaki taka jednostka powinna być zaprojektowana i zarządzana.  Osoba studiująca niniejsze zagadnienie szybko dojdzie do wniosku, że odpowiedź na przedstawione tu pytania obejmuje zespół przybliżeń wymagających dokładnej oceny; jednakże, fakt ten nie powinien stać się przyczyną obiekcji.

Prawdą jest, że przeciwnie do różnych przesądów, rozprzestrzenianych przez niektórych mistyków uniwersyteckich wśród łatwowiernych studentów na Uniwersytecie Harvarda czy Uniwersytecie w Chicago, wszystkie ceny i powiązane z nimi wartości w codziennej praktyce gospodarczej są najbardziej zbliżone do rzeczywistości, gdy służą jako rozsądne przybliżenia; mistyczna „odpowiednia cena” istnieje jedynie w

umysłach  zdezorientowanych osób. Przeciwnie do opinii utylitarystów, takich jak Jeremy Bentham, nie istnieje asymptotyczna wartość cenowa, do której dążą dobra w przypadku „wolnego spadku”. W realnych procesach gospodarczych nie istnieją też liczby losowe, lecz jedynie zwyczajni szarlatani, którzy wykładają dogmaty o liczbach losowych.

 Margines błędu, który może powstać przy zastosowaniu szacunkowej wartości, takiej jak standardowy koszyk dóbr, należy rozumieć jako rozsądny wybór dokonany w oparciu o inteligentne zarządzanie stosunkami przez posiadającą odpowiednie kwalifikacje agencję i w oparciu o porozumienie zakorzenione w dobrej wierze jego uczestników.
 
 

Praktyka i teoria

Kluczem do ustanowienia określonej rozsądnie standardowej jednostki szacunku koszyka dóbr jest odrzucenie, od samego początku, ograniczonego założenia dotyczącego nakładów i produkcji autorstwa Piero Sraffa, według którego konsumpcja może być przedstawiona jako proces produkcji dóbr przez dobra. Musimy prześledzić sposób, w jaki rynkowe koszyki gospodarczej infrastruktury (takie jak roboty publiczne), w połączeniu z konsumpcją gospodarstw domowych i technologicznie

zaawansowanymi formami w coraz większym stopniu kapitałointensywnych inwestycji w dobra kapitałowe w formie produkcji i fizycznej dystrybucji zwiększają relatywną wydajność siły roboczej, mierzoną w jednostkach fizycznej produkcji, w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy powierzchni. To właśnie ten współczynnik wzrostu, wyrażony w kategoriach dóbr trwałych, określa stosowne pojęcie wyznaczalnej wartości gospodarczej.

 Jak na razie wszystko wydaje się proste, powstaje jednak jeden problem. W niektórych przypadkach taki pomiar tempa wzrostu jest względnie oczywisty; jednak w niektórych należy zwrócić uwagę na pewien często przeoczony szczegół, którego pominięcie może spowodować nieprzyjemne konsekwencje. Weźmy pod uwagę bardziej oczywiste rodzaje pomiaru i pewne ich aspekty, które mogą się wydawać niektórym ciekawymi subtelnościami.

 Podstawowym obliczeniem, jakiego należy dokonać, we wszelkich racjonalnych studiach ekonomicznych, jest potencjalna relatywna gęstość zaludnienia gospodarki narodowej jako całości. Standard ten następnie może posłużyć do oszacowania tempa wzrostu lub spadku tego potencjału. Szacunek ten określa element, który wyraża podstawowe pojęcie wzrostu gospodarczego. Zwróćmy uwagę na następujące etapy.

 Kompetentne studia procesów gospodarczych zaczynają się nie od produkcji dóbr, ale od „produkcji” ludzi. To znaczy, od rozwoju dzieci w taki sposób, by stały się one w wieku dorosłym dobrze funkcjonującymi członkami gospodarki jako całości. Do tego aspektu sięgają naturalne korzenie formacji kapitału.

 W celu ukształtowania obliczeń zgodnie z powyższym założeniem, musimy określić minimalną wielkość gospodarstwa domowego oraz jego tempo narodzin i zgonów. Należy to uczynić w celu oszacowania potrzeb wynikających ze standardu wzrostu, samowystarczalności i dobrobytu danego społeczeństwa. Zdefiniować należy poziom technologii – to znaczy, zbiór technologii – który pozwala temu społeczeństwu generować

odpowiednie tempo wzrostu realnej gospodarki. Zdefiniować też należy stosunek między dorosłą siłą roboczą a ogólną liczbą ludności, zorganizowaną w gospodarstwach domowych, to znaczy, zorganizowaną w taki sposób, by zagwarantować odpowiedni emocjonalny i intelektualny rozwój dla potomstwa, tak by osiągnęło ono pożądany poziom dorosłego członka społeczeństwa. Takie podejście ustanawia ogólny standard dla celów porównawczych.

 Następnie zdefiniować można związane z tym strukturalne cechy charakterystyczne podziału pracy w społeczeństwie. Podstawowym celem powinno być określenie koszyków rynkowych konsumpcji gospodarstw domowych, rozwoju infrastrukturalnego (tzn. roboty publiczne), produkcji przemysłowej i rolnej, w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy powierzchni gospodarki narodowej. Takie obliczenia określają zespół „koszyków rynkowych” dóbr, w tym profesjonalne usługi gospodarcze (takie jak służba zdrowia, oświata, nauka) wymagane w przypadku każdej szerokiej kategorii koszyków rynkowych. Te kategorie konsumpcji, oraz straty, porównywane są z końcową objętością produktu krajowego mierzoną w takich samych kategoriach. W rezultacie dojść można do oczywistych wniosków, iż tempo zrostu jest lepsze, gorsze lub nie zmieniło się.

 W taki sposób, stosując syntetycznie wybraną cenę w przypadku szacunku dochodu gospodarstwa domowego, mierzonego w przeliczeniu na głowę siły roboczej i jednostkę powierzchni, mamy do dyspozycji wygodną i stosunkowo pewną metodę szacowania jednostek monetarnych. Dodając rzeczywistą względną wolną energię generowaną dzięki produkcji,

dodatkowo do określonych w taki sposób kosztów, jesteśmy w stanie ocenić zarówno całkowitą produkcję gospodarki, jak i korespondujące z nią tempo wzrostu. Tak dalece, jak szacowane tempo wzrostu zgodne jest z korespondującym tempem wzrostu potencjalnej względnej gęstości zaludnienia, obliczenia tempa wzrostu są wystarczająco solidne dla celów księgowości i innych funkcji administracyjnych dotyczących gospodarki jako całości.

 W funkcjonującej racjonalnie gospodarce ceny nie są ustalane przez anarchistyczny wolny handel, ale przez określone przez człowieka warunki graniczne narzucone na proces gospodarczy jako całość. Warunki te, ze względu na swoją naturę, muszą być wyznaczone głównie przez rząd.
Typowym przykładem warunków granicznych są tak zwane środki „protekcjonistyczne”, np. istniejące w przeszłości zasady regulacji gospodarki, które zostały usunięte pod wpływem Towarzystwa Mont 

Pelerin czy innych fanatyków, szczególnie po inauguracji w styczniu 1969 r. prezydenta Richarda Nixona - ofiary tegoż Towarzystwa. Te granice protekcyjne stały się przedmiotem ataku, w jeszcze większym stopniu, w latach 1977-81 za czasów administracji prezydenta Jimmy Cartera, fanatyka wolnego rynku i finansowego zaciskania pasa. Z odpowiednią historyczną ironią zapoczątkował on proces chronicznego zadłużenia rządu Stanów Zjednoczonych, co po dzień dzisiejszy stanowi ogromny problem. 

W podobny sposób spadek dochodu osiemdziesięciu procent rodzin amerykańskich, od inauguracji prezydenta Jimmy Cartera w 1977 r., odzwierciedla spadek warunków życia w Stanach Zjednoczonych, co zgadza się z kanibalistycznym okradaniem wcześniejszych osiągnięć w sferze potencjału produkcyjnego. Temu spadkowi towarzyszyło też obniżenie fizycznej wydajności w przeliczeniu na członka siły roboczej.

 Środki protekcjonistyczne zazwyczaj prowadzą do wzrostu cen, czasami jedynie na krótki okres, ale to wystarczy, by zagorzali monetaryści bez końca lamentowali z tego powodu. (Po dłuższym okresie czasu wyższe tempo wzrostu formacji trwałego kapitału prowadzi do spadku cen produktów, jednocześnie poprawiając ich jakość). Można powiedzieć, że wzrost cen postrzegać można jako przejście od  tak zwanego „wolnego handlu” do „do sprawiedliwego handlu”.

 Środki protekcjonistyczne i zasady regulacji gwarantują dwie korzyści dla każdej gospodarki, której rząd jest na tyle rozsądny, by jest zastosować. Po pierwsze, stanowią one bezpośrednią lub pośrednią ochronę poziomu dochodów i tym samym bronią potencjalnej wydajności gospodarstw domowych członków siły roboczej; gwarantuje to w połączeniu z rozsądnym systemem podatkowym pokrycie kosztów poniesionych przez rząd i sektor prywatny w celu utrzymania pożądanego poziomu potencjalnej relatywnej gęstości zaludnienia. Po drugie, działając w taki sposób, rząd stworzy rynek dla średnio i długoterminowych publicznych i prywatnych inwestycji kapitałowych, od których zależy polepszenie potencjalnej relatywnej gęstości zaludnienia.

 Promocja ogólnego dobrobytu, stanowiąca integralną część fundamentalnego prawa konstytucyjnego Stanów Zjednoczonych – nawet jeśli ostatnio jest to prawo naruszane w rażący sposób – wymaga, by środki konieczne dla zapewnienia polepszenia potencjalnej relatywnej gęstości zaludnienia danego narodu, w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy, zostały wdrożone w życie. Obejmuje to roboty publiczne, których nie podejmie żaden prywatny przedsiębiorca; nie ulega wątpliwości, że w tej dziedzinie odpowiedzialność za warunki życia i pracy całego narodu na całym terytorium kraju spada na barki suwerennego rządu.

 Polityka państwowa ukształtowana w taki sposób prowokuje ofiary Towarzystwa Mont Pelerin do oskarżania państwa o świadomy arbitralny interwencjonizm w sprawy handlu. Jednak bez opisanych tu środków, którymi tak pogardzają członkowie Towarzystwa, współczesna gospodarka nie przeżyłaby długo. W samej rzeczy, jakieś trzydzieści lat temu ideologiczny wpływ tegoż Towarzystwa na czołowe rządy światowe zredukował do ugorów niegdyś kwitnące gospodarki, które powstały w Stanach Zjednoczonych i Europie zachodniej w latach 1945-65. W toku 

tego procesu zniszczono w Europie i obydwu Amerykach fizyczne wartości gospodarcze, tj. całą sieć nowoczesnej infrastruktury, rolnictwa i przemysłu, powstałą w ciągu stu lat o połowy lat 60. XIX wieku. Nawet dwie wojny światowe XX w. nie naniosły takiego uszczerbku w Europie i Amerykach, jak „globaliści” i ideolodzy „wolnego handlu” w ciągu ostatnich 30 lat, kiedy pierwszy rząd Harold Wilsona z Partii Pracy doszedł do władzy w Zjednoczonym Królestwie i zaczął realizować destrukcyjną politykę gospodarczą.

 Tę samą kwestię można przedstawić w inny sposób. W czasie ostatnich 30 lat, uprzednio udany transatlantycki system monetarny został zredukowany do obecnego stanu bankructwa. Jakich parametrów używali twórcy polityki gospodarczej, która doprowadziła do takiej katastrofy? Na czym polegał fatalny błąd zawarty w założeniach instytucji, którym udało się od połowy lat 60. doprowadzić do tej niesamowitej globalnej katastrofy?

 Instytucje te są powszechnie znane i łatwo je zidentyfikować, np. Towarzystwo Mont Pelerin. Rezultat, jaki spowodowały ich wpływy, nie wynika jedynie z  przypadkowej błędnej analizy danych przez decydentów i ludzi zarządzających gospodarką; katastrofa, do której doprowadziły ich wpływy, ma charakter systemowy. Sam sposób zaprojektowania instrumentów, które wykorzystano do kierowania większością najbardziej wpływowych polityków i ekonomistów, odpowiedzialny jest za obecną bezprecedensową globalną katastrofę.

 Poza tym, dane statystyczne podawane obecnie do wiadomości publicznej i interpretowane przez rząd Stanów Zjednoczonych i innych państw, czy np. bezsensowna propaganda na temat „społeczeństwa informatycznego” i zupełnie mistycznej „nowej gospodarki”, są w sposób świadomy i w coraz większym stopniu fałszowane, z taką samą desperacja, jaką widać też wśród tych, którzy starają się, za pomocą oszukańczych zachęt skierowanych do inwestorów i kredytodawców, ukryć całkowite bankructwo swoich przedsiębiorstw. Jednakże te powszechne obecnie oszustwa fabrykowane przez rządy czy banki centralne są symptomem problemu, nie zaś jego przyczyną.

 Z tego punktu widzenia staje się jasne, że empiryczny sposób księgowania nie zdał egzaminu, choć jest on często wykładany pod wprowadzającą w błąd nazwą „ekonomii”; jest to system księgowania, który łączy się z takimi nazwiskami jak Adam Smith, Jeremy Bentham i in. W tym miejscu przechodzimy poza praktyczne szczegóły projektu koszyka dóbr w dziedzinę podstawowych zasad i teorii omawianego tu obszaru.

 Teoria ta, w skrócie, brzmi następująco. Jej główne punkty przedstawiłem wielokrotnie w ciągu pięćdziesięciu lat, od momentu kiedy sformułowałem swoje pierwsze odkrycia w dziedzinie ekonomii fizycznej. Jednak należy je powtórzyć jeszcze raz, aż studenci w pełni opanują tę koncepcję, tzn. zrozumieją samą ideę nie zaś jedynie opisujące ją słowa.

1. W nauce ekonomii fizycznej, zdefiniowanej po raz pierwszy w pracach Gottfrieda Leibniza z lat 1671-1716, różnica między gatunkiem ludzkim a gatunkami zwierzęcymi określona jest przez fakt, że jedynie ludzkość zdolna jest w sposób świadomy do zwiększenia potencjalnej względnej gęstości zaludnienia. W procesie zwiększania dominium ludzkości we wszechświecie, prowadzący do tego akt woli wyrażony jest jako odkrycie uniwersalnych zasad fizycznych. Dzięki nagromadzeniu wiedzy na ten

temat oraz  rozwojowi form współpracy, dzięki której wiedzę tę można zastosować, gatunek nasz potrafi świadomie wybrać zmiany w zachowaniu, które umożliwia nam zwiększyć dominium we i nad wszechświatem w jasno wymierzalnych kategoriach. Pomiar ten wyrażany jest w kategoriach rosnącej zdolności człowieka do przeżycia, w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy terytorium kontrolowanego przez społeczeństwo.

 2. Tak dalece jak termin „nauka fizyczna” wykorzystywany jest w celu oznaczenia dziedziny, którą akceptuje się obecnie w szkołach jako pojęcie nowoczesnej matematyki fizycznej, zarówno istnienie procesów żywych, jak i jednostek ludzkich, należy uznać za systemowo („matematycznie”) niemożliwe. Od czasu pojawienia się prac Clausiusa, Grassmanna, Kelvina, Helmholtza, Maxwella, Rayleigha i Boltzmanna w wieku XIX, uznaje się konwencjonalnie, że z punktu widzenia zdefiniowanej w tej sposób fizyki matematycznej, fizyczny wszechświat rządzony jest przez uniwersalne  prawo entropii. Powodem nieustającego zakłopotania

propagatorów tego statystycznego dogmatu jest fakt, że ani żywe procesy, ani procesy odróżniające rodzaj ludzki od innych żywych procesów nie podporządkowują się zasadzie uniwersalnej entropii. Ponieważ procesy żywe i jednostki ludzkie są wysoce efektywną częścią wszechświata, wspomnieć należy pewne wątpliwości co do uczciwości i zdrowego rozsądku propagatorów uniwersalnej entropii, nawet jeśli związane jest to z ryzykiem braku taktu czy sprowokowania wybuchu protestów ze strony zadufanych w sobie wykładowców niniejszego dogmatu.

W gospodarce, rzeczywisty zysk jako całość wyrażony jest przez wzrost potencjalnej relatywnej gęstości zaludnienia. Wzrost ten odpowiada kategorii określanej jako wolna energia systemu. Tak więc, opisywany proces charakteryzuje się anty-entropią, tak samo jak żywa, rozwijająca się biosfera. W realnej gospodarce pytanie, czy osiągany zysk jest rzeczywiście zyskiem dla tej gospodarki jako całości, znajduje odpowiedź w porównaniu nominalnego stopnia zysku z rzeczywistym stosunkiem

wolnej energii  wyrażonej w kategoriach będących w korelacji ze wzrostem potencjalnej względnej gęstości zaludnienia. Prawdą jest, że większość dochodu przypisywanego gospodarce amerykańskiej od sierpnia 1971 r., szczególnie od stycznia 1977 r. jest jedynie pozornym wzrostem, osiąganym kosztem „spalania” inwestycji z przeszłości w podstawową infrastrukturę gospodarczą, produktywny kapitał etc. Jest to zaledwie nominalny zysk w księgowości osiągany kosztem realnej gospodarki, a nie wolna energia dodana do gospodarki.

 3. Dlatego też, głównie w odpowiedzi na popularyzację dogmatu Kelvina-Clausiusa dotycznącego statystycznej termodynamiki, apologeci konwencjonalnej matematycznej fizyki zaadaptowali termin negatywna entropia (lub w skrócie negentropia). Zgodnie z popularnym statystycznym podejściem do takich kwestii, dominujące dziś przekonanie zakłada, że: a) uniwersalna negentropia nie istnieje; b) procesy, które wydają się 

statystycznie odzwierciedlać zachowanie negentropiczne, mają do tego zdolność jedynie poprzez zwiększenie stopnia entropii środowiska, w którym zachodzą. Rozwinięte w tym kierunku przez Ludwiga Boltzmanna idee oraz ich wpływ na jego studentów, szczególnie Eriwna Schroedingera i jego żałosne poglądy na zasady funkcjonowania żywych organizmów, są dobrą ilustracją powyższego problemu.

 4. Począwszy od lat 1948-1952, w swoich poglądach całkowicie odrzuciłem te powszechnie akceptowane założenia matematyczne na temat entropii i negatywnej entropii. Uznałem je za wpływ społecznej choroby, za jaką uważam zainspirowany przez Kanta neo-romantyzm, wyrażający się odrzuceniem istnienia świadomie postrzeganych form kognitywnej syntezy, od której całkowicie zależą odkrycia zasad uniwersalnych. 5 Paradoksy udowadniające patologię dominującego dogmatu 

entropii-negentropii zmuszają nas do uznania faktu, że zasada życia jest uniwersalną zasadą fizyczną samą w sobie, zgodnie z definicją pojęcia rozmaitości, rozwiniętego w przełomowej pracy Bernharda Riemanna, studenta i epigona Carla Gaussa. Mój osobisty wkład do nauki o ekonomii fizycznej polegał na rozwinięciu teorii, iż zasada poznania jest również uniwersalną zasadą fizyczną. Jak pokazał to Wernadski na przykładzie

biosfery, anty-entropiczna zasada żywych procesów jest bezspornie wyższa od martwych, statystycznie entropicznych procesów, natomiast, jak pokazuje historia gospodarcza odkryć naukowych, anty-entropiczne procesy poznawcze w sposób charakterystyczny wyższe są od jedynie żywych procesów, dlatego też, te dwie uniwersalne zasady fizyczne, zasadę życia i zasadę poznania, należy umieścić w odpowiednim miejscu nauki o fizyce jako całości. 6

 5. Na pierwszy rzut oka, zmiany w zachowaniu, które umożliwiają społeczeństwu zwiększyć jego potencjalną względną gęstość zaludnienia, są kwestią możliwych do zaobserwowania zmian w stosunku między określoną demograficznie jednostką ludzką a naturą. W taki sposób dokonujemy pomiarów w kategoriach zmian w fizycznych wartościach w przeliczeniu na głowę mieszkańca i kilometr kwadratowy powierzchni. Z tego punktu widzenia możemy oszacować wzrost wydajności siły

roboczej, przyjmujący formę zmiany w charakterystycznej krzywej riemannowskiej fizycznej czasoprzestrzennej geometrii, która reprezentuje obecny stan rozwoju nauki i technologii oraz ich zastosowanie w praktyce. Synteza potwierdzonej uniwersalnej zasady fizycznej, która odbywa się jedynie dzięki suwerennemu procesowi indywidualnego tworzącego hipotezy poznania, staje się w taki sposób formą ludzkiego działania, dzięki której wzrasta dominium rodzaju ludzkiego nad wszechświatem.

 6. Jednakże, bliższe przestudiowanie sprawy pokazuje, że nie możemy ograniczyć funkcji poznania do dziedziny potwierdzalnych odkryć uniwersalnych zasad fizycznych. Ponieważ pojęcia zasady uniwersalnej nie mogą być przekazane jedynie za sprawą wrażeń zmysłowych, zdolność społeczeństwa do współpracy nad wyborem i wykorzystaniem odkrytych zasad fizycznych zależy od zdolności odtworzenia przez umysły innych aktu poznania prowadzącego do okrycia zasady, który miał miejsce w

umyśle pierwotnego odkrywcy. To odtworzenie, tak jak ma ono miejsce w warunkach powstałych dzięki klasycznym humanistycznym formom edukacji, znane jest jako zespół eksperymentalnie potwierdzalnych zasad klasycznych artystycznych form kompozycji. Za sprawą tych form sztuki, które odwołują się do kognitywnych procesów umysłu, nie zaś jedynie do wrażeń zmysłowych (tzn. zmysłowych form przyjemności i bólu), 

rozwijamy formy intuicji konieczne dla efektywnej współpracy przy odkrywaniu i promowaniu uniwersalnych zasad fizycznych, od których zależy anty-entropiczny wzrost potencjalnej względnej gęstości zaludnienia. Te klasyczne formy obejmują nie tylko sztuki plastyczne i nieplastyczne formy sztuki, ale również rozwój literackiego języka, studia historyczne oraz sztukę rządzenia państwem.

 7. W taki sposób rozmaitość uniwersalnych zasad fizycznych i zasad klasycznej sztuki stanowi podstawowe medium, za pomocą którego rodzaj ludzki zdobywa zarówno zasady fizyczne, jak i zasady współpracy, od których zależy wzrost potencjalnej względnej gęstości zaludnienia
.
 8. Z powyższych rozważań wynikają trzy kluczowe punkty polityki gospodarczej: a) głównym źródłem wzrostu gospodarczego jest wykształcenie młodego pokolenia, coraz większej części społeczeństwa,
w okresie rozwojowym trwającym, w przypadku najbardziej zaawansowanych gospodarek lat 60., około 25 lat. Oznacza to nie tylko potrzebę rozwoju klasycznej humanistycznej formy oświaty, z naciskiem na naukę i sztukę, lecz także stworzenia w ramach rodziny i danej społeczności  warunków, sprzyjających z punktu widzenia potrzeb

emocjonalnych i innych samodzielnemu rozwojowi zdolności poznawczych młodego człowieka. b) Samodzielne odkrycie potwierdzonych oryginalnych uniwersalnych zasad fizycznych przez ucznia oraz rola skoncentrowanych na uniwersytetach programów badań podstawowych są zasadniczą siłą rozprzestrzeniania postępu naukowego i technologicznego w gospodarce jako całości. c) Indywidualni prywatni przedsiębiorcy (w odróżnieniu od olbrzymich korporacji, z ogromną grupą akcjonariuszy, czy holdingów), szczególnie ci, którzy zajmują się

rozwojem i produkcją nowych obrabiarek i maszyn opartych na eksperymentalnych nowych zasadach; czy też postępowi 
rolnicy stosujący nowe postępowe technologie, odgrywają kluczową rolę w gospodarce. Racjonalna forma nowoczesnej gospodarki wymaga od państwa stworzenia uregulowanego środowiska oraz podstawowej infrastruktury gospodarczej, w której suwerenne siły twórcze jednostki służą jako napęd dla opartych na nowych technologiach coraz bardziej kapitałointensywnych form ogólnego postępu gospodarczego. 

 W taki sposób wzrost gospodarczy wynikający z postępu w nauce, technologii i oświacie posiada z natury formę riemannowską. Dodanie nowych potwierdzonych odkryć w sferze uniwersalnych zasad fizycznych poszerza rozmaitość stosowanych uniwersalnych zasad fizycznych. To przesunięcie w charakterze rozmaitości wyraża się jako zmiana oddającej fizyczny czas i przestrzeń krzywej działania w danej gospodarce. Zmiana ta, z kolei, jest odzwierciedlona w anty-entropicznej formie wzrostu potencjalnej względnej gęstości zaludnienia. Tempo zmian, tempo wzrostu wydajności produkcji określonej w powyższy sposób, jest sednem anty-entropicznego stosunku „wolnej energii”, od którego zależy ciągła generacja rzeczywistego, nie fikcyjnego, zysku w gospodarce.

 Powyższe osiem punktów w krótki sposób przedstawia kontekst dla dyskusji na temat rzeczywistego tempa wzrostu gospodarki.
 
 

Globalny podział pracy

 Przykład Chin i Indii ilustruje fakt, że większość świata boryka się z problemem niedostatku nadającej się do uprawy ziemi w stosunku do wysokiej koncentracji ludności. W celu polepszenia warunków życia większości ludności Ziemi konieczne jest zwiększenie stosunku obszarów rolnych do ogólnej powierzchni terytorium danego kraju oraz przyspieszenie tempa postępu naukowo-technologicznego w sferze produkcji, a także egzystencji poszczególnych społeczności i gospodarstw domowych.

 Realizacja tego celu wymaga zaadaptowania kilku podstawowych porozumień między narodami. 
 1) Należy zwiększyć liczbę odpowiedzialnych za postęp ośrodków naukowych oraz skalę ich działalności. 
 2) Należy zapewnić podstawową infrastrukturę gospodarczą (wodociągi, energię, transport, oświatę, służbę zdrowia ) w rejonach, gdzie planowane jest podniesienie tempa wzrostu wydajności i poziomu życia, aby w ten sposób zapewnić asymilację postępu naukowo-technologicznego.
 3) Należy uruchomić długoterminowy kredyt na finansowanie postępu naukowo-technologicznego oraz rozbudowę infrastruktury w celu ustanowienia kontaktów między rejonami o najwyższym stopniu postępu technologicznego a rejonami  największych potrzebach i możliwościach rozwoju terytorium, ludności i produktywnej gospodarki.

 Oznacza to, że polityka gospodarcza powinna być ukształtowana z myślą o co najmniej 25 latach. Spojrzenie daleko w przyszłość oznacza długoterminowy kredyt na inwestycje kapitałowe. Będą one szansą na nowe życie dla naszej zagrożonej cywilizacji stojącej w obliczu samo destrukcji.

 Taki program globalnej rekonstrukcji powinien nawiązywać do najlepszych elementów współpracy gospodarczej między Stanami Zjednoczonymi a Europą zachodnią w okresie 1945-65. Powinien też stanowić ulepszony sposób myślenia o gospodarce, co oznacza również całkowite i natychmiastowe odrzucenie wszelkich dogmatów związanych czy przypominających aksjomatycznie irracjonalną konserwatywną rewolucję takich egzystencjalistów jak Schopenhauer, Nietzsche, Martin Heidegger, Friedrich von Hayek,  Ludwig von Mises, Norbert Wiener,

John von Neumann, Maurice Strong i innych ideologów Towarzystwa Mont Pelerin. Innymi słowy, musimy zacząć myśleć o gospodarce w kategoriach ekonomii fizycznej, a nie nominalnych aktywach finansowych. Powinniśmy patrzeć na gospodarkę jako sferę wyrażającą rosnące dominium rodzaju ludzkiego nad wszechświatem, który zamieszkujemy. Nasze podejście do gospodarki powinno też wyrażać zrozumienie roli współpracy opartej na kulturowych zasadach poznania, nie zaś na perwersyjnym pojęciu człowieka, który według Hebbesa jest niczym więcej, jak zwierzęciem kierowanym w swym zachowaniu przez przyjemność i ból.

 Stworzyć należy nowe głębsze pojęcie strategii i sił zbrojnych. Rzeczywistą przyczyną wojen w historii nowożytnej cywilizacji europejskiej jest walka jednej frakcji oligarchicznej o dominację nad innymi frakcjami czy też bardziej ogólnie o zredukowanie społeczeństw do poziomu bydła, lub, jak to czynią dzisiejsi ideolodzy Towarzystwa Mont Pelerin, o cofnięcie rodzaju ludzkiego do warunków politycznych i społecznych nie odróżniających się wiele od warunków życia bydła. Powstanie Konfederacji, która była jedynie zdradziecką marionetką w

rękach monarchii brytyjskiej, w celu zniszczenia Stanów Zjednoczonych i zagwarantowania trwałości niewolnictwa, jest przykładem uzasadnionego powodu dla rozpoczęcia sprawiedliwej wojny, czego przykładem jest mobilizacja za prezydentury Abrahama Lincolna, czy też nieco opóźniona zgoda narodów Europy na warunki traktatu z Westfalii z 1648 r., który stał się w prawie międzynarodowym fundamentem dla cywilizowanego życia, istniejącego w ramach poszerzonej cywilizacji europejskiej od tego czasu.

 Dzisiaj główne zagrożenie dla cywilizacji pochodzi ze skupionej w Londynie, globalnej oligarchii finansowej, która adoptowała wyznających dogmat „wolnego handlu” członków Towarzystwa Mont Pelerin jako instrument służący do zniszczenia egzystencji suwerennych państw narodowych, jednocześnie redukując skalę i średnią długość życia większości rodzaju ludzkiego oraz degradując tych, którzy przetrwają, do stanu ludzkiego bydła - uzależnionych od Nintendo niewolników. Członkowie Towarzystwa są w swej istocie faszystami, w takim samym stopniu jak Adolf Hitler. Jeśli oligarchia i jej lokaje z radykalnej prawicy

zdołają narzucić narodom świata globalizację, „wolny handel” i ideologię interesów akcjonariuszy ponad wszystko, nasza cywilizacja przestanie istnieć w obecnej formie na okres jednego pokolenia lub dłużej. Pokonanie oligarchii i powstrzymanie jej destrukcyjnych, neo-imperialnych zamiarów stanowi jedyną uzasadnioną przyczynę wojny w obecnym punkcie historycznym. Poza nią nie ma usprawiedliwionego powodu dla działań wojennych, z wyjątkiem koniecznej obrony pokojowego porządku między suwerennymi państwami narodowymi.

 Nadszedł czas, by zasadą regulującą stosunki międzyludzkie na Ziemi było partnerstwo między całkowicie suwerennymi republikańskimi państwami narodowymi, w pełni zaangażowanymi w promocję ogólnego dobrobytu, tak jak jest on określony w początkowych akapitach Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych z 1776 r. i we wstępie do Konstytucji tego kraju. Między narodami związanymi ze sobą w społeczności opartej na określonych zasadach i żyjącymi w suwerennych państwach narodowych nie powinno być uzasadnionego powodu dla wojny. Zachowanie zasady ogólnego dobrobytu dla wszystkich ludzi i dla ich potomstwa, we wszystkich narodach jest jedynym środkiem, który może zagwarantować godne warunki życia we wszystkich zakątkach Ziemi.

 W takiej społeczności największym osiągnięciem cywilizacyjnym jest rozwój całkowicie suwerennych zdolności poznawczych jednostki. Pomoc w rozwoju jednostki i jej zdolności kognitywnych oraz korzyści,  jakie każda jednostka może przynieść obecnemu i przyszłym pokoleniom, powinny być motywem kształtującym wszystkie aspekty polityki gospodarczej. Rozumieć to muszą wszystkie strony zaangażowane we współpracę.

 Koszyk dóbr, przedstawiony przeze mnie w niniejszej pracy, należy więc rozumieć jako podzielane przez wszystkich przywiązanie do idei czynienia dobra. Kwestia gospodarki nie dotyczy więc dokładnej ceny, jaką należy przypisać poszczególnym towarom, lecz dobrej woli wyrażanej w stosowanym sposobie rozsądnego szacowania sprawiedliwej ceny. Na tej podstawie rozsądna cena za koszyk dóbr będzie rzeczywiście odpowiednią ceną w praktyce.
 
 

Przypisy:

 1. Warto przypomnieć najważniejsze wydarzenia w okresie od dnia zamachu na prezydenta Charlesa de Gaulle’a 22.08.1962 r., do 18.10.1964 r., kiedy premierem rządu Wielkiej Brytanii został Harold Wilson. Dn. 22.10.1962 r. prezydent John F. Kennedy ogłosił stan wyjątkowy spowodowany kryzysem między USA a ZSRR wokół kwestii rakiet jądrowych. Ważna jest też data 28.10.1962 r., kiedy de Gaulle ustanowił we Francji tzw. piątą republikę. Następnie historyczne spotkanie de Gaulle’a i kanclerza Konrada Adenauera 14.01.1963 r. Miesiąc

później, 14.02.63 r. po Hugh Gaitskellu na szefa brytyjskiej Partii Pracy zostaje wybrany Harold Wilson. Kolejny zamach na prezydenta de Gaulle’a 15.02.63 r. W lipcu tego roku wybucha tzw. skandal Profumo, który 18.10.63 r. prowadzi do odejścia ze stanowiska premiera rządu Harolda Macmillana. Dn. 23.04.63 r. kanclerz Adenauer ogłasza, że zamierza odejść na emeryturę w październiku tego roku. Dn. 22.11.63 r. prezydent Kennedy ginie w zamachu. Ten okres, od połowy 1962 r. do momentu wygranej Harolda Wilsona, stanowi jeden z  najważniejszych

punktów zwrotnych nowożytnej historii. Takie wydarzenia jak zamach na Martina Luthera Kinga i kandydata na prezydenta z ramienia Partii Demokratycznej, Roberta Kennedy’ego w 1968 r., sześć lat po wygranej Wilsona i pół roku po decyzji Wilsona z końca 1967 r., która sprowokowała pierwszą rundę kryzysu monetarnego, prowadzącą do zniszczenia starego systemu z Bretton Woods przez Nixona w połowie sierpnia 1971 r., nie były nieuniknioną konsekwencją okresu 1962-64, ale z pewnością ich prawdopodobieństwo wzrosło z powodu wcześniejszych decyzji.

 2. Jak udokumentował to mój współpracownik, Richard Freeman, zastosowanie monetarnej inflacji w lipcu 1923 r. przez rząd niemiecki w celu kontynuowania spłaty reparacji, doprowadziło do zasadniczej zmiany w stosunku między ilością emitowanej waluty a długiem finansowym. To z kolei sprowokowało niekontrolowaną spiralę inflacji cenowej, która przyspieszyła ostateczną destrukcję waluty trzy miesiące później. Realizacja polityki „lawiny monetarnej” zaadaptowana wspólnie przez szefa  amerykańskiego Banku Rezerw Federalnych, Alana Greenspana,

i sekretarza skarbu, Larry Summersa, w okresie od października 1998 r. do lutego 1999 r. doprowadziła ostatnio do przełomowej zmiany między wartościami monetarnymi a finansowymi w taki sam sposób, jak w przypadku Niemiec w 1923 r. Niedawne przyspieszenie inflacji cen podstawowych dóbr, jak np. ropa naftowa, żywność czy nieruchomości, ilustruje trend w kierunku załamania się dolara amerykańskiego, a razem z nim systemu opartego na MFW.

 3. Typowym przykładem destrukcyjnych konsekwencji systemu płynnych kursów wymiany waluty jest  sposób, w jaki system oparty na MFW ograbił Amerykę Południową. Rynek londyński, który jest centrum światowej spekulacji finansowej, wiele razy w przeszłości zorganizował ataki na walutę jednego z państw tego kontynentu. Po takim ataku zazwyczaj następuje interwencja międzynarodowych instytucji

monetarnych, które żądają redukcji wartości waluty. Co gorsza, prowadzą one następnie do wzrostu zadłużenia zagranicznego danego kraju, aby w ten sposób zagwarantować kompensatę dla zagranicznych kredytodawców za straty w oczekiwanych zyskach z obsługi długu, które mogły być spowodowane przez wymuszoną dewaluację. W taki sposób od 1971 r. kraje Ameryki Południowej i Centralnej spłaciły sumę o wiele większą od zaciągniętego początkowo kredytu.

 4. Dzisiaj często należy przypominać, że amerykańska ekonomia polityczna i Konstytucja odzwierciedlają wpływ Gottfrieda Leibniza i całkowicie odrzucają dogmaty Johna Locke’a. Ilustruje to zaprzeczenie idei Locke’a przez Leibniza w zawartym w deklaracji niepodległości z 1776 r. prawie do „życia, wolności i poszukiwania szczęścia”, czy też związki Benjamina Franklina z następcami Leibniza w Niemczech, np. Abrahamem Kaestnerem. Przykładem tego jest też wpływ Vattela na Hamiltona i innych w obydwu Amerykach. (patrz Rober Trout, „Life, Liberty, and The Persuit of Happiness”, Fidelio,  wiosna 1997).

 5. Od 1948 r. sprzeciwiałem się użyciu terminu „negentropia” przez Norberta Wienera. W tym też roku zwróciłem uwagę na matematyczną biofizykę profesora Nikolasa Raszewskiego i Oparina. Moje poglądy na temat cech charakterystycznych żywych procesów pokrywają się z teorią Louisa Pasteura i Władymira Wernadskiego; mój współpracownik, dr Johnathan Tennenbaum, jest w trakcie tłumaczenia i oceny prac Wernadskiego na temat zasad procesów charakterystycznych dla żywych

organizmów i procesów poznawczych. Szczególną uwagę warto zwrócić na pracę z września 1938 r., której tytuł według tłumaczenia Tennenbauma brzmi: „Na temat fundamentalnych materiało-energetycznych różnic między żywymi a martwymi ciałami naturalnymi w biosferze”. Według wstępnej oceny, podstawową wadą wspomnianych prac Wernadskiego jest niedostateczne uznanie implikacji odkryć Bernarda Riemanna,  które w

późniejszym okresie wpłynęły w znacznym stopniu na moją pracę w dziedzinie ekonomii fizycznej. Moja praca naukowa w latach 1948-53 odzwierciedlała wcześniejsze studia nad teoriami I.Kanta, które doprowadziły do obalenia ataków Kanta na pracę Gottfrieda Leibniza; stąd też wynika moja ocena popularnego pojęcia uniwersalnej entropii jako owocu neo-Kantowskiego romantyzmu.

 6. Używam terminu anty-entropiczny w takim samym sensie, jak definiuję geometrię fizyczną Riemanna jako anty-Euklidesową, a nie nie-Euklindesową. Takie różnice w terminologii nie są jedynie alternatywą dokładniejszą od konwencjonalnych pojęć. Pozbawione sensu wysiłki, by zastąpić żywego człowieka urządzeniem posiadającym rzekomo sztuczną inteligencję, nie mają żadnych podstaw z wyjątkiem upartej i ślepej wiary w definiowanie fizycznego wszechświata jako w pełni wytłumaczalnego w

kategoriach dziedzicznych, z góry zakładanych aksjomatycznych przekonań związanych z akceptowaną dzisiaj powszechnie redukcjonistyczno-dedukcyjną szkolną matematyką. Nawiązująca do Leibniza tradycja anty-Euklidesowej geometrii fizycznej, tak jak została ona przekazana przez Kaestnera jego studentowi, Gaussowi, a następnie Riemannowi, pozwala nam dostrzec, że to fizyka musi kierować matematyką, a nie na odwrót. Wprowadzony przez Riemanna zakaz

odwoływania się w geometrii do wszelkich założeń a priori, dotyczących czasu i przestrzeni, oraz zastąpienie takich założeń potwierdzonymi eksperymentalnie odkryciami uniwersalnych zasad fizycznych, takich jak życie i potencjał kognitywny, stanowi przełom, który umożliwił rozsądniejsze rozumienie określenia „fizyczny wszechświat”, w którym istnienie żywych i zdolnych do poznania istot, zwanych ludźmi, nie jest poddawane w wątpliwość.
 
 
 

Lyndon H. LaRouche, jun.


Plan Lautenbacha z lat trzydziestych

Chociaż obecny kryzys jest o wiele poważniejszy, niż wielka depresja lat 30-tych, warto jednak przypomnieć debatę na temat gospodarki, która toczyła się w tym okresie w Niemczech tuż przed dojściem Hitlera do władzy. Najważniejszym głosem w tej debacie byli członkowie Towarzystwa im.Fryderyka Lista, niemieckiego ekonomisty XIX w., który spędził wiele lat w Stanach Zjednoczonych i przeniósł zasady amerykańskiego systemu ekonomii politycznej do Europy. W 1991 r. opublikowano po raz pierwszy tajne sprawozdanie z posiedzenia

Towarzystwa z 1931 r. Tematem posiedzenia był program ożywienia gospodarczego w warunkach światowej depresji. Uczestnikami spotkania było 30 czołowych ekonomistów i bankierów Niemiec, w tym prezes Reichsbanku, dr Luther. Dr Wilhelm Lautenbach przedstawił przygotowane na posiedzenie memorandum, zatytułowane „Możliwości ożywienia działalności gospodarczej z pomocą inwestycji i poszerzenia kredytu”, w którym napisał m.in. „najbardziej naturalnym sposobem na wyjście z gospodarczego i finansowego kryzysu nie jest ograniczenie działalności gospodarczej, ale jej zwiększenie”.

 Lautenbach zwrócił uwagę na to, że istnieją dwa rodzaje stanu wyjątkowego. Do pierwszej kategorii zaliczył wojnę, trzęsienie ziemi i inne klęski żywiołowe. Drugi rodzaj dotyczy gospodarki i ma często zasięg międzynarodowy. 

 W obu przypadkach konieczne jest zwiększenie produkcji. Jednak w sytuacji kryzysu gospodarczego nie da się takiego wzrostu osiągnąć w ramach wolnego rynku, gdyż, paradoksalnie, pomimo gwałtownego spadku produkcji, popyt jest i tak niższy od podaży, a to z kolei prowadzi do dalszego obniżenia produkcji.

 Jeśli w takiej sytuacji rząd realizuje politykę deflacji, prowadzi ona do obcinania deficytu poprzez ograniczanie wydatków państwowych, kredytu, obniżanie pensji itp. W takich warunkach, stwierdził Lautenbach, niemożliwe jest ograniczenie podatków, ponieważ spada liczba podmiotów gospodarczych płacących podatki. Środki deflacyjne prowadzą do nowych poważnych strat kapitałowych w przedsiębiorstwach zajmujących się produkcją i handlem. Tracą one konkurencyjność i popadają w długi, następnie redukują produkcję i zatrudnienie. To następnie prowadzi do problemów w systemie bankowym.

 Według Lautenbacha standardowa polityka deflacyjna prowadzi w nieunikniony sposób do całkowitej katastrofy gospodarczej i społecznej. Wyjście z kryzysu wymaga rozwiązania paradoksu, polegającego na tym, że pogłębiającej się depresji towarzyszy rosnący stopień niewykorzystanych środków gospodarczych i siły roboczej. Recepta na tę bolączkę jest prosta, stwierdza Lautenbach. Państwo musi interweniować i doprowadzić do wzrostu popytu w skali całego kraju. Spełnić musi przy tym podstawowy warunek, mianowicie, taka interwencjadotyczyć musi

czegoś pożytecznego dla gospodarki, umożliwiającego wzrost;czegoś, co należało zrobić nawet bez kryzysu. We wspomnianym memorandum Lautenbach porusza też  kwestię finansowania inwestycji w sytuacji, kiedy ani rynki zagraniczne, ani też rynek krajowy nie dysponują odpowiednimi środkami, by otworzyć linie kredytowe. Odpowiedzią na to jest bank narodowy, gdyż tworzenie środków płynnych jest sprawą wyłącznie techniczną, wymagającą jedynie dobrej organizacji.

Środki płynne można stworzyć natychmiastowo, jeśli tylko stoi za nimi autorytet państwa i dobry plan inwestycyjny, który nie prowadzi do inflacji, gdyż dotyczy elementów gwarantujących wzrost i formację trwałego kapitału. Taki plan ma efekt mnożnika, tzn. tempo produkcji rośnie szybciej niż tempo ekspansji kredytu.

 W rezultacie takiej polityki kredytowej rośnie podaż i popyt na rynku krajowym. Lautenbach pisze w memorandum z 1931 r.: „Jeśli nie zaczniemy realizacji takiej polityki, katastrofa gospodarcza będzie się jedynie pogarszać, prowadząc do całkowitego upadku gospodarki narodowej. W takich warunkach zmuszeni będziemy zwiększyć znacznie krótkoterminowe kredyty państwowe, ale nie na produkcję, lecz na konsumpcję, natomiast dzisiaj mamy jeszcze możliwość wykorzystania kredytu na produktywne przedsięwzięcia”.
 
 


Działalność kulturalna Instytutu Schillera 

Zokazji Jubileuszowego Kongresu Eucharystycznego, który odbył się 8 października w Rzymie, papież Jan Paweł II mówił o „wyzwaniach czasów w jakich żyjemy. Ludzkość jest na rozdrożu, gdyż jak stwierdził: „Nigdy wcześniej nie dysponowano taką mocą, która jest w stanie zamienić świat w kwitnący ogród albo obrócić go w niwecz".

Słowa papieża muszą być postrzegane zarówno w kontekście gwałtownie narastającego globalnego kryzysu finansowego, podsycanego przez konflikty zbrojne na całym świecie, jak i głębokiego kryzysu kulturowego ludzkości. Papież mówi o rozprzestrzenianiu się „relatywizmu" i „subiektywizmu", które są charakterystycznym odbiciem kryzysu współczesnej kultury.

Rzeczywiście – dziś aż nadto dobrze widać skutki postmodernistycznej kultury, zafascynowanej przemocą, śmiercią i destrukcją. Na tym tle odradzają się ostatnio idee Fryderyka Nietzschego, obwołanego idolem postmodernistycznej jednostki, wyalienowanej, brutalnej i pozbawionej Boga.
 
 

Dialog kultur

Instytut Schillera stał się aktywnym przeciwnikiem kultury śmierci. Założony w 1984 r. w Europie, Stanach Zjednoczonych i w Ameryce Łacińskiej, rozpoczął swą działalność po 1989 r. w krajach Europy wschodniej, takich jak Polska, Słowacja, Rosja, Armenia i Gruzja. Zainspirowany ideami wielkich humanistów cywilizacji europejskiej – Platona, św.Pawła, św.Augustyna, Mikołaja z Kuzy, Petrarki, Dantego, Fryderyka Schillera, a także wielkich kompozytorów jak Bach, Beethoven czy Chopin, Instytut podejmuje wysiłki w wielu krajach na rzecz nowego sprawiedliwego ładu gospodarczego oraz kulturowego i moralnego odrodzenia.

Nie można osiągnąć wolności politycznej z pominięciem nowego renesansu – to główna teza, którą niemiecki poeta Fryderyk Schiller rozwinął w „Listach o estetycznym wychowaniu człowieka"(napisanych w 1795 r.).

Obserwując wydarzenia Rewolucji Francuskiej i wypaczenia terroru Jakobinów, Schiller zadał pytanie: co przeszkadza ludziom we właściwym wykorzystaniu wyjątkowej historycznej chwili. W piątym liście Schiller zauważa, że gdyby nawet istniały „fizyczne" możliwości uczynienia prawdziwej wolności podstawą ładu społecznego, to ta historyczna szansa zostałaby zaprzepaszczona, gdyż ludzkość pozbawiona zasad moralnych nie potrafi zrobić użytku ze zdobytej wolności i stawić czoła historycznej odpowiedzialności.

Poruszony przez Schillera problem do dziś zachowuje swą aktualność. Kiedy dziesięć lat temu upadł Mur Berliński a wraz z nim system komunistyczny, ludzie ze Wschodniej jak i Zachodniej Europy mówili z radością i optymizmem o odzyskanej wolności, o przyszłości. Co jednak pozostało z owego wielkiego entuzjazmu i ludzkiej solidarności? Zamiast współuczestniczenia w budowaniu systemu społecznego opartego na

moralności i powszechnym dobrobycie, wiele krajów pod dyktatem liberalnej wolnorynkowej ekonomii przeżywa trudności społeczne i gospodarcze. Ludzką solidarność i więzy rodzinne zastępuje dziś darwinizm społeczny ogarniający wiele społeczeństw. Idee humanizmu, tak ważne dla młodych ludzi zastąpił pęd do bogacenia się, kosztem zainteresowania walką o prawdziwie wielkie i uniwersalne idee ludzkości.

Jak pisze Schiller w swych „Listach..." źródła tego problemu mają charakter moralny i kulturowy zarazem. Rozwojowi każdej jednostki i ukształtowaniu jej „charakteru" sprzyja polityczne wykształcenie społeczeństwa. Powstaje jednak pytanie, jak charakter człowieka miałby być uszlachetniany w warunkach barbarzyńskiego ustroju społecznego? W liście dziewiątym Schiller pisze: „Podsumowując – każdy człowiek musi odnaleźć narzędzie, które nie ma nic wspólnego z państwem, które pozwala dotrzeć do najlepszych źródeł, czystych i niezależnych od całej politycznej korupcji... Tym narzędziem są sztuki piękne, tym źródłem są zawarte w nich nieśmiertelne wzorce".

Schiller wskazuje więc, że „piękno jest niezbędnym warunkiem człowieczeństwa". Zatem zadaniem kultury jest wspieranie rozwoju emocjonalnego i intelektualnego. Istota ludzka jest tylko wtedy w pełni człowiekiem, jeśli tworzy piękno. Tylko ci, którzy zajmują się pięknem są w pełni ludźmi. Celem właściwie pojmowanej działalności artystycznej nie jest nic innego, jak pobudzenie wyobraźni, umożliwienie obcowania z pięknem i jego oddziaływaniem, tak, by człowiek czynił „zgodnie z naturą" to, do czego został powołany. Innymi słowy: poprzez kulturę jednostka zachowuje wolność i jest tym, kim powinna być. Zachowując zarówno poetycki, jak i filozoficzny punkt widzenia, Schiller nazywa piękno naszym „drugim Stwórcą", „niezbędnym warunkiem człowieczeństwa".
 
 

Trzy wielkie rewolucje

Podstawą działalność intelektualnej Instytutu Schillera stały się oprócz wspomnianych „Listów o estetycznym wychowaniu człowieka", trzy wielkie rewolucje, które ukształtowały europejską cywilizację w ciągu ostatnich 2 500 lat.

Jak stwierdził Lyndon LaRouche, współzałożyciel Instytutu Schillera, w swym ostatnim eseju „Chrześcijaństwo i cywilizacja", pierwszą rewolucją była klasyczna grecka kultura Sokratesa i Platona. Poprzedziła prawdziwą fundamentalną rewolucję ludzkości – chrześcijaństwo, rozpowszechniane przez apostołów św.Pawła i św.Jana. Za pośrednictwem idei Chrystusa „wcielonego", „ukrzyżowanego" i „zmartwychwstałego" po raz pierwszy zaprezentowano społeczeństwu obraz „każdego człowieka zrodzonego na obraz i podobieństwo Boga". Natomiast bazą trzeciej rewolucji stało się dziedzictwo paulińsko-augustiańskie, gdy złoty okres w kulturze, jakim był renesans, stał się w XV w. faktem.

Idee renesansu, ściśle związane z Soborem Florenckim (1439 r.) i jego wielkim orędownikiem, kardynałem Mikołajem z Kuzy, stały się podwaliną wielkiego europejskiego kulturalnego i naukowego odrodzenia. W wybitnych pracach polskich myślicieli i nauczycieli oraz w pięknej architekturze różnych polskich miast, znajdujemy odzwierciedlenie tych idei. Jak wiemy główną ideą renesansu było to, że człowiek stworzony jest na obraz i podobieństwo Boga, który z miłości wobec ludzi obdarza ich „wspólnym dobrem". Lyndon LaRouche stwierdza w swym artykule, że nie może być dialogu kultur bez owej idei chrześcijańsko-paulińskiej, wyrażającej „istotę natury ludzkiej", odgrywającej rolę wspólnego mianownika w „dialogu kultur".
 
 

Kulturowe odrodzenie i działalność muzyczna

.
W tym duchu, w jakim czynił to wybitny polski kompozytor Fryderyk Chopin, Instytut Schillera przekonuje, że wielka sztuka, w szczególności muzyka klasyczna, jest źródłem, z którego może czerpać ludzkość, dzięki któremu można wychować człowieka emocjonalnie. Fryderyk Chopin, wykorzystując pieśni i tańce ludowe, przeobrażał je w prawdziwe dzieła sztuki.

Tworzył prawdziwie piękną poezję swej muzyki, odwołując się niejako do tekstów wybitnych poetów, jak np. Adama Mickiewicza, Stefana Witwickiego i Bogdana Zaleckiego. Jako wirtuoz „fortepianu śpiewającego", Fryderyk Chopin odszedł od tradycji bel canto, wskazując tym samym kierunek poszukiwań twórczych wielu wybitnych pianistów – pośród nich wymienić należy słynnego nauczyciela fortepianu, Theodora

Leschetizkiego (1830-1915), który był także nauczycielem innego wybitnego pianisty – Mieczysława Horszowskiego (1892-1993). Matka zaś jego była uczennicą Karola Mikulna, asystenta Fryderyka Chopina. Jako bliski kolega Pablo Casalsa, z którym występował wielokrotnie w Paryżu, Horszowski zdobywał się na zupełnie nową interpretację Johanna Sebastiana Bacha i sprawiał, że zrozumiałe stawały się dzieła także innych wielkich kompozytorów.

Działalność kulturalna Instytutu Schillera skupiona jest wokół studiów nad dziełami wybitnych klasycznych kompozytorów. Po to, by wielka sztuka stała się zrozumiała dla ogółu, w ostatnich latach Instytut Schillera nawiązał współpracę z najznakomitszymi twórcami i interpretatorami sztuki klasycznej (m.in. ze skrzypkiem Norbertem Braininim, byłym kapelmistrzem legendarnego kwartetu Amadeus, wiolonczelistą Mścisławem Roztropowiczem, śpiewakami Carlo Bergonzi i Montserrat Caballier oraz z krytykami teatralnymi, historykami etc), by wyodrębnić, zrozumieć to, co jest najwartościowsze w sztuce i nauce. Tak, by stało się to metodologiczną podstawą kształcenia wybitnych artystów i naukowców w przyszłości.

Co się tyczy działalności w zakresie muzyki, to Instytut Schillera w ostatnich latach skoncentrował uwagę na wydaniu podręcznika naukowego, poświęconego zagadnieniom częstotliwości C=256 Hz. Ten stanowiący przełom w muzykologii podręcznik wydano w trzech wersjach językowych (angielskiej, włoskiej i niemieckiej) w 1993 r. Inspirowana rzez Lyndona LaRouche’a praca niesie odpowiedź na pytanie, dlaczego ze względów zarówno merytorycznych,

jak i naturalnych warunków głosowych śpiewaków, niezbędny jest powrót do częstotliwości zgodnej z C=256 Hz (odpowiednikiem jest A=432 Hz), nie mówiąc już o jej znaczeniu dla interpretacji muzyki klasycznej. Projekt ustawodawstwa w tej sprawie, złożony we włoskim Parlamencie w 1990 r. podpisało tysiące artystów, m.in. śpiewacy Elly Ameling, Birgit Nilsson, Joan Sutherland, Grace Bumbry, Carlo Bergonzi, Giuseppe di Stefano, Dietrich Fiscjer-Diskau, Hermann Prey i Peter Schreier, a także dyrygent Rafael Kubelik.

W maju 1996 r. włoskie wydanie podręcznika zostało zaprezentowane na konferencji w Muzeum Verdiego w Mediolanie oraz przed audytorium „Papal Institute for Spiritual Music" w Rzymie. Oprócz reprezentantów Instytutu w konferencji wziął udział były dyrygent i organista radia watykańskiego, współwydawca włoskiej edycji podręcznika, Arturo Sacchetti, który wspólnie z Instytutem wystawi w 2001 r. operę we włoskim Bussetto, w wersji o niskiej częstotliwości popieranej przez Verdiego. Wyróżniającymi się uczestnikami spotkania w Rzymie był baryton Renato Bruson i prof. Bruno Barosi z renomowanego Instytutu budowy skrzypiec w Cremonie, który wskazał na to, iż najlepsze skrzypce (a szczególnie Stradivarius) były budowane dla częstotliwości C=256 Hz.

Kulminacyjnym momentem w działalności Instytutu Schillera stały się trzydniowe warsztaty mistrzowskie dla kwartetów smyczkowych, prowadzonych przez prof. Norberta Braininiego w sierpniu 1995 r. w słowackiej Dolnej Krupie, byłej rezydencji rodziny Brunswick, patronów Beethovena. Celem spotkania było m.in. nakręcenie filmu, w którym „motivfuehrung", zasada niezbędna dla zrozumienia sztuki klasycznej wykorzystana przez Beethovena w kwartetach skrzypcowych op.59, 2

i op. 127 mogła zostać utrwalona na taśmie filmowej. Szczególnie młodzi artyści mieli sposobność zapoznania się z fundamentalnymi problemami sztuki klasycznej, jej odpowiednią interpretacją. Wiedzy, która dzisiaj jest zagrożona. W warsztatach muzycznych prowadzonych przez prof. Braininiego słowacki Mozyes Quartette zaprezentował op. 129 Beethovena, a Auer Quartette, składający się z młodych węgierskich muzyków zagrał op.127.

Jak wielkie istnieje zapotrzebowanie na muzyczną klasykę, wykazał koncert zorganizowany przez Instytut w lipcu 1999 r. w Guadalajara(Meksyk), w którym wzięli udział tym razem meksykańscy śpiewacy. W koncercie poświęconym muzyce Mozarta, Beethovena i kilku meksykańskich kompozytorów wzięło udział 1500 osób. Na kolejny koncert w Sonorze przybyło 3000 osób, by posłuchać arcydzieł muzyki klasycznej. Cóż to takiego przyciąga tak wielu ludzi nie posiadających żadnego formalnego przygotowania w zakresie muzyki klasycznej? Pewien meksykański wiolonczelista wyraził się:


„Potrzeba obcowania z kulturą wyrażona obecnością tak wielu ludzi na koncertach powstała w klimacie banalności codziennej egzystencji ludzi szukających w sztuce tego, co utracili z własnej godności".

Elisabeth Hellenbroich

* poczĽtek strony

* wrŰĘ do spisu treúci